reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Sierpień 2009

No właśnie Aneczko. Mi by głównie o tą kroplówkę chodziło. Dlatego chyba jutro rano pójdę i pogadam z położną i/lub lekarzem. Najwyżej się nie położę. Czekanie na poród czy w szpitalu, czy u koleżanki mnie jakoś nie bawi. W domu w końcu najlepiej. Tylko jak długo ja mam jeszcze czekać? Terminy minęły. Przeterminowałam się. A z każdym dniem też rośnie ryzyko zielonych wód itp. A mnie coraz więcej schizów łapie.

Dobra nie będę wam już marudzić. Przejdę się jutro i pogadam. Jak mi dadzą kroplówkę to zostanę. Jak nie to wrócę do domku i będę cierpliwie czekać. A jak mnie weźmie to pojadę do Wejherowa.

A to dla chcących poczytać o szpitalu do którego jutro pójdę. Cytat ze strony Fundacji Rodzić Po Ludzku (http://www.rodzicpoludzku.pl/szukaj.php)
Uparłam się rodzić w tym szpitalu, choć nie mieszkam w Sztumie. Teraz jestem w drugiej ciązy i ani mi się śni rodzić w sztumskim szpitalu.
Oddział koszmarny. Łazienka przy sali porodowej wyglada jak dworcowy kibel z lat 80. Kilka uprzejmych położnych i pielęgniarek, ktore mozna zliczyć na palcach jednej ręki. Ordynator wyjatkowo nieprzyjemny człowiek, ktory kompletnie nie panuje nad personelem. Trzeba samemu prosić o wszystko, nawet przepisane leki!!! Nawet pomiary temperatury czy słuchanie płodu na oddziale ginekologicznym to fikcja. Zwłaszcza w weekendy. Sala do porodu rodzinnego ktora wedle pani ze szkoły rodzenia ma być przynależna od pierwszego okresu porodu strzeżona jest jak oko w głowie, tzn ja np musiałam leżeć na przedporodowej (paskudnej) sali i pierwszą fazę spędzać na korytarzu dopoki moj mąż nie wyprosił przenosin. W czasie porodu i badania mąż jest wypraszany z sali za to układano mnie na łóżku pochwą do drzwi otwartych na oscież przy pełnej asyscie personelu zagladającego prosto w pochwę podczas badania lekarskiego. Mity ze szkoły rodzenia o uprzejmej pani położnej, ktora puka do drzwi oraz pomocnym personelu, o tym ze w 1 fazie porodu można wziąć prysznic czy napić się wody, radziłabym z miejsca włożyć między bajki. Nie ma żadnych sprzetów pomagających rodzącej. Po długim dopominaniu dostałam piłkę. Kiedy skurcze stały się czeste i bardzo bolesne natychmiast chciano mnie podpiąć do ktg przy ktorym ktoś zapomniał wączyć wydruk. Moj poród trwał koszmarnie długo, więc leżenie pod ktg w czasie skurczy + leżeniu kilkugodzinnemu. Po awanturze uzyskałam zgodę na podpięcie ktg i chodzenie. kiedy padła decyzja o cc, kazano mi się rozebrać na sali i golusienka przeparadowałam pol korytarza przed polożeniem na wózek... Aha, golenie mimo ze wykonałam w domu miałam powtórzone przy wszystkich obecnych na sali niezdezynfekowaną maszynką!!! Ale najlepsza była położna ktora skomentowała moją obecność w szpitalu (przyjechałam za szybko, mając skurcze przepowiadające i zostałam zatrzymana ze względu na duże obrzęki) : "trzeba umieć rozpoznać prawdziwe skurcze porodowe i odróznić od przepowiadających!". Na moje pytanie JAK? nie bardzo umiała odpowiedzieć. Paranoja! Anestezjolog skomentowała moja tuszę, do dziś się dziwie ze nie przyłożyłam jej zdrowo, ale chyba uodporniłam się już po tych wszystkich historiach... Po porodzie trzeba błagać o pomoc. Nie ma co liczyc na pielęgniarki (są zajęte piciem kawy). To czy zakładać majtki poporodowe czy nie jest uzależnione od fanaberii pielęgniarek. Nie można mieć własnych podpasek tylko twarde ligninowe rzekomo jałowe podkłady szpitalne jak za króla Ćwieczka chyba...
Szpital koszmarny, może nie oceniłabym go tak gdybym wczesniej w szkole rodzenia nie nasłuchała się o zyczliwości personelu, o pomocy laktacyjnej (tiaaa...) itd. Dla mnie szpital porażka.

Miłych snów sierpnióweczki. Ja nie wiem jak dzisiaj zasnę. Ale się postaram. Trzymajcie kciuki, żeby mi jutro jakoś pomogli.
 
Ostatnia edycja:
reklama
No właśnie Aneczko. Mi by głównie o tą kroplówkę chodziło. Dlatego chyba jutro rano pójdę i pogadam z położną i/lub lekarzem. Najwyżej się nie położę. Czekanie na poród czy w szpitalu, czy u koleżanki mnie jakoś nie bawi. W domu w końcu najlepiej. Tylko jak długo ja mam jeszcze czekać? Terminy minęły. Przeterminowałam się. A z każdym dniem też rośnie ryzyko zielonych wód itp. A mnie coraz więcej schizów łapie.

Efe ile jesteś po terminie, bo ja mimo tygodniowego przeterminowania nie zareagowałam na kroplówkę. Ruszyła mnie dopiero trzecia. Dlatego nie nastawiaj się, że pójdziesz i od razu urodzisz... Przemyśl to dobrze...
 
To znów ja...
Mitemil miło Cie widzieć :))) Zdjęcie Klaudi przecudne na NK jeszcze proszę mi wysłać do stronki :)))
Efe ja bym poszła niech tylko sprawdzą czy wszystko OK, byś schizów nie miała i wróciła do domu i poczekała jeszcze... ja nie byłam po terminie, ale rozumiem, że im dłużej się czeka tym człowiek więcej zaczyna schizować i się stresować
Aniu co do zębów to czekają na stałe, bynajmniej kiedyś tak było ...
 
Ja się melduję. Nadal 2 w 1. Spędziłam w szpitalu 4,5 godziny. Na darmo. Nie rodzę.... Kolejne ktg za 2 dni.
Już dziś to miałam apogeum dołowania!!! Wracałam ze szpitala i płakałam. A w domu nikt mnie nie rozumie - o co ten płacz - przecież kiedyś urodzisz.....:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:
 
Dziewczyny mam pytanko może któraś wie byłam na wizycie z synkiem i pediatra skierowała nas do ortodonty z powodu tyło zgryzu czy takim maluchom coś ortodonta robi:confused: Czy nie powinno się przypadkiem poczekać na stałe zęby:confused:
poniewaz to przerabiam napisze jak jest u nas,poszłyśmy na wizyte,ale ortodonta przy mlecznych zebach nic nie może zrobić,poogląda i każe np. dużo gryść twadego i bedzie tak obserwowac do momentu az nie bedzie stalych zębów az do 4 włącznie,a dopiero potem można coś robic


HELP!!!
Siedzę z moim i myślimy.
Zadzwoniłam do szpital tutaj na miejscu. Tu gdzie chodziłam na szkołę rodzenia ale o którym się tyle nasłuchałam i naczytałam, że zarzekłam się, że rodzic nie będę. Porozmawiałam z położną. Powiedziałam, że mam skierowanie i zapytałam czy dadzą mi kroplówkę na wywołanie. No i kurde mam jutro rano przyjść z tym skierowaniem i przyjmą mnie na patologie. Porobią badania. I zadecydują o kroplówce.
A znając życie to mnie min. 3 doby przetrzymają, bo za tyle zwraca NFZ. Kurde i nie wiem co mam robić??? Iść jutro czy nie???
Chciałabym mieć jakieś objawy. Ale mam ZERO skurczy i rozwarcie na 1 palec. Szyjka miękka, gotowa.
Weźcie coś doradźcie proszę. Bo już zgłupiałam.
:-(

Jeszcze sobie poczytałam na stronie Fundacji Rodzić Po Ludzku i w ogóle głupia jestem.

Ps. Co do stłuczki to wjechaliśmy facetowi w kuper. Szkoda gadać...ile ja bym ciuszków za to nakupywała. Ale fakt. Dobrze że nikomu nic się nie stało.
ja bez objawów chyba tez bym nie pojechała ,bo położyc by mogli,a kroplówke mogą dac lub mogą tez czekać az bedzie sporo po terminie
ja jak byłam w szpitalu ostatnim razem byłam dobe,bo czułam sie dobrze i mnie wypisano z braku miejsc
w poprzedniej ciąży byłam po terminie i lezałam i objawy które miałam tam ustały,dopiero jak wróciłam do domku to zaczęła sie prawdziwa akcja porodowa

Ja się melduję. Nadal 2 w 1. Spędziłam w szpitalu 4,5 godziny. Na darmo. Nie rodzę.... Kolejne ktg za 2 dni.
Już dziś to miałam apogeum dołowania!!! Wracałam ze szpitala i płakałam. A w domu nikt mnie nie rozumie - o co ten płacz - przecież kiedyś urodzisz.....:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:

mam podobnie i nikt niechce mnie zrozumieć dlaczego płaczę non stop,przecież jak weszlo to i wyjdzie,rozumiem,ale ja juz mam dość i nikt tego nie umie zrozumieć
 
Efe ile jesteś po terminie, bo ja mimo tygodniowego przeterminowania nie zareagowałam na kroplówkę. Ruszyła mnie dopiero trzecia. Dlatego nie nastawiaj się, że pójdziesz i od razu urodzisz... Przemyśl to dobrze...
W piątek będzie tydzień od terminu z @. Właśnie tego się boję, że mnie wymęczą, ale jak nie spróbuje to się nie dowiem. Najwyżej się wypisze na żądanie i wrócę do domu. Głupia już jestem całkiem. Bo to stres i to czekanie tak nas dobija.

Odezwę się jutro. Miłej nocki ;) Dzięki za rady:)
 
Ostatnia edycja:
Cześć Dziewczyny,

ja tylko na chwilę, bo zaraz jadę na KTG do szpitala (to będzie moje pierwsze w tej ciąży). Mają zdecydować, czy mam jeszcze iść do mojej lekarki, czy już tylko do nich na KTG chodzić. Może się też dowiem, kiedy będzie ostateczny termin, że będą wywoływać. Może przyszły piątek (2 tygodnie po OM), a może wcześniej?

Trzymajcie kciuki!

Najgorzej, że zwolnienie mam do niedzieli - termin z USG i boję się, że potem będę musiała pójść na macierzyński - a wtedy to dopiero będzie presja, żeby rodzić szybciej. :no::no::no:
 
Hej
Widzę, że musze opracować system z Pietuszką przy cycu, bo inaczej z czasem na bb kiepściutko. Napisać 2 słowa może tak, ale czytać, nie ma kiedy.
 
reklama
Melduje się i ja. W nocy się nic nie wydarzyło, więc idziemy dziś do tego szpitala. Pogadamy zobaczymy.

KasiaC ja dostałam wczoraj zwolnienie do 4/09 a wczoraj miałam ostatni termin z USG. I jak się nie ruszy do tego czasu (a mam nadzieję, że tak) to pojadę po następne. Także bez obaw. W razie czego w poniedziałek pójdziesz po L4 i ty.
 
Do góry