PISAŁAM JUŻ O MOIM RYCERZU NA FORUM W TEMACIE: "LUDZIE MARZĄ O ANIOŁACH JA JEDNEGO TRZYMAŁAM W RAMIONACH" TEN CYTAT JEST DLA MNIE CZYMŚ WIĘCEJ - BO KAZDA ANIOŁKOWA MAMA TRZYMA ANIOŁKA NA REKACH czy to w marzeniach czy tylko w głowie gdy wyobrazamy czasami sobie jak nasze aniołki są wśród nas, ja miałam to szczeście że tuliłam go troszeczkę, w chwili gdy odszedł miałam go na ręce -kocham Ciebie synku tak bardzo że aż serce ściska żal, że Ciebie nie ma przymnie.
Opowiem Wam historie mojego Wiktora - gdzie jest to rada i niesamowita nauczka na przyszłość aby nie trafiać do szpitali dużych tzw. jak my to nazywamy najlepsze bo kliniki matki i dziecka wszystkie w polsce to siedlisko naokropnieszych bakterii odpornionych nawet na antybiotyki, w mniejszych szpitalach tych co mamy je pod nosem jest bezpieczniej i to nie jest tylko moja opinia ale także lekarzy.
Opowiem Wam historie Wiktora w skrócie: wiktorek urodziła się w 40 tyg wazył 4000kg jedynym dziwnym suptomem było wymiotowane i nieprzybieranie na wadzę dlatego po 2 dniach bycia w domu skierowano nas do małego szpitala gdzie po wszystkich badaniach stwierdzieli podejrzenie wady przyrostu zwężenia odźwiernika i skierowano nas do Centrum Zdrowia Matki i Dziecka w Katowicach dodam że ta wada jest operowana i po 3-5 dni wychodzi sie do domu. Jednak w katowicach wyelimionowano ta wade w pierwszym dniu pobytu dziecko miało wszystkie badania bardzo dobre a posiewy z krwi i moczu negatywne a zatem w/g lekarza podejrzenie refluksu bądz alergii na białko mleka krowiego- podawali mu różne mieszanki mleka ale on dalej wymiotował nie zakazdym razem ale jednak dalej ,pobierano mu mocz dwa razy wyszła nieczystość - i tu ja podejrzewam że miał zapalenie układu moczowego co wskazywało ze dziecko wymiotowało i gdy podali mu antybiotych przestał wymiotować. nastepnie z ioimu wyjechaliśmy na patologię Wiktorek super sie czuł jadł rósł i niewymiotował. ale antybiotyk musiał 10 dni wziąść wiec leżała dalej , w wielka sobote dostał rotawirusa i przeszedł to infekcje przez tydzień niestety panie pielegniarki odparzyły mu pupe do mięsa i później wietrzyły -i tu gdzieś został zarażony dwoma bakteriami escherichcia coli sbl (+) bakteria szpitalna i klebesilą pleumenią -posiew z krwi-i zaczeła się posocznica. Na moich rękach prawie umierał to było 16 kwietnia w jednej sekundzie znalazł się na OIOME a po tygodniu trójka innych dzieci -suma sumarum z całej 4 przeżył tylko jeden -wcześniak. (a cała trójka umierała dzień po dniu Wiktorek mój silny rycerz walczył 24 dni) Zawsze mu mówiłam dopóki Walczysz jesteć zwycięscą. Od momentu sepsy miał wiele przetoczeń krwi a szczególnie płytek krwi , osocza, co dwa dni bardzo wysoką gorączkę - wtedy bakterie go atakowały ale przez 16 dni był na swoim oddechu i walczył super w trakcje choroby miał 4 dni kiedy pił mleko i juz wracał do zdrowia i nagle drugię wielkie uderzenia gorączka 40 stopni przy lekach przeciw gorączkowych, brzuch jak balon, marmurkowa skóra, respirator, podejrzenie zapalenia opon mózgowych i wtedy nastapiła decyzja chirurga o otwarciu brzucha - po otwarciu nic nie znaleziono a szukano ropienia który siał bakterie -kilka transfuzji krwi Wiktor dalej walczył ale badania krwi coraz gorsze szpik nie pracował- leukocyny na poziomiie zerowym,płytki 3000a powinnien mieć 250 000 coraz gorzej układ krążenia padał wątroba rosła, trzustka też brzuch 47,5 cm, jest wtorek 08.05.2012 badanie szpiku,ja z mężem i szwagrem szukaliśmy wszystkiego chciliśmy mu nawet przeszczepić szpik, zostać dawcami krwi żeby mógł mieć leukocyty niezdążyliśmy w środe 09.05.2012 o 6.35 przy nas umiera mój waleczny mały synek - umiera ostatni z tych dzieci, które walczyły bardzo krótko. [***]
Przyczyny śmierci : Posocznica, niewydolność krążeniowo-oddechowa, niewydolność wielonarządowa.
Diagnozy wymiotów nie ma a dziecka już też.
Opowiem Wam historie mojego Wiktora - gdzie jest to rada i niesamowita nauczka na przyszłość aby nie trafiać do szpitali dużych tzw. jak my to nazywamy najlepsze bo kliniki matki i dziecka wszystkie w polsce to siedlisko naokropnieszych bakterii odpornionych nawet na antybiotyki, w mniejszych szpitalach tych co mamy je pod nosem jest bezpieczniej i to nie jest tylko moja opinia ale także lekarzy.
Opowiem Wam historie Wiktora w skrócie: wiktorek urodziła się w 40 tyg wazył 4000kg jedynym dziwnym suptomem było wymiotowane i nieprzybieranie na wadzę dlatego po 2 dniach bycia w domu skierowano nas do małego szpitala gdzie po wszystkich badaniach stwierdzieli podejrzenie wady przyrostu zwężenia odźwiernika i skierowano nas do Centrum Zdrowia Matki i Dziecka w Katowicach dodam że ta wada jest operowana i po 3-5 dni wychodzi sie do domu. Jednak w katowicach wyelimionowano ta wade w pierwszym dniu pobytu dziecko miało wszystkie badania bardzo dobre a posiewy z krwi i moczu negatywne a zatem w/g lekarza podejrzenie refluksu bądz alergii na białko mleka krowiego- podawali mu różne mieszanki mleka ale on dalej wymiotował nie zakazdym razem ale jednak dalej ,pobierano mu mocz dwa razy wyszła nieczystość - i tu ja podejrzewam że miał zapalenie układu moczowego co wskazywało ze dziecko wymiotowało i gdy podali mu antybiotych przestał wymiotować. nastepnie z ioimu wyjechaliśmy na patologię Wiktorek super sie czuł jadł rósł i niewymiotował. ale antybiotyk musiał 10 dni wziąść wiec leżała dalej , w wielka sobote dostał rotawirusa i przeszedł to infekcje przez tydzień niestety panie pielegniarki odparzyły mu pupe do mięsa i później wietrzyły -i tu gdzieś został zarażony dwoma bakteriami escherichcia coli sbl (+) bakteria szpitalna i klebesilą pleumenią -posiew z krwi-i zaczeła się posocznica. Na moich rękach prawie umierał to było 16 kwietnia w jednej sekundzie znalazł się na OIOME a po tygodniu trójka innych dzieci -suma sumarum z całej 4 przeżył tylko jeden -wcześniak. (a cała trójka umierała dzień po dniu Wiktorek mój silny rycerz walczył 24 dni) Zawsze mu mówiłam dopóki Walczysz jesteć zwycięscą. Od momentu sepsy miał wiele przetoczeń krwi a szczególnie płytek krwi , osocza, co dwa dni bardzo wysoką gorączkę - wtedy bakterie go atakowały ale przez 16 dni był na swoim oddechu i walczył super w trakcje choroby miał 4 dni kiedy pił mleko i juz wracał do zdrowia i nagle drugię wielkie uderzenia gorączka 40 stopni przy lekach przeciw gorączkowych, brzuch jak balon, marmurkowa skóra, respirator, podejrzenie zapalenia opon mózgowych i wtedy nastapiła decyzja chirurga o otwarciu brzucha - po otwarciu nic nie znaleziono a szukano ropienia który siał bakterie -kilka transfuzji krwi Wiktor dalej walczył ale badania krwi coraz gorsze szpik nie pracował- leukocyny na poziomiie zerowym,płytki 3000a powinnien mieć 250 000 coraz gorzej układ krążenia padał wątroba rosła, trzustka też brzuch 47,5 cm, jest wtorek 08.05.2012 badanie szpiku,ja z mężem i szwagrem szukaliśmy wszystkiego chciliśmy mu nawet przeszczepić szpik, zostać dawcami krwi żeby mógł mieć leukocyty niezdążyliśmy w środe 09.05.2012 o 6.35 przy nas umiera mój waleczny mały synek - umiera ostatni z tych dzieci, które walczyły bardzo krótko. [***]
Przyczyny śmierci : Posocznica, niewydolność krążeniowo-oddechowa, niewydolność wielonarządowa.
Diagnozy wymiotów nie ma a dziecka już też.