reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Samotna Matka- Samotna w ciazy?

Elena skoro musisz korzystac z noclegu u niego no to trudno. ale jak tylko ta koniecznosc zniknie to sprobuj sie wycofac z jezdzenia do niego. ojca z niego w ten sposob nie zrobisz.
a jesli chodzi o jego mame to i owszem, warto ja uswiadomic jaka jest sytuacja, ale zbytnio sie nie wczuwaj. bo ona nigdy nie zrozumie tego tak dobrze jak bys chciala. ostatecznie jest jego matka.
i nie popelniaj mojego bledu usilujac sie zaprzyjaznic z "tesciowa". ja za swoj blad slono zaplacilam... owszem. kiedy zostalam sama to tesciowa pomogla mi bardzo. i ta pomoc trwala dobrych kilka m-cy. dlugo mialam z nia bardzo dobry kontakt a potem jeszcze dlugi czas ten kontakt byl poprawny. jednak niedawno w wyniku jednej sytuacji dowiedzialam sie od niej baaaardzo ciekawych rzeczy. dostalam obszerny list z cala masa absurdalnych zarzutow i wyrzytow. doslownie mi wyrzygala wszytsko, co dla mnie kiedykolwiek zrobila. i poddala w watpliwosc fakt, ze jej syn jest ojcem mojego dziecka. dobrych kilka dni mnie trzeslo po przeczytaniu tego listu. bylam na tyle mila, ze chcialam gruntownie jej odpowieziec na wszelkie zarzuty. poswiecilam kilka godzin na pisanie listu nawiazujacego do kazdej podniesionej przez nia kwestii. w odpowiedzi dostalam kilka zdan bez ladu i skladu i kolejne obelgi. dalam sobie spokoj...
po krotkim czasie babcia jednak "uznala" wnuka i chce sie z nim widywac, ale nasze relacje juz nigdy nie beda takie jak byly. rozmawiam z nia tylko na temat Filipka i tylko wtdey kiedy musze i tyle ile musze. nic ponadto.
po tej sprawie zrozumialam jedno: matka exa zawsze bedzie matka exa. nie mozna jej traktowac w kategorii "to tez kobieta" czy "to tez matka". ona zawsze bedzie podchodzic do problemow jakie masz z ojcem dziecka przez pryzmat faktu, ze jest jego matka.
owszem. czasem moze przyznac Ci racje. zaoferuje pomoc itp. ale potem zaplacisz za to wysoka cene.
reasumujac: kierujac sie wlasnymi przezyciami doradzalabym Ci chlodno informowac "tesciowa" o wszystkivch zajsciach zwiazanych exem na biezaco. ale jednoczesnie zachowac dystans i sie zbytnio nie wychylac.
a przyjaciol i wsparcia szukaj albo w swojej rodzinie albo wsrod swoich znajomych.
Margolcia nie przestaje sie kogos kochac tylko dlatego, ze ten ktos na to nie zasluguje. to by bylo zbyt proste. i niestety nie da sie sercu nakazac by przestalo kochac bo rozum mowi, ze ta milosc nie ma sensu.
ale to nie znaczy, ze jestesmy bezsilni wobec milosci. bo jednak mamy rozum wlasnie od tego by przedsiewziac wszelkie dzialania by sie odziolowac od zrodla problemow.
rozumiem, ze Ci ciezko. doskonale pamietam siebie z przed kilku lat... ex zostawil mnie w ciazy, ale juz po niedlugim czasie zaczal przebakiwac o powrocie. jak urodzil sie Filipek to dobre pol roku zabiegal o powrot do mnie. nie zgodzilam sie, ale... tylko ja wiem ile mnie kosztowala ta odmowa... mimo tego, ze tak bardzo mnie zawiodl i zranil to jednak nadal bardzo go kochalam. kiedy zwracal sie do mnie tak jak kiedys to serce mi sie sciskalo a oczy zachodzily lzami. jednak wiedzialam, ze dla dobra swojego i Filipka nie moge z nim juz nigdy byc.
sytuacja byla o tyle trudniejsza, ze Filip byl i jest jego synem wiec bylam poniekad skazana na jakis kontakt z exem.
Ty jestes w tej komfortowej sytuacji, ze zadne dziecko nie laczy Cie z tym czlowiekiem. bez wyrzytow sumienia mozesz odizolowac go do siebie i dzieci. i z cala pewnoscia nie wyrzadzisz tym krzywdy dzieciom a wrecz przeciwnie.
teraz tak naprawde od Ciebie. i TYLKO od Ciebie zalezy co dalej sie stanie i jak potoczy sie Twoje zycie. to Ty musisz znalezc w sobie sile by podjac sluszne decyzje i sie ich konsekwentnie trzymac.
skoncentruj sie na dzieciach. i na tym by odzyskac szacunek do samej siebie i wiare w siebie. bo mysle, ze wiekszosc Twoich problemow pochodzi wlasnie od tego, ze masz niskie poczucie wlasnej wartosci i wychodzisz z zalozenia, ze nie zaslujesz na wiecej. kurczowo trzymasz sie facetow, ktorzy mowia o milosci do Ciebie (mino, ze tej milosci nie pokazuja jak trzeba). a to nietedy droga. jesli Ty nie zaczniesz szanowac siebie to beda lgnely do Ciebie wlasnie takie typy, ktore nie beda Ci okazywaly szacunku.
pomysl o tym wszytskim, bo tkwiac w tym bardzo duzo tracisz a nic nie zyskujesz...
 
reklama
KRROPELKA lubię ją, ale ostatnimi czasy bardzo mnie wkurza, bo po śmierci swojego męża ze swojego syna zrobiła mamisynka, a i chyba też chce zrobić takiego z mojego syna. W dodatku mnie też jakiś czas temu zaczęła tak traktować. Ja całe zycie byłam niezależna, lubiłam po swojemu - już jako bardzo małe dziecko, a ona próbuje narzucić swój sposób bytu. Oczywiście nie świadomie. Więc od jakiegoś czasu wzięłam ją na dystans. Nawet zakupiłam sobie melisę, żeby nie nerwować się tak. Tak więc ostatnimi dniami nawet puka do pokoju, gdy chce wejść, bo wcześniej wchodziła bez pardonu jak się do mnie przyzwyczaiła. Ja uważam, że mój syn powinien sam wszystko robić, czyli sam powinien wziąźć sobie zabawkę. Owszem czasem można pomóc, ale nie wyręczać. Nawet jak mu dalam chrupka kukurydzianego to odrazu ona wsadziła mu go do buzi. Ona jest nadopiekuńcza i nadgorliwa. Mnie to wkurza. Nawet głupi przykład z garnkiem, gdy powiedziałam, że chcę kupić sama, to ona mimo tego, że powiedziałam, że sama kupię to kupiła. A dla swojego synka w ciągu 10 minut przypomina 3 razy, zeby umył wannę, albo mówi: dokąd wychodzisz???, ale słyszysz, masz zaraz wrócić, słyszysz??? W moje sprawy też zaczęła ingerować to się odsunęłam od niej, bo i nie pozwole by ktoś traktował mnie jak małe dziecko. We wrześniu ona wyjeżdżała za granicę to biadoliła, że jak my se poradzimy (ja i ojciec dziecka). Komedia normalnie. Ja miałam 18 lat jak się z domu wyprowadziłam, pracowałam, uczyłam się i dałam radę. Ale ona patrzy przez pryzmat swojego syneczka. Cały czas mu o czymś przypomina. Kur.....ca bierze. Traktuje go jak dziecko. Jak zaczęłam do niego przychodzić to dziwiłam się, że nie traktuje go jak mamisynka, ale chyba się wstydziła na początku - tak powiedziała moja matka. Nie chcę nawet już tam przyjeżdżać, bo to nie są zdrowe relacje ani dla mnie, ani dla mojego syna. Ja synka od najmłodszych chwil uczę samodzielności, "popycham" go by chciał uczyć się nowych rzeczy - widzę, że to procentuje. Ale wiem też, że będę musiała związać się z odpowiednim mężczyzną, bo będzie mu potrzebna męska ręka, ktoś kto go także nauczy przygotowania do życia, a nie, że nad karkiem zawsze będzie teściowa i nerwowy tatuś. Jego ojciec umie wiele rzeczy, ale całe życie wyręczała go matka i teraz też to robi, a powiem więcej - ona go nie "popycha", żeby robił to, czy tamto. Utwierdza go w takim przekonaniu, że jest nikim. Nawet prosiła, żeby mój ojciec wywiercił dziury w ścianie, bo on nie umie, a trzeba było zawiesić telewizor. Mój ojciec powiedział, że wiercić nie będzie, że może dać wskazówki. Jak widać sobie poradził, ale on ma zawsze we mnie oparcie, a nie w swojej matce, bo to ja go gnam to przodu i mówię, że sobie poradzi. Włąśnie ja jego, a nie on mnie. Ja w nim nie mam wsparcia i wiem, że jeśli byśmy tam mieszkali na stałe (na raty też), to mój synek byłby taki jak on, skaleczony przez swoją matkę. Dla mnie zależy, żeby Niuniek wyrósł na dobrego, odpowiedzialnego i ambitnego mężczyznę, żeby w przyszłości miał zdrowe relacje z innymi ludźmi. Taki ojciec szczęścia mu nie da. Przecież jego nawet pies się bał przez tę jego nerwowość. Wystarczyło, że wchodził do domu i rzucał torbę w przedpokoju - pies kulił się i wychodził do trzeciego pokoju. A najgorsze to, że on był spokojny i zadowolony, ale jak widać ma w sobie złą energię.
On nawet nie ma cierpliwości do dziecka, a podczas ostaniej kłotni na sms-y napisał, że koniec karmienia, bo on zabiera syna na parę dni. W samochodzie włącza głośno muzykę i twierdzi, że ja przesadzam, bo głośna muzyka wcale nie uszkadza słuchu. Wiem, że kocha syna, ale nie będzie dla niego dobrym ojcem.
Wracając do teściowej. Powiedziałam dla niej wczoraj, że jak ja spałam w pokoju z synem, a ona siedziała w kuchni to on to robił w pokoju obok. Chwilę się zastanowiła i powiedziała, że można go pilnować. Robiłam to jak byłam w ciąży i jeszcze jak mieszkaliśmy ze sobą. Wiele przez to straciłam, bo zaniedbałam swoje zainteresowania, nawet robotę.:no: Po prostu jak musiałam coś załatwić to robiłam to, gdy on był w robocie. Nawet jak przyjeżdżamy do niego to, gdy on wstanie w nocy, czy nad ranem to ja automatycznie budzę się, żeby czuwać, czy on tego nie robi. Po wyprowadzce w styczniu coraz bardziej oddalam się od niego psychicznie. Do tego stopnia, że coraz mniej czuję się zobowiązana wobec niego i uważam, że to już nie powinien być mój problem, że on chce być ze mną. Toksyczne związki są złe, bo jest adrenalina i wiadomo, że ciągnie jednego do drugiego. Odcinam się od niego coraz bardziej, nie dla mnie życie w takim stresie. Podoba mi się ktoś, ale nie wiem, czy jest zajęty, czy miałabym u niego szanse. W każdym razie obrączka nie rzuciła mi się w oczy. Tą osobę polubiłam bardzo pod koniec ciąży.
Mój syn miał 15 dni jak się wyprowadziliśmy, ale teściowa namawiała mnie, żebym została dla dziecka chociaż. Nigdy w życiu. Mam nadzieję.
 
elena napisałaś ostatniego posta bardzo mądrze. widzisz ze jest źle, nie bronisz go, nie usprawiedliwiasz a obiektywnie oceniasz sytuację.
wiesz już że ojciec twojego Syna dobrym ojcem nie bedzie.
jestes młoda, zaradna i Kochasz Syna więc dasz radę. i napewno o wiele lepiej niż z takim nieodpowiedzialnym człowiekiem jakim jest ojciec twojego dziecka

u mnie też miał być ślub, bo dziecko, bo co ludzie powiedzą, bo jak ty sobie dasz radę sama.
a jednak dałam radę.

ja to piszę kolejny raz, i będę pisać aż do znudzenia. odkąd Mam Martynkę, to jej dobro jest dla mnie najważniejsze. wszystko co robię, jakąkolwiek podejmuję decyzję wpierw myślę czy to BĘDZIE DOBRE DLA MARTYNKI?

jedno zdanie CandyC mi sie spodobało, ze świat nie kręci się wokół fiu....ta. i to są święte słowa. \
dla mnie swiat kreći się wokół Martynki.

jak zwykle bardzo madrze napisała Kropelcia. zgadzam się w zupełności, ze matka exa to zawsze matka exa. i cokolwiek on by nie zrobił, to ona i tak stanie w obronie syna. i tak powie ze np to twoja wina itp. takze wg mnie to nic jej nawet nie mów bo to nic nie zmieni, ona pewnie i tak swoje wie i go będzie bronić

Elena żyćzę Ci wytrwałości w postanowieniu że odchodzisz od niego. bo tylko lepsze Cię czeka bez niego, nie marnuj sobie życia z takim debilem
z tego co piszesz, jesteś młodą dziewczyną a masz dobrze poukładane w głowie.
jak dla mnie powinnas byc przykładem, moze natchnieniem dla adki (dobrze pamietam nick?, ma corke Lilkę)
 
Ostatnia edycja:
Elena pilnowac to mozna dziecko a nie doroslego faceta. faceta mozna wesprzec w dzialaniu. o ile sam z siebie chce cos zrobic. ale zycia za niego sie nie przezyje.
co do dzieci to kazdy ma jakies swoje wizje i metody wychowywania. tesciowa usiluje przeforsowac swoje sposoby. tyle, ze ona juz miala szanse sie wykazac a teraz Twoja kolej. zreszta chyba jej za szczegolnie nie wyszlo... matka mojego exa tez wiedziala zawsze lepiej co i jak mam z Filipkiem robic. na szczescie nie mieszkalam z nia wiec mogla sobie jedynie radzic na odleglosc.
toksyczne zwiazki sa zle. to fakt. ale wychodzenie z toksycznego zwiazku tylko po to by zaraz wejsc w nowy zwiazek tez nosi znamiona toksycznosci. moze moja ocena takich zjawisk wydac sie komus zbyt drastyczna, ale juz wyjasniam czemu tak pisze. otoz stosowalam metode "przeskakiwania" i "pocieszania sie" kilka lat. jak mi cos z jednym nie wyszlo to zaraz sie nawinal kolejny i tak sie krecilo. nie mialam w tym wszytskim czasu by sie zastanowic ni nad tym jak rozsadnie pokierowac swoim zyciem. dodatkowy brak wzorcow prawdziwego mezczyzny z domu jedynie komplikowal sprawe. bo zawsze potrafilam jedynie okreslic jakiego faceta nie chce a juz jakos gorzej mi bylo okreslic jakiego chce.
koniec koncow doszlam do takiego zakretu w zyciu, ze bardzo bardzo potrzebowalam jakiejs zmiany w zyciu. wtdey poznalam exa. przez internet (nie polacam). jedne odwiedziny za morzem, drugie, trzecie i przeprowadzka. wielka milosc, wielkie plany i wielkie problemy. wkoncu zaplanowana ciaza i ... samotna ciaza i samotne macierzynstwo...
dzis widze, ze dzialalam w zyciu zbyt pochopnie. i myslalam jedynie "oby ten nastepny nie byl podobny do poprzedniego". tyle, ze jakos nie wymyslilam, ze to, iz bedzie calkiem inny nie oznacza wcale, ze bedzie lepszy...
kiedy zostalam sama w ciazy juz wiedzialam, ze teraz moje zycie musi sie zmienic. bo jestem odpowiedzialana nietylko za siebie, ale tez za swojego syna. miedzy innymi dlatego nie pozowlilam exowi do siebie wrocic. i z tego tez powodu nie szukalam zadnego faceta dla siebie dopoki nie uporalam sie z uczuciem do exa. zajelo mi to ponad rok. ale warto bylo czekac. bo przynajmniej mialam pewnosc, ze nie ucieklam w ramiona kolejnego by jakos poradzic sobie z porazka w poprzednhim zwiazku. ze nie kierowala mna desperacja i samotnosc. po prostu bedac sama powolutku dojrzalam do tego by ta swoja samotnosc zmienic. faktem jest, ze moj obecny parner byl przez ten caly czas w poblizu. od czasow ciazy. jednak dlugi czas nawet nie przypuszczalam, ze sytuacja sie tak rozwinie.
jedno wiem na pewno: najpierw trzeba w 100% wyzwolic sie z jednego uczucia. pobyc troche z sama soba i swoimi myslami. i jak juz nabedzie sie umiejetnosc zamkniecia za soba jakiegos rozdzialu zycia to wtedy mozna pomyslec by ktos nowy w to zycie wszedl. zmudne i pracochlonne, ale wieksze szanse, ze przyniesie dalekosiezne korzysci :tak:
 
margolcia ja napisze tak tylko sie nie obrazaj ,UCIEKAJ POKI 4 DZIECKA NIE MASZ A Z TAKIM NIC DOBREGO NIE WRÓZY, dla dzieci robi na pokaz a ciebie ma na kiwniecie palcem ,nie wiem co on jeszcze ma ci zrobic zebys dala sobie z nim spokoj raz na zawsze
 
mam pytanie czy ktoras z was brala tabletki na zasuszenie pokarmu????
chce oduczyc kubusia a mleka mam tyle ze o rany ,a on nie bardzo zadowolony z tego jest,wiec moze jak mu potem nie poleci to da sobie spokoj':-D
 
Katerinka, Bezsenna ja nie karmie juz z 1,5 roku, a ciagle mam troche pokarmu :) mi ginekolog powiedzial, ze po prostu nie mam ruszac piersi, bo im czesciej bede je ruszala, tym wiecej pokarmu sie bedzie robic, a tak sie zasuszy .... no jak widac sie nie zasusza hehe
Nie odzywalam sie i jeszcze nawet nie nadrobilam tego co tu pisalyscie/liscie ;) bylam na weselu z K, nawet fajnie bylo, nie odczulam tego, ze Nikos taki niedobry, bo w zasadzie kazdy go na chwile bral :) my sobie moglismy potanczyc, a tam to wujek, ciocia, babcia, dziadek czy kuzyn, zawsze sie nim zajeli :) tylko Nikos teraz ciagle chce wchodzic to wszystkich samochodow, bo dziadek nauczyl go wchodzic, zamykac drzwi i otwierac sobie okno (elektryczne szyby), wiec mu sie podoba :)
Aha co do K to on nadal nie wie, ze sie tu udzielam i raczej mu nie powiem, bo jakby zobaczyl historie moich postow i przeczytal co tu na niego na poczatku pisalam ...... :)
Pozdrawiamy!!
 
reklama
Młoda To jednak poszłaś na to wesele, fajnie :happy: Ja też nie robię nic z piersiami, nie chcę żadnych tabletek na przepalenie, ale chciałabym już pozbyć się pokarmu, żebym mogła zrobić usg piersi.
Widzę, że też już macie 16 ząbków i do tego te same ;)
 
Do góry