Ja już po ostatniej wizycie i ostatnim ktg. Napisze jeszcze w odpowiednim wątku. Jak do poniedziałku nic się nie ruszy to mam się zgłosić do szpitala, bo wtedy przypada mi termin. Trochę to dziwne że mnie każe w dniu terminu się zgłosić a Wam dopiero tydzień po lub nawet dłużej. No i oczywiście wolałabym tego uniknąć. Zapytałam gin jak to jest jak już się tam zgłoszę, to czy przyjmują pozycję wyczekującą czy coś działają to stwierdziła że raczej obserwują i nic nie robią i dopiero po tygodniu wkraczają do akcji. Więc tym bardziej nie uśmiecha mi się leżenie tam tygodnia czasu!!!!
Błonka jak chcesz to wyślę Ci mój numer na priv. Jak tylko nie zaczniemy rodzić w tym samym czasie to na pewno przekażę dziewczynom wiadomość od Ciebie.
A co do znieczulenia, to u mnie akurat można wziąć na życzenie i raczej nie ma z tym problemów, bo pytałam ostatnio koleżankę ze studiów która pracuje w moim szpitalu na porodówce (hehe zabawnie by było gdybym akurat na jej dyżur trafiła). Wszystko zależy od tego ile szpital ma anestezjologów i jak ma skonstruowane umowy z nimi. Większość szpitali nie ma znieczuleń na życzenie,bo to musi być anestezjolog który jest zawsze pod ręką, czyli de facto muszą mieć na dyżurze co najmniej dwóch - jeden od standardowych przypadków, zaplanowanych operacji itp. a drugi który będzie do dyspozycji jakby był jakiś poród. A to wiadomo wiąże się z dodatkowym obciążeniem dla szpitala, żeby zapłacić takiemu lekarzowi za dyżur. Szpital w którym będę rodziła jest szpitalem typowo ginekologiczno-położniczym i nie ma w nim innych oddziałów więc anestezjolog jest tu potrzebny albo do operacji ginekologicznych i cesarek, albo do porodu i chyba tylko dlatego mogą sobie na to pozwolić. W mniejszych, powiatowych szpitalach gdzie są różne oddziały zabiegowe i do tego jeszcze najczęściej jakiś OIOM to anestezjolodzy mają więcej do roboty i dlatego nie maja czasu na chodzenie do naturalnych porodów.