Oooo dawno nie siedziałam na komputerze
Widzę, że tematy "teściowe"...U mnie jest trochę inny problem, tzn. do niedawna nie było, ale się pojawił. Wszystkie piszecie o swoich relacjach z teściami, a jak Wasi mężowie/partnerzy na Waszych rodziców reagują ?
Ja mam super teściów, mają swoje wady i mieszkanie z nimi nie byłoby zdrowe na bank, ale bardzo ich lubię, uważam, że bardzo dobrze trafiłam. Z kolei mam problem na linii mój mąż - moja mama...
Do pewnego czasu było ok. Rok temu w lutym przestaliśmy wynajmować kawalerkę i zamieszkaliśmy w domu z moją mamą bo moja siostra wyprowadzała się do Bytomia. A ja mamy nie chciałam tak samej zostawiać, więc podjęliśmy decyzje, że koniec z wynajmem i się wprowadzimy. Mama wynajęła pana, który wyremontował pokój itd. Problem jest taki, że K. jest wybuchowy, restrykcyjny pod niektórymi względami, ma pewne zasady, które są dla niego święte i koniec. No i ma pewną wizję rodziców, takich jak jego rodzice - serce podane na talerzu, jak się coś dzieje to zrobią wszystko co mogą (K. jest - kiedyś bardziej - taki sam. Wstawał w środku nocy żeby komuś pomóc). A moi rodzice zawsze byli inni, każdy mi ich zazdrościł bo byli luźniejsi, bo mieli inne zasady niż reszta rodziców - zresztą uważam, że wychowanie wyszło im nie najgorzej.
Jednak mój tata zmarł, a to on był "dominatorem", przywódcą. Moja mama "robotnikiem". Tak się podzielili rolami, ona nie musiała za dużo decyzji podejmować i robiła swoje - tak już jest nauczona. Do tego pamiętam jak wyjechałam do Gdańska, pociągiem z plecakiem to zadzwonili do mnie nie wiem...może po tygodniu, bo...nie było czasu. A mnie brakowało kontaktu z kimś bo byłam tam sama. Ta sytuacja obrazuje mniej więcej podejście mojej mamy. Ona czesto czegoś nie robi bo np. nie chce komuś zawracać głowy, albo twierdzi, że nie było czasu.
Jak z nią zamieszkaliśmy jakoś szło, K. próbował pomagać w domu na każdy możliwy sposób, ale moja mama bardzo często wszystko robiła po swojemu, nie słucha naszych rad, czasami zbywa coś uśmieszkiem jakby miała nas gdzieś. I niestety wielokrotnie mój mąż poczuł się przez to jak "śmieć". Ja jej zachowania sobie jakoś tłumaczę, zresztą to moja mama i jest mi jej strasznie żal bo została sama, do tego nie ma już tego "przywódcy" i sama musi jakoś dawać radę. A u K. po pewnym zdarzeniu jakieś 2 miesiące temu miarka się przebrała - miał wolny dzień i mimo to nie zajął się sobą, tylko poprasował i robił obiad - zawsze robi dla wszystkich domowników. A moja mama przed samym obiadem najadła się czegoś a potem powiedziała, że jeść nie będzie bo się najadła :| Z jej strony było to bezmyślne zachowanie, ale wtedy szala się przechyliła. K. się do niej odzywa jak jest o coś zapytany, jest przy niej bardzo poważny. Ewidentnie widać, że jest przez niego teraz tylko tolerowana. Pytałam co musiałaby zrobić zeby trochę chociaż jej "wybaczył", ale on nie może też znieść tego, że np. jak byłam w szpitalu to raz mnie odwiedziła jak zapytał, czy chce z nim jechać, a jego mama była u mnie prawie codziennie. Ja sobie tłumaczę takie rzeczy tym, że nie miała czasu i była zmęczona, zresztą wiem, że ona "tak ma", i oczywiście było mi przykro ale nauczyłam się żyć z takimi sprawami. Dla niego to jest niedopuszczalne. Albo przy pakowaniu przed przeprowadzką nie pomagała mi w pakowaniu rzeczy chociażby, ja oczywiście tłumaczę to tym, że miała dużo pracy i nie chciała się do nas wtrącać. Ale mój mąż - zresztą słusznie - podsumował, że on też pracował, remontował i przewoził. I tak można wymieniać...
Dla mnie to jest bolesne, bo czuję się okropnie w takiej sytuacji kiedy widać, że mąż mame toleruje, ona widzi, że coś nie gra i jest jej z tym źle. Ja znam te jej wady, bardzo dobrze...ale nie umiem sobie poradzić z tą sytuacją jakoś zdrowo bo chcę dla każdego dobrze, nie chcę żeby jednej, czy drugiej stronie było przykro. Już kilka razy zdarzyło mi się popłakiwać z tego powodu, właśnie z bezsilności.
Boże napisałam tyle, że chyba za cały ten czas co pisałam mało :/ Sorry:-) chyba musiałam sobie jakoś ulżyć z tym tematem. A odnośnie utrzymywania "teściów" - wszystko zależy od sytuacji. Gdyby moi teściowie tego potrzebowali nie miałabym nic przeciwko, to samo jeśli chodzi o moją mamę, która w gruncie rzeczy jest dobrym człowiekiem i nam wszystko by oddała gdyby mogła. Gorzej, że w obecnej sytuacji ledwo będziemy żyć z tych pieniędzy, które będą nam "towarzyszyły" co miesiąc, z tego tytułu nie bylibyśmy w stanie komuś pomagać.
Liczę trochę na to, że za jakiś czas wszystko się uspokoi.
Wczoraj przyszła część mebli, juz teść z mężem poskładali

Teraz jeszcze stół i krzesła, ale to po majowym weekendzie
