reklama
Sorki, ze dopiero teraz napisałam, ale byłam pewna że wysłała też do kogoś innego a nie tylko do mnie, bo jam niepewna przedporodowoDałabym znać wcześniej.
A szczegółów nie ma, płeć chyba się zgadza, miał być chłopak. Najważniejsze, że w końcu szybko poszło, no ale miała już wcześniej rozwarcie.
A szczegółów nie ma, płeć chyba się zgadza, miał być chłopak. Najważniejsze, że w końcu szybko poszło, no ale miała już wcześniej rozwarcie.
mrozik_j
Sierpniowa mama'07
- Dołączył(a)
- 27 Luty 2007
- Postów
- 4 367
No to teraz nie zasnę i zamiast dac odpocząć pleckom będę przy kompie siedział .
Płeć to wiem że znała z usg, ale czasem bywa że sie niepodziewajka urodzi ;-), ja tam niby widziałam siusiaka i jajeczka i niby na 100% chłopak, ale uwierze jak klejnociki zobaczę po porodzie ;-)
Płeć to wiem że znała z usg, ale czasem bywa że sie niepodziewajka urodzi ;-), ja tam niby widziałam siusiaka i jajeczka i niby na 100% chłopak, ale uwierze jak klejnociki zobaczę po porodzie ;-)
Raabit u mnie po staremu - czyli skurcze są ale rzadko i lekkie, poza tym wszystko ok. Chyba pełnia mi nic nie da :-(
Herbatkę to ja piłam zapobiegawczo jedna dziennie, ew. jak coś cięższego zjadłam albo Julka bąki puszczała to wtedy dodatkowo popijałam. Ogólnie wedle uznania.
Elis nie chcę straszyć ani się mądrzyć ale muszę jeszce coś Ci napisać: nie ryzykowałabym dla wygody wyganiania dziecka przed czasem bo to może być wygoda pozorna. Chodzi mi o nastepstwa wcześniactwa, które bywają jeśli nie poważne to przynajmniej uciążliwe w rehabilitacji. Moja Julka urodzona 3 tyg przd terminem, czyli niby donoszona, mimo wszystko miała kłopoty z napięciem mięśniowym i była ponad rok rehabilitowana, lekko bo lekko, ale nerwy i kłopoty dodatkowe. Nie koniecznie wynikało to z wczesnego porodu, nie wiadomo skąd takie urazy się biorą zazwyczaj, ale jest takie prawdopodobieństwo. A w każdym razie większa szansa na urazy.
Tak więc czy jest sens ryzykować??
Herbatkę to ja piłam zapobiegawczo jedna dziennie, ew. jak coś cięższego zjadłam albo Julka bąki puszczała to wtedy dodatkowo popijałam. Ogólnie wedle uznania.
Elis nie chcę straszyć ani się mądrzyć ale muszę jeszce coś Ci napisać: nie ryzykowałabym dla wygody wyganiania dziecka przed czasem bo to może być wygoda pozorna. Chodzi mi o nastepstwa wcześniactwa, które bywają jeśli nie poważne to przynajmniej uciążliwe w rehabilitacji. Moja Julka urodzona 3 tyg przd terminem, czyli niby donoszona, mimo wszystko miała kłopoty z napięciem mięśniowym i była ponad rok rehabilitowana, lekko bo lekko, ale nerwy i kłopoty dodatkowe. Nie koniecznie wynikało to z wczesnego porodu, nie wiadomo skąd takie urazy się biorą zazwyczaj, ale jest takie prawdopodobieństwo. A w każdym razie większa szansa na urazy.
Tak więc czy jest sens ryzykować??
reklama
Podziel się: