reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Sierpień 2012

A po roku co dziecko wymaga mniej poświęcenia, opieki, więcej z każdym dniem. Też uważam, że warto się poświęcić dla dziecka, ale ja ko coś to już na 3 lata zanim nie pójdzie do przedszkola.
Poza tym żeby łączyć te role nie trzeba ich wszystkich wykonywać idealnie, można zdawać na poprawkach co nie jest wstydem, nie trzeba mieć wysprzątane codziennie i ugotowane. Nie liczy się czas poświęcony dziecku ale jego jakość.

Pamięclcia, trzymam kciuki, ja robię aplikację, pracuje, mam praktyki, zastępstwa w sądzie za patrona i szczęśliwe uśmiechnięte dziecko, a mama pomaga raz w tyg 5 h.

Aga, łącze się w bólu, ja też na wypoczynkowym siedzę, tylko ja mam pracę w domu albo biorę Ulę i jedziemy do urzędu.
 
Ostatnia edycja:
reklama
Ja się zgadzam z Asią po roku jest gorzej niż teraz. Nic się nie zmieni już zawsze będzie kierat. Teraz w sumie jest łatwiej niż z roczniakiem. Mam koleżanki które z dziećmi robiły dzienne studia w trybie 5dni po 8h dziennie, bez opiekunek (architektura to wymagające studia). Moja przyjaciółka podrzucała co dziennie komuś innemu dziecko bardzo często jeździło z nami na uczelnię a my (kolezanki) robiłyśmy przy nim zmiany. (ojciec dziecka był za granicą na miejscu tylko pracująca mama) Tak się to dziecko wychowało z nami na wykładach. Gdyby ona wtedy zrobiła sobie przerwę w życiu by już tych studiów nie skończyła, za ciężkie by to było. To była jedna szansa, wóz albo przewóz. Po roku oddała dziecko do żłobka i nic się nie zmieniło. Jej zycie tak sie potoczyło, że gdyby nie skonczyła tych studiów teraz było by z nią bardzo krucho. Miłość się skończyła , dziecko zostało. Byłaby panną z maturą i dzieckiem w sam raz na kasę do tesco.

Moja mama wychowywała nas i nie pracowała. Gdy skończyła 40 lat a najmłodszy brat miał 10 lat poszła na studia. Czy myslicie, że prowadzenie domu z trójką duzych dzieci i studiowanie po 20 latach przerwy jest łatwe?? Musimy zrozumiec że już nic w zyciu nie będzie latwe.

Aga musisz jakoś to uczcić :) masz jeszcze jeden dzień !!!

A jeszcze co do zaliczania w zyciu nie liczy się na ilu poprawkach zdaje się egzamin tylko czy skończy się studia i ma się zawód czy nie.
 
Ostatnia edycja:
Ehh widzę że ciężko się tu robi. Wszystkie dochodzimy do tego ciężkiego momentu kiedy musimy podjąć ważne decyzje odnośnie pracy, studiów i opieki nad naszymi maleństwami.
Karolinka dobrze pamiętasz z tą przychodnią. Dzisiaj idę na rozmowę, oni są zainteresowani, ale nie wiem jak mi się uda z nimi dogadać jeśli chodzi o godziny pracy. Ale nie sama praca mnie przygnębia, bo to najwyżej 3 godzinki dziennie by było i to bliziutko domu, więc spoko. Jak znajomi dzwonią do mnie o porady lekarskie to nawet zaczyna mi trochę brakować tej pracy. Ale dołuje mnie podejście mojej mamy :-( bo kręci nosem, coś wymyśla i wygląda na to że nie bardzo jest zachwycona tym że ma zostawać z Tymkiem te parę godzin. Ale ona ogólnie jest ostatnio jakaś wiecznie niezadowolona ze wszystkiego, więc już sama nie wiem co o tym myśleć. No trudno, zobaczymy co mi dzisiaj powiedzą. Idę za 3 godzinki i już się stresuję!!!
 
A po roku co dziecko wymaga mniej poświęcenia, opieki, więcej z każdym dniem. Też uważam, że warto się poświęcić dla dziecka, ale ja ko coś to już na 3 lata zanim nie pójdzie do przedszkola.

Tylko czy to na pewno jest poświęcenie się ? Czy może rezygnacja z trudniejszego wyboru ? Ja zagryzłam zęby i jak już dziecko było przewinięte, nakarmione i wypieszczone to zamiast odpoczywać to harowałam wieczorami i po nocach - zresztą tak jak Ty to teraz robisz Asiu. Dla mnie właśnie to jest poświęceniem dla dziecka. Można powiedzieć, że to za trudne i odpuścić. I potwierdzam - taki wybór był bardzo trudny i wiele mnie kosztował, również rozterek czy jestem dobrą mamą. Ale tak jak pisze Karolina nigdy nie wiadomo, co nas w życiu spotka: oby zawsze była przy nas rodzina i mąż, którzy zapewnią byt i pomoc - ale różnie to bywa. Ja wiem, że nie zawsze wykształcenie jest gwarantem dobrej pracy i wysokich zarobków - ale na pewno zwiększa szanse.

W ramach świętowania ostatniego dnia macierzyńskiego zrobiłam sobie cappucino i szukam na internecie wzoru na haftowaną miarkę wzrostu - kolejna rzecz, którą chcę zrobić własnoręcznie dla mojego Maleństwa. Na razie znalazłam taką:
Haft Krzyżykowy
 
Aga, jesteś szalona i piekielnie zdolna:tak: jak coś masz fach w ręku nie zginiesz:-)
No dokładnie tak jak napisałaś, co jest poświęceniem? Mi się dobrze uczyło jak Ula miała parę tyg, 2, 3 m -c bo spała dużo, ale teraz jedyna opcja nauki to noce i to moje poświęcenie to ta nauka w nocy, praca nocy. Jestem potem niewyspana i mam jej czasami dość jak do 22 nie chce spać ale widzę jej uśmiech i mi mija i mam siły na działanie.

pamelcia, masz pomoc idź za ciosem bo jak napisała karolina już nigdy nie będzie łatwo. Zresztą życie nie polega na tym żeby tak było. Wszytko co w życiu ważne wymaga pracy, poświęcenia i podejmowania trudnych wyborów. Wcześniej było lajtowo, teraz gotowanie, raczkowanie, gadanie, a po roku to am dupie przez 3/4 dnia nie usiądziesz, ot i tyle:tak:
 
160 to jest za komplet: czyli kanwa, wzór, muliny i nawet igła. Wychodzi niewiele drożej niż gdyby wszystko kupować osobno: muliny są po 2 -2,5 zł. A na takie hafty to potrzeba około 30 kolorów i czasem jeden motek nie wystarcza. A kawna około 50 zł z metra. Ja dużo wzorów mam z gazet, a mam tych gazet hafciarskich tak około tony :-). Ale akurat miarki wzrostu ładnej nie miałam. Jak już wrócimy ze szpitala cali i zdrowi to chyba kupię.

Ja jako nastolatka zaczęłam haftować - no i do tej pory mi nie przeszło.
Asia dzięki za miłe słowa. A widziałaś na wątku wyprawkowym co ostatnio zrobiłam dla Kubusia ?
 
Ostatnia edycja:
Dzięki dziewczyny wiem że macie rację i naprawdę chcę studiowac żeby nie byc do tyłu( ale przy nie zdawaniu i tak mogę) żeby miec kontakt z ludzmi żeby robic to co lubie i wiem że później będzie ciężej bo wszyscy mi to mówią. Ale u mnie to tak wygląda że ja wstaje o 9 mała o 10. W tą godzinę to się myję ubieram jjem śniadanie i na szybko ogarniam kuchnię po poprzednim dniu. Chodzi o to że ja nie mam sie kiedy uczyc bo ona nie spi wogóle w dzień. Powaga zajmowałam się 2 letnim dzieckiem 3 lata temu i ono więcej spało. A np wczoraj mała wstała o 10 niewiem jakim cudem zasneła ale raptem na godzinkę od 16-17 i nie było spania do 23:no: tak jest codziennie. A kąpiemy o 20 i przez 3 godziny ją próbujemy uśpic we dwójkę na zmianę. Tż wraca z pracy o 18 robię mu jeśc on się kąpie kapiemy małą ona jje i później usypianie na zmianę ona uśnie to ja jjem kąpię się i idę spac. Wstaję o 9 ona o 10 i tak wkółko.Też jestem wielkiem śpiochem ale jak nie przęspię 9 godz to jestem nieżywa i tak w ciągu dnia bym padła więc ja śpie od 12 do 9. A ona naprawdę nie śpi niewiem czemu:-( śpi te 11 godz ciągiem z jedną pobudką na jedzenie i później już nic. Uczę się tylko w wekendy kiedy tż ma wolne ale to za malo jak widac. Już nie martwią mnie te poprawki tylko że tyle stresu a i tak mogę byc w tyle bo np będę rok powtarzac:-( tego bym nie chciała.
 
pamelcia, ja też jestem nieżywa jak niewyspana, ale sesja jest dwa razy do roku. Możesz przez te parę tyg posapać nie 9, a 6 h to dodatkowe 3 h nauki to bardzo dużo, rano umysł najwięcej chłonie. Ja jak miałam trudne egzaminy to i potrafiłam nie przespać nawet h, no musisz się tak poświęcić, zdasz i sobie pośpisz. Moja też tak późno chodzi spać, w dzień ok. 3 h, w tym czasie odpisuje na maile służbowe, pracuje, gotuje, piorę, sprzątam.
 
reklama
Pamelcia, te wszystkie czynności, które robisz rano - ja robię z Kubusiem. Na leżaczku wędruje ze mną po domu gdy biorę prysznic, maluję się, jem śniadanie, ogarniam kuchnię i gotuję obiad. Ja mu tłumaczę co robię, on jest szczęśliwy, że jest ze mną a ja mam wszystko zrobione. Jasne, że czasem marudzi i nie zawsze jest tak gładko, jak to w życiu. Dlatego wybieram: najpierw trzeba zrobić to co najpilniejsze np. wykąpać się a balsam wsmarować jak się uda, włosy trzeba wysuszyć, ale ładnie ułożyć jak się uda itd. Trzymam za Ciebie kciuki, każda decyzja jaką podejmiesz będzie słuszna. My tylko pokazujemy Ci coś co wynika z naszych doświadczeń.

Jest jeszcze jedna ważna sprawa w takich sytuacjach: pozostawanie na czyimś utrzymaniu. Mam nadzieję, że u Ciebie nie ma z tym problemu ale znam kilka par, gdzie żona nie pracowała zawodowo i była na utrzymaniu męża i raczej zawsze były jakieś zgrzyty: od delikatnego przekomarzania się i "proszenia się" o pieniądza na rzeczy według męża nie potrzebne, aż po całkowite pomiatanie żoną "bo ty nie zarabiasz to nie masz nic do gadania". Zawsze mnie przerażało coś takiego i bardzo nie chciałam próbować jak zachowałby się mój mąż w takiej sytuacji. Teraz już dobrze go znam i wiem, że nie zrobiłby nic głupiego ale ja bym się źle czuła. Dla mnie to był drugi motywator, zaraz po dziecku, żeby szybko skończyć studia i zacząć pracować. Dlatego zawsze podkreślałam, że jestem z moim mężem bo chcę a nie dlatego, że muszę. Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam. Na pewno są małżeństwa ze zdrowymi relacjami pomimo utrzymywania żony przez męża - ale ja takich nie spotkałam.
 
Do góry