Dziewczyny z tym naszym p-lem to jest tak. Dopoki byla jedna filia to jakos lecialo, tz fajne panie, dyrektorka jakas taka bardziej zaangazowana byla, zajecia urozmaicone, ale nie za duzo, wiec dzieci mialy tez czas na zabawe, byl ogrodek z mini placem zabaw i cale p-le bylo jasne, wesole, kolorowe i jakies takie przyjazne. Schody zaczely sie kiedy dzieci nazbieralo sie zbyt duzo i dyrektorka otworzyla nowa filie dla zerowki i starszakow czyli gr mojego synka. Budynek przy glownej ulicy,bramka otwarta, do p-la kazdy mogl sobie wejsc, sale ponure, ciemne, nie zabezpieczone schody betonowe, lazienka ciemna i mala, sale przechodzone czyli przez nasza musza przechodzic zerowkowicze co rozprasza maluchy. Co chwile zmieniajaca sie kadra, konflikty miedzy paniami ( klotnie w obecnosci dzieci ) i miedzy personelem a dyrekcja, jakies obmawianie jednych rodzicow czy zachowania dzieci przed innymi rodzicami. OBidy nie zmienione od ponad 4 lat czyli staly jadlospis w poniedziali spagetii, wtorki klopsy w sosie, srody ryz z dzemem, czwartki potrawka z kurczaka, piatki znowu cos spagettipodobnego. Na pytanie dlaczego menu nie jest zmieniane pod potzreby wiekszych dziecvi, odp, bo dzieci tego nie jedza, bo to menu sprawdza sie od lat, wiec ani ryby, ani schabowego, ani nic, ciagle to samo. I najlepsze, ze takie samo menu jest dla mlodszych i starszych, miedzy innymi dlatewgo starsze nie dostaja tego schabowego, bo mlodesze nie zjedza, lub jeszcze nie moga. Rodzice mimo, ze placa maja tak naparwde gowno do powiedzenia, dyrektorka nastawiona na promowanie p-le w mediach, dzieci maja coraz wiecej zajec, a coraz mnie zabawy, zaczely sie krzyki i szarpanie. a hitem jest karny jezyyk w postaci krzeselka do karmienia dla kilkumiesiecznych dzieci. Czyli taki 5 latek jest upychany do malo stabilnego krzeselka, przypinany i ma tam siedziec za kare. Duzo jeszcze moglabym opowiadac, bo wylaza co chwile rozne sparwy.