To ja też opowiem Wam moją historię
Z moim D poznaliśmy się w akademiku na studiach, jest rok starszy ode mnie, ten sam kierunek.
Jak skończył mi został jeszcze rok, więc zamieszkaliśmy razem i zaczęło się szukanie dla niego pracy, TRAGEDIA! Przez ponad pół roku nic. Dokładnie 2 lata temu w walentynki mieliśmy się przeprowadzić do mojego miasta w poszukiwaniu pracy, a tu telefon, że dostał pracę u siebie w mieście. No i wrócił do rodzinnego miasta, zaczął pracę. Ja skończyłam studia i przyjechałam do niego, Po pół roku też znalazłam pracę w zawodzie. Pracuję w firmie, która została wchłonięta niedawno do jednej z wielkich korporacji, więc dużo zmian, dużo wyzwań, wszystko to czego oczekiwałam od pracy. Wyjazd za granicę zawsze był na ostatnim miejscu dla nas, bo cała moja rodzina jest porozsiewana po świecie, mnie wychowała babcia jak rodzice wyjechali za chlebem. Wtedy sobie przysięgłam, że najpierw dam z siebie 100% żeby zostać w Polsce, a dopiero później zdecyduję się na wyjazd. No i na razie się udaje
Mieliśmy zaplanowane wesele na czerwiec 2016, ale bardzo pragnęliśmy dziecka i postanowiliśmy, że spróbujemy w listopadzie, jak się nie uda to czekamy do czerwca. A tu niespodzianka i teraz czekamy na Synka. Wesele przełożyliśmy na Lany Poniedziałek.
Czasami nie wierzę, że to wszystko wydarzyło się przez te 2 lata. Ale pomimo, że czuję czasami, ze ludzie mieszkający tu nie nadają na tej samej fali co ja, to jednak cieszę się, że jesteśmy w Polsce i mam nadzieję, że tak zostanie. Z czasem się przyzwyczajam, tylko bardzo mało jest tu młodych ludzi i to jest największy minus. Nie neguję nikogo za wyjazd za granicę, po prostu ja nigdy nie czułam się za granicą jak w domu. Moja siostra z kolei nie wyobraża sobie wrócić do Polski...
No i ja też się pozwierzałam.
A teraz brzuszek do przodu i na spacer z psiurkiem, bo pogoda jest piękna!