a jeśli chodzi o takie akcje to ja mam nauczkę jak jeszcze byłam w liceum, razem z moja przyjaciółką szwędałyśmy się po rynku i zaczepił nas taki dziadek, widać że sama rozpacz i nędza, i że na chleb chce, no to my niewiele myśląc poszłyśmy do sklepu, kupiłyśmy chleb, jakąs wędlinę i mu dajemy, a ten na nas z ryjem że on chciał pieniądze a to wziął i wyrzucił do kosza, przy nas, od tego czasu, nigdy, ale to nigdy nie daję ani kasy, ani nie wyrywam się żeby kupić coś do jedzenia. Tym bardziej że w Krakowie jest mnóstwo cwaniaków i naciągaczy
a druga historia to też troszkę odległa, jak byłam z mamą w Olkuszu, jakoś okolice wakacji i siedziałą dziewczyna z dzieckiem małym i w ciąży do tego kolejnej, a nie wyglądała na cygankę (które w Krakowie wiecznie naciągają) więc moja mama dała jej jakieś drobne (no z 10zł to w tych drobnych było). No i jakoś tak wyszło że poszłyśmy na kawę do takiej małej cukierni, że lato to siedzimy w ogródku, za chwilę patrzymy idzie ta dziewczyna (już nie w ciąży), targa za sobą to małe dziecko i podchodzi do niej jakiś koleś, ta wyjmuje kasę (całkiem sporo) i daje mu, liczą, po czym koleś bierze papierowe (tez ich troszkę było) chowa, dziewczynie daje monety, a takie drobiazgi (czyli groszaki, 10, 20, 50gr ) wrzuca do kosza, z komentarzem, że tego siana nie będzie nosił
ja szok, moja mama szok, byłyśmy tak osłupiałę że nie zareagowałyśmy,
od tej pory niestety (nie wiem czy dobrze czy źle) ale nie ruszają nie tacy ludzie