reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Sierpniówki 2014

Maćku bo to prywatna Klinika - nie ma tam oddziału neonatologicznego... przyjmują tylko do porodu ciąże bez komplikacji i z właściwym terminem czyli donoszone. Moje koleżanki rezygnowały z uwagi na ten fakt z porodu w tej Klinice. Bały się, że gdyby coś się działo nie będzie wystarczającego medycznego wsparcia. I to jest minus całego tego porodu.
Tylko, że w tej Klinice ciąża jest monitorowana bardzo szczegółowo i tam rodziłam Maję. Mają cały system wsparcia dla noworodka ale to nie szpital z oddziałem specjalistycznym. W razie komplikacji i tak jest wzywana karetka i przewozi do szpitala mamę z dzieckiem.
Może nieco to przerażające ale tak właśnie jest.


Już kilka dni było cudownie bez wymiotów a od wczoraj znowu :)

OStatnio mam fazę na Jane Austen :) chyba oszalałam :) połykam książki i oglądam ekranizacje :)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Witam wszystkie dziewczyny gorąco :-) u mnie mroźno jak jasna cholera. Byłam na rynku po warzywa i jajka , odległość rzut beretem a zmarzłam :szok:

co do toksoplazmozy faktycznie zakażenie odzwierzęce (np koty) , czytałam gdzieś, że zarazić się nią można tylko raz, potem nabywa się już przeciwciała (posiadam takowe- co wyszło przy okazji badań w poprzedniej ciąży, a że u mnie w domu rodziców i potem w moim własnym zawsze były koty więc zdziwienia nie było.
surowe mięso (tatar, sushi , metka) to źródło listerii
jajka surowe ale podobno i gotowane na miękko to potencjalne źródło salmonelli

w którymś z postów wspominałyście o zaparciach -przykra dolegliwość :-( pomocne mogą okazać się :

siemię lniane, pestki z dyni, suszone śliwki, ciemne pieczywo, gruboziarniste kasze , szklanka ciepłej przegotowanej H2O z łyżeczką miodu na czczo rano, gruszki, jabłka.

maćku
nie mam pojęcia jak sie zaciągać tym cudem , poprzednioi metoda tradycyjna kroplówka na wywołanie, coś tam na przyśpieszenie i poszło:-)
Dziś mój mąż zapowiedział , że zrobi sernik . Po tym jak 2 dni temu udało mi się spalić ciasto marchewkowe. Zawsze mi wychodziło a tu porażka, cóż hormony chyba czy jak
 
Anielka - dowiedziałam sie w 5t6d, już wtedy czułam sie tragicznie i byłam przerażona tym co sie ze mną dzieje. Jak na usg zobaczyłam 2 pecherzyki i bijace serduszka to doslownie złapalam sie za głowę, a moj M. poplakal sie ze szczęścia, bo mu sie marzylo. Pierwsze uczucie to była ulga - ze jest wytłumaczenie tego co sie ze mną dzieje, większa dawka hormonow itd. Noooo, szok tez był. I niedowierzanie, patrzyłam na fotkę z usg i ciagle od nowa sie dziwilam :-D
U nas nie ma w rodzinie blizniakow, ja sie nie leczylam hormonalnie. Doczytalam, ze szanse rosną po 35 rz (ja w tym roku będę miała 36), przy kolejnej ciazy, jeśli kobieta jest wysoka.
Także nigdy nie wiadomo co nas czeka :-D Teraz tez patrzę na to jak na cud i jedna z najlepszych niespodzianek od życia. Choc wiem, ze będzie cieżko.

Ciaza jest dwujajowa, więc podobno najlepsza opcja z blizniaczych, choć lekarki i tak 'strasza' ze każda ciaza mnoga jest z założenia zagrożona. A jak jest u Ciebie? Wierze, ze u nas będzie książkowo i bez niespodzianek.

Moim Synkiem opiekuje sie moja mama, na własne życzenie i zgodnie z jej marzeniem.
Ja wróciłam do pracy po macierzyńskim, jestem z tych uzależnionych od pracy i kontaktu z ludźmi. Teraz mam plan popracować nad zmiana siebie w kobietę domowa :-)

Także ostatnie 6tyg kiedy lezalam w łóżku, czesto nie mając siły na nic poza oddychaniem i modlilam sie o poprawe, moja mama była u nas po 10-12h na dobę, poki M. nie wrocil z pracy. Gdyby nie ona nie wiem jakby to wszystko wyglądało.

Boje sie małego posłać do żłobka, wiadomo swoje musi odchorowac zanim nabierze odporności, a ja sie będę bać, ze czymś sie zarazę. To samo jak sie Bąbelki urodza - ze zarazi maluchy, a małym ssakom to i katar straszny.
Wstępny plan zakłada nianie do blizniakow. Zobaczymy na gorąco, przygoda z ciaza blizniacza powinna nauczyć mnie, ze nie ma co planować i zakładać, bo plany swoje, a życie swoje ;-)
A Ty myslalas już nad tym, jak zorganizować opiekę i pomoc dla takiej gromadki?

Super, ze mamy podobna sytuacje, będziemy sie wspierać :-)

O szpitalu napisze pózniej, bo czuje, ze zbliża sie kryzys... Noc tez miałam ciężka. Bezlitosne jest ta ciaza dla mnie, oby do przodu.
 
A ja zmieniając temat porodow i płatnych położnch - bo ile nas, tyle opinii.. i każda będzie uparcie trwać przy swoim, a przecież mamy się tu wspierać a nie kłócić ;-)
śniło mi się dzisiaj, że bedzie dziewczynka:-D ciekawe, czy się sprawdzi
i mam wrażenie, że kilka razy coś mnie zagilgało od srodka... ale czyżby dzidzia tak szybciutko????? chyba, ze to jelitka mi takie żarty robią:-)
 
Wczoraj przegladalam internet i za diabła mie pamiętam jak kapalam ludwika...mam dziurę w głowie czy go od razu w dużej wannie mylam czy w małej wanience..no jak psychiczna dosłownie...

Co do zlobkaoge sie wypowiedzieć, boooj chłop od 11miesiaca spędzał tam czas. I mam to szczęście odpukać,że nie był chory. Przytrafily m sie trzy wizyty w szpitalu.pierwsza w wieku 8m-cy zapalenie płuc.)ale wtedy jeszcze nie był żłobkowy),potem jak miał 1.5 roku odwodnienie(rzeczywista jelitowka)i jak.miał 2lata dostał uczulenia.do dziś nie wiemy co to było,spuchl i był czerwony cały.
Wszystkie pobyty w szpitalu zakończone po 3-5 dniach.także choroby to bardzo indywidualną sprawa.
Być może jednym z uwarunkowań,tego braku przeziębien i chorób jest to,że nie staraliśmy sie trzymac ludwika pod kloszem. Miał kontakt że zwierzętami,kurzem,wszelkmi alergenami
I od początku wprowadzania stałych pokarmów typu jogurt dostawał je prosto z lodówki.nigdy ich nie "ocieplalam" przed podaniem.
Ale to tylko taka moja teoria.
 
Boli mnie dziś głowa niemiłosiernie... :( to od tych wymiotów....
Siedzę w ciepłej czapce w domu bo mi wtedy lżej ale też wzięłam 2 paracetamole... i czekam na lepszy czas...
Planuję dziś surówkę z kiszonej kapusty no i ziemniaczki gotowane bo ja ostatnio tylko o kartoflach myślę ;) i jakiś kawałek mięska...

Co do chorowania dzieciaczków to u nas jako takich chorób nie było... Maja była okazem zdrowia i nie łapała przeziębień do momentu pójścia do przedszkola... a potem to już Sajgon :) katary, kaszle, ospa itd. Za to jak poszła do szkoły wszystko wróciło do pierwotnego stanu.
Majeczka natomiast urodziła się z wadą nerek i o tym wiedzieliśmy jeszcze w ciąży. Dlatego bardzo dobrze wspinam moją klinikę... tam niczego nie przegapią. Badają też dzieci po urodzeniu pod każdym względem. Potem spędziliśmy troszkę czasu w szpitalach ale ostatecznie w 2009 roku kiedy miała 4 lata została dobrze zdiagnozowana i teraz wiemy już, że problem nei jest aż tak olbrzymi jak się wydawał na samym początku. Ma odsznurowane miedniczki nerkowe i poszerzony UKM lewej nerki - monitoring siuśkowy nas do dziś obowiązuje. Wiem, że niewiele Wam to pewnie mówi ale w skrócie mogę napisać, że taka jej uroda i na razie nie ma się czym przejmować.
Po urodzeniu Mai 2 tygodnie tylko byliśmy w domu a potem szpital. I to był koniec karmienia piersią. Stres był taki, że mimo walki, sprzętów z poradni itd. - nie udało się tego przywrócić. I wtedy zaczęły się zaparcia, które minęły po wprowadzeniu jabłuszka. To jedyne bolączki jakie nas spotkały. Reszta: chodzenie, mówienie, siadanie, zęby, sczepiania - wszystko wzorowo :)
Z siusianiem był jeszcze kłopot w związku z nereczkami ale to też się unormowało po jakimś czasie...
Teraz oczywiście piszę z perspektywy czasu wiedząc, że wszystko wyszło na prostą ale było nam ciężko i bardzo się baliśmy.

Czekam teraz na wszystkie kolejne badania tak, jak każda z Was aby w razie czego wiedzieć co się dzieje i móc w porę zareagować. Mam też nadzieję, że wszystko będzie dobrze... i niecierpliwię się na usg genetyczne a potem będę czekała na usg prenatalne :)
 
Hej!

Mój mały brzdąc dał Nam w nocy popalić ;) ah te dzieci, no jak nic mamy co drugą noc przespaną albo nieprzespaną .... oj

maćku miło czytać, że ktoś jest zadowolony z naszego nfzetu, nie mniej porządek w służbie zdrowia trzeba zrobić, bo raczej więcej niezadowolonych...
 
A ja zmieniając temat porodow i płatnych położnch - bo ile nas, tyle opinii.. i każda będzie uparcie trwać przy swoim, a przecież mamy się tu wspierać a nie kłócić ;-)
śniło mi się dzisiaj, że bedzie dziewczynka:-D ciekawe, czy się sprawdzi
i mam wrażenie, że kilka razy coś mnie zagilgało od srodka... ale czyżby dzidzia tak szybciutko????? chyba, ze to jelitka mi takie żarty robią:-)

A mi już dwa razy śniło się, że urodził mi się chłopiec. Raz było to miniaturowe maleństwo, innym razem naprawdę wyrośnięty bobas... Też mnie ciekawi, czy się sprawdzi.

Poza tym dzisiaj męczę się z okropnym bólem głowy. Nie wiem czy mogę/ powinnam coś brać czy czekać, aż przejdzie :(
 
reklama
Niektóre z Was polecały na wymioty i nudności szklankę coca-coli. Przetestowałam wczoraj, z racji wciągnięcia 2 parówek tuż po wyjściu z marketu. Nie mogłam się opanować dostałam niemal ślinotoku. Muszę powiedzieć z czystym sumieniem w moim przypadku zadziałało, żołądek zaczął normalnie pracować. Dzisiaj powtórzyłam ten patent przy śniadaniu przy okazji jedzenia ryby z puszki. Ryba widać cięższa bo w oleju ale i tak obyło się bez wymiotów.:-)
 
Do góry