pozwolę sobie ponarzekać. Od kilku dni czuję jakby infekcje pęcherza/cewki moczowej, miałam teleporade, dostałam monural, jeśli coś wyjdzie w moczu nie tak. Mocz spoko, więc mówię trudno, czekam do wizyty stacjonarnej. I dziś obudzilam się z takim pieczeniem, bólem, że zejść idzie. Czekam na termin wizyty z compensy, bo przecież tak nie może być.
Poza tym miałam zarejestrować dziś nową zabawkę mojego męża, ale mi nie wyszło i pani z urzędu tyle rzeczy ode mnie chciała, ze miałam ochotę rzucić jej te dokumenty, a auto rozbić na pierwszym lepszym drzewie.
Oki, wylałam to z siebie, dziękuje za uwagę
A Wam dziewczyny życzę pięknego, miłego dnia bez zbędnych „rozrywek”