reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Samotność

Zostawiłam partnera - dokładnie takiego samego jak ma autorka praktycznie równo rok temu, w 5 miesiącu ciąży, z dwójką innych dzieci. Serio, przeczytaj jeszcze raz moje posty, a będziesz widziała skąd to moje "uprzywilejowanie".

Problem polega na tym, że nic jej się najprawdopodobniej nie należy jeżeli chodzi o zasiłki więc po co jej robić nadzieję?

Na dziecko do 3 roku życia - babciowe (o ile nie bierze RKO bo tu też będzie tak, że będzie zależało czy i ile wzięła). Oczywiście 800 plus zakładając, że całej czwórce się należy to 3200zł.

Owszem 800 plus i babciowe nie liczy się do dochodu, ale alimenty już tak.
Żeby dostać jakiekolwiek zasiłki (na dzieci, na żywność itp.) to trzeba albo mieć wszystko pod stołem, albo żyć w skrajnej biedzie przykłady (2 sekundy w google, od razu dodam że dzieci śpią, w niedzielę nie pracuje, więc mogę korzystać z forum ;) ) takie rodzinne to 674zł netto na osobę, czyli 3 370zł netto (od lipca 2024 najniższa krajowa to 3 261,53, a 2025 będzie to 3483,52) przy 5 osobowej rodzinie (mama + 4 dzieci), a kwoty są oszołamiające bo na dziecko poniżej 5 lat jest 95zł miesięcznie, a od 5 do 18 aż 124zł. Co prawda na 3 i 4 należy się dodatkowo po 95zł, ale też faktycznie żyć nie umierać. Kolejne zasiłki typu żywność czy zasiłek celowy to już progi po niżej 600zł netto xD
Zasiłek dla samotnej matki odpada bo w świetle prawa autorka nie będzie samotną matką - ojciec musi być NN lub nie żyć. A i ten to 193zł miesięcznie, ale też nie więcej niż 386zł na wszystkie dzieci.

Jak facet nie będzie płacił alimentów to, żeby dostać alimenty z funduszu 500zł (nawet jeżeli zasądzone jest 1000zł czy więcej) to nie można przekroczyć 1 209zł więc tu ciut lepiej bo autorka nie może zarobić więcej niż 6 045zł na rękę. No i trzeba też nie mieć z 3 miesiące wpływu.
Poprzedni komentarz dodał się przypadkiem zanim skończyłam z odpowiedzią. Widzisz tutaj już bardzo informatywnie, da się 😊
Nadal polecam autorce porozmawiać z kimś o jej indywidualnej sytuacji i dostępnym wsparciu, ale nie na jakimś forum. Na pewno będzie to pomocne w planowaniu domowego budżetu i poszukiwaniu pracy.
 
reklama
Poprzedni komentarz dodał się przypadkiem zanim skończyłam z odpowiedzią. Widzisz tutaj już bardzo informatywnie, da się 😊
Nadal polecam autorce porozmawiać z kimś o jej indywidualnej sytuacji i dostępnym wsparciu, ale nie na jakimś forum. Na pewno będzie to pomocne w planowaniu domowego budżetu i poszukiwaniu pracy.

Ja jeszcze dodam, że problem u autorki raczej trwa dłuższy czas. To nie jest tak, że koleś wyszedł pierwszy weekend. Bo dodała też inny post, w innym wątku. Więc sorry, ale tu naprawdę był już czas na pewne rzeczy, a nie pytania jak żyć dalej w bagnie.

Przechwytywanie.JPG
 
Ale czego nie rozumiesz?

Żyłam w domu w którym była przemoc domowa, przez lata cierpiałam psychicznie bo lata 90 to nie jest opcja na psychologów. Sama jako dorosła osoba musiałam znaleźć środki i iść na terapię. W między czasie poznałam fantastycznego człowieka - mimo to, nasze życie potoczyło się tak, że rok temu ten fantastyczny człowiek stał się kimś kogoś nie pokochałam. Nie jestem psychiatrą - ale według mnie jest tam duży problem psychiczny, mogłabym nawet obstawiać schizfrenię, która pojawia się często właśnie w okolicach 30stki dopiero. I od razu kiedy zaczęły się dziać takie rzeczy jak autorki facet zrobił out, żeby dzieci nie musiały w tym żyć, nawet tygodnia. Od razu też dostały pomoc psychologiczną. I tak na tym etapie uchroniłam je jak najszybciej można było, więc tak mogę być przerażona tym, że ktoś swoich dzieci nie uchronił, a moje dzieci mogą jak każdy być podatne na takie, a nie inne zachowania.

Naprawdę zapraszam na kawę i chętnie Ci wtedy wszystko opowiem, z dokładnymi datami.

Od razu uprzedzę, że nie mam wsparcia w mojej mamie np. bo według niej chłop jaki jest taki ma być, a już w ogóle rozstać się w ciąży, zostać sama z trójką dzieci ojoj co za obciach, co ludzie powiedzą :)

Przecież to oczywiste, że żyjąc w Polsce, mając możliwość rocznego macierzyńskiego nie wróciłam po 6 miesiącach do pracy, gdybym w swojej głowie i perspektywie nie musiała. I oczywiście, że mogłabym jak autorka udawać, przymykać oko, ale sobie żyć z hajsu typa. No, ale ja tak nie chciałam i nie chciałam żeby patrzyły na to moje dzieci.

Nie musiałaś się tłumaczyć, nie oczekiwałam tego ani o to nie prosiłam. Przykro że Twoje dzieci muszą przez to przechodzić, musi to być dla nich ciężkie, tym bardziej jeśli idealny tata zmienił się z dnia na dzień.

Troche niekomfortowo się czuję przy kolejnym zaproszeniu na kawę, no i co bym miała z tymi datami zrobić? Nie rozumiem tego wtrącenia.

Musisz chyba zrozumieć, bo tego tutaj brakuje, empatii, że nie każdy ma tyle siły w sobie, niektórzy potrzebują więcej wsparcia, motywacji. Ale też odwagi. I takie podcinanie im skrzydeł, wrzucanie do worka patologii wcale a wcale nie pomoże. Autorka odważyła się napisać, czyli myśli o zmianie, o wyjściu z istniejącej sytuacji, i zamiast zachęty dostaje od Was tutaj dokładnie to samo co w domu od męża.
 
@Morskawoda32 A ja również jestem w tej grupie "Wy", co podcina skrzydła i daje @Aprima dokładnie to co jej mąż w domu? Tobie udaje się być wyważoną wobec problemów @Aprima a @olka11135 reaguje i pisze inaczej. Napisała tak dużo o swoim życiu i swoim zdaniu na temat relacji rodzinnych, że naprawdę nie trzeba się domyślać i dopowiadać sobie, komu ona współczuje w tej historii i jakie jej traumy są dotykane.
 
Przeczytałam cały wątek i tak...autorko wg mnie musisz odpowiedzieć sobie sama na pytanie czy chcesz ratować to małżeństwo czy nie. Jeśli tak zaproponuj mężowi terapię dla par, jeżeli odmówi możesz chodzić też sama, zawsze to 50% wkładu, wiele jest takich przypadków, że psycholog pracuje tylko z jednym z małżonków czy partnerów i bywa, że przynosi to efekt ale to już zależy wyłącznie od Ciebie czy chcesz. Myślę jak tak czytam o Twoim mężu to innej drogi nie ma,sama raczej tego nie przeskoczysz. Jeśli zaś nie zależy Ci już na tym związku to dąż do tego by z niego wyjść. Jest to możliwe mimo wielu przeciwności, które przytaczasz ale da się. Tu też pewnie pomogłaby Ci terapia i fachowa pomoc w przejściu przez ten czas. Jakakolwiek nie zdecydujesz oczywiście zawsze możesz po prostu wygadać się na forum. Czytając wpisy dziewczyn widać, że chciały Cię wesprzeć więc na to jak najbardziej możesz tu liczyć. Olka jesteś mega dzielna, musisz być bardzo silna i mieć w sobie masę samozaparcia. Bardzo Cię podziwiam. Ponadto powiem, że nie ma raczej związków gdzie zawsze jest różowo i cukierkowo i wszystko układa się bajecznie. Pewnie w większości są tutaj dziewczyny, które są w wieloletnich związkach,mają dziecko czy dzieci, przeszły przez różne sytuacje,lepsze i gorsze momenty i wszystkie wiemy jak wygląda prawdziwe życie, dlatego głowa do góry,przemysl temat, określ czego chcesz i w tę stronę idź. Na początku drogi wydaje się ona zawsze nie do przejścia ale z każdym krokiem jest łatwiej. Trzymam kciuki.
 
Przeczytałam cały wątek i tak...autorko wg mnie musisz odpowiedzieć sobie sama na pytanie czy chcesz ratować to małżeństwo czy nie. Jeśli tak zaproponuj mężowi terapię dla par, jeżeli odmówi możesz chodzić też sama, zawsze to 50% wkładu, wiele jest takich przypadków, że psycholog pracuje tylko z jednym z małżonków czy partnerów i bywa, że przynosi to efekt ale to już zależy wyłącznie od Ciebie czy chcesz. Myślę jak tak czytam o Twoim mężu to innej drogi nie ma,sama raczej tego nie przeskoczysz. Jeśli zaś nie zależy Ci już na tym związku to dąż do tego by z niego wyjść. Jest to możliwe mimo wielu przeciwności, które przytaczasz ale da się. Tu też pewnie pomogłaby Ci terapia i fachowa pomoc w przejściu przez ten czas. Jakakolwiek nie zdecydujesz oczywiście zawsze możesz po prostu wygadać się na forum. Czytając wpisy dziewczyn widać, że chciały Cię wesprzeć więc na to jak najbardziej możesz tu liczyć. Olka jesteś mega dzielna, musisz być bardzo silna i mieć w sobie masę samozaparcia. Bardzo Cię podziwiam. Ponadto powiem, że nie ma raczej związków gdzie zawsze jest różowo i cukierkowo i wszystko układa się bajecznie. Pewnie w większości są tutaj dziewczyny, które są w wieloletnich związkach,mają dziecko czy dzieci, przeszły przez różne sytuacje,lepsze i gorsze momenty i wszystkie wiemy jak wygląda prawdziwe życie, dlatego głowa do góry,przemysl temat, określ czego chcesz i w tę stronę idź. Na początku drogi wydaje się ona zawsze nie do przejścia ale z każdym krokiem jest łatwiej. Trzymam kciuki.

Ja nie czuję się jakaś super dzielna - nie wyobrażałabym sobie wybaczyć zdrady. Dla mnie to jest definitywny koniec relacji. I w w sumie szokuje mnie patrząc po "lajkach" jak dla wielu ona jest chyba okej skoro namawia autorkę na ratowanie relacji.
 
Ja nie czuję się jakaś super dzielna - nie wyobrażałabym sobie wybaczyć zdrady. Dla mnie to jest definitywny koniec relacji. I w w sumie szokuje mnie patrząc po "lajkach" jak dla wielu ona jest chyba okej skoro namawia autorkę na ratowanie relacji.
Nie doczytałam o zdradzie...albo przeoczyłam albo nie wiem... Niemniej jednak jeśli do takowej doszło to i tak jej decyzja czego chce dalej...A co do Ciebie to rozumiem, też bym nie wybaczyła, choć samo przejście przez taką sytuację wydaje mi się bardzo ciężkie
 
Ja nie czuję się jakaś super dzielna - nie wyobrażałabym sobie wybaczyć zdrady. Dla mnie to jest definitywny koniec relacji. I w w sumie szokuje mnie patrząc po "lajkach" jak dla wielu ona jest chyba okej skoro namawia autorkę na ratowanie relacji.
W sensie że ja? Jeśli tak to pokaż gdzie ja namawiam do ratowania relacji 🤷‍♀️
 
Powiem wam. że tak na co dzień to ja nie mówię nikomu o moich problemach wolę oficjalnie być super szczęśliwa i wtedy ludzie też inaczej na mnie patrzą właśnie widzę, że tu już jak się wyyżaliłam to zostałam patologią w oczach niektórych to jest dosyć przerażajace... Chociaż powiem wam, że np. mój szef w pracy był taką osobą, że on od razu wiedział, że jak pracuje z dziećmi nie musiałam mu mówić, że mam mega ciężko on mnie super doceniał mówił , że jestem ambitna inne dziewczyny tylko tipsy itd a ja mam inteligencje... robiłam zresztą a wyniki bo była premia i musiałam z normalnej pensji był rachunków ni opłaciła....Już szczerze mówiąc chyba nie ma sensu, żebym pisała więcej o tej relacji z meżem tylko powiem wam szczezrze nie wiem czemu mówi się, że kobieta zmienną jest albo że kobiety są takie trudne do zrozumienia ja w ogóle nigdy facetów nie rozumiałam wprost nigdy o swoich uczuciach nie mówią trzeba się domyślać serio mój poprzedni chłopak w ogóle też nie potrafil totalnie a był wolontariuszem...
 
reklama
Do góry