reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Samotna Matka- Samotna w ciazy?

carlaa mi sie nieraz wydaje ze mam w brzuchu osmiornice a nie dziecko;-) ciagle mnie zastanawia jak moze mnie kopac w tyle miejsc jednoczesnie... Chyba bede miec wygimnastykowane malenstwo :-D U mnie z ruchami jest roznie, sa dni spokojniejsze kiedy malo sie rusza i sa tez takie kiedy praktycznie przez caly czas czuje ruchy

jeszcze nie samotna ja tez uwielbiam to uczucie, i dla mnie najpiekniejszym momentem ciazy sa chyba poranne pobudki kopniakami :-) a co do "Twojego" to miejmy nadzieje ze nie jest to tylko chwilowy przeblysk normalnosci z jego strony
 
reklama
Dziewczynki nie było mnie troche,ale za Wasza rada sie ogarniam powoli,bardzo powoli...Bylam u lekarza w czwartek i z moim aniolkiem wszytsko ok z czego bardzo sie ciesze:-)zapytalam sie czy moge na kilka godz isc do pracy i powiedziala,ze tak,ale zebym sie nie przemeczala....i juz w sobote na troche poszlam i posiedzialam z ludzmi...codziennie mysle o nim i ciagle mi sie sni,a on oczywiscie nie sie nie odzywa,ale uwaga moje kochane nie rycze juz tak jak wczesniej to chyba dobry znak....Bój jest jedynym przypomnieniem,ze byles..................................................................................pozdrawiam niedzielnie...
 
hej kochane :tak:
Zycie bywa okrutne ,jak raz człowiek się potknie takie całe życie jest :-(
Wez tu człowieku bądz mądry i zaufaj kolejnemu facteowi ,jak jeden zrujnuje życie
Ramona 71 powiem tyle współczuje ,bardzo przykra sytuacja :-(
oby się znalazał dla was dom ,i zycie się jak najlepiej ułozyło
A ja się nazarłam przeterminowanych drazetek owocowych ,nie spojzałam na datę waznosci ,dopiero teraz :-D
Wczoraj była ciotka z bratem u nas chcieci mnie zabrac do siebie bym ,zapomniała choc na chwile o całej syatcji ,ale ja nie pojechałam bo nie mam ochoty:no:
Trzymajcie się kobietki
 
Witam Was serdecznie. Poczytałam trochę postów na tym wątku, ale nie sposób przeczytać wszystkich.
Moja historia jest nieco podobna, choć każda jest trochę inna. Nie jestem już młodziutką dziewczyną, jestem dojrzałą 38 letnią kobietą, mamą dwóch nastoletnich córek i jestem w 11 tygodniu ciąży. Dojrzała jestem ale chyba nie w sensie psychicznym skoro się dałam nabrać.
Ponad 3 lata jestem po rozwodzie. Były mąż sprowadził do domu nastolatkę, z którą miał romans a mnie i dzieci spakował i wyrzucił z domu, bo: po pierwsze - to jego dom w spadku po rodzicach, po drugie - ja sobie poradzę a ona taka niezaradna i ojciec ją wyrzucił z domu jak dowiedział się o jej romansie z facetem starszym od niej o 20 lat.
Nie miałam siły walczyć o ten związek i odpuściłam. Mieszkałam z dziećmi po rodzinie i znajomych, pracowałam na dwa etaty aby związać koniec z końcem.
Po pewnym czasie poznałam faceta, też był po rozwodzie i sam wychowywał nastoletniego syna. Zaczęliśmy się spotykać i odwiedzać mimo iż dzieliło nas prawie 300 km. Oboje potrzebowaliśmy kogoś bliskiego.
Rok temu zostałam z dziećmi zaproszona na święta bożego narodzenia przez jego rodziców (mieszkamy w jednym domu ale w osobnych niezależnych mieszkaniach). Wtedy podjęliśmy decyzje, że dość tego jeżdżenia i może spróbujemy mieszkać razem. Bałam się tego, ale miłość jest ślepa. Musiałam zmienić pracę (dostałam przeniesienie służbowe), moje córki szkołę.
I tak się układało jakoś do czasu aż młody (syn mojego partnera) nie wyjechał na wakacje do matki za granicę. Tam został nabuntowany i atmosfera stała się w domu napięta. Bywały dni lepsze i gorsze.
W październiku okazało się, że jestem w ciąży. Nie staraliśmy się o dziecko, ale i też nie zabezpieczaliśmy się twierdząc, że jeśli los tak zechce to nie będzie to dla nas tragedią i będziemy się cieszyć ze wspólnego maluszka.
Moje dzieci wiadomość o ciąży przyjęły z radością, natomiast młody rozpętał istne piekło. Obwinia mnie za całą tą sytuację.
Wtedy też opadły chyba klapki na moich oczach. Młody jest jedynakiem, rozpuszczonym przez ojca i dziadków, nie liczy się z nikim, nawet z nimi - o tym wiedziałam. Ale dopiero teraz dojrzałam, że w tym domu każdy tańczy tak jak młody zagra. A ja nie mam zamiaru.
Nie mam wsparcia w moim partnerze, on boi się że młody w złości wyjedzie do matki. Nie wiem czy to możliwe bo matka młodego ma go w .....
Młody w tygodniu jest w internacie więc jest spokój. Natomiast od października niemal w każdy weekend jest w domu kłótnia pomiędzy mną a moim (jeszcze) facetem. Za każdym razem tak jest kiedy młody ma focha i coś jest nie po jego myśli. Zawsze wtedy ja jestem winna.
Mam tego dość. Chcę aby moje dzieci wychowywały się w normalnym domu a nie w takim gdzie wszystko zależne jest od humorów szczeniaka. Do niedawna jeszcze go lubiłam, teraz wiele stracił w moich oczach.
Młody zapowiedział wszystkim, że mam się wynieść stąd do połowy grudnia.
Dziś była kolejna kłótnia. Mój facet zapowiedział, że mam się wynieść do końca roku i jego nie obchodzi dokąd. No i że na dziecko będzie płacił (tu akurat łaski nie robi). Wkurzyłam się, powiedziałam, że dziecko będzie miało moje nazwisko bo nie chcę aby całe życie żyło z piętnem tego gorszego z P......(tu nazwisko mojego faceta).
I tak jest każdy weekend, koło wtorku sytuacja się normuje i znów jest czuły itp aż do piątku.
Kurcze, musiałam się wyżalić. Nie mam tu rodziny a z koleżankami z pracy raczej na te tematy nie pogadam. Niektóre z nich znają mojego faceta i są zdania, że dobrze trafiłam bo to taka porządna rodzina. Niby tak jest, nie ma pijaństwa, prowadzimy normalne domy. Ale tylko tyle...
Czekam teraz na przydział służbowego mieszkania, latem złożyłam podanie. Oby to stało się jak najszybciej, potrzebuję spokoju dla siebie, dla dzieci i dla maluszka który ma się urodzić.
Na dzień dzisiejszy nie mam za bardzo gdzie pójść...Czasem brak mi już siły...

Witaj ramona71. ja takze jestem juz dojrzala kobietą i takze mam nastoletnie dziecko i drugie w drodze z kolejnego zwiazku.... Zostalam sama przed 3 miesiacami. Rozumiem co przezywasz i jak bardzo sie boisz.
twoja sytuacja ie jest latwa, ale problem ten jest do rozwiązania. Twoj partner jest rozdarty miedzy Toba a synem ktorego samotnie wychowywal choc nie wiem od jak dlugiego czasu. Przez ten czas staral sie byc dla niego dobrym ojcem i zarazem staral sie zastapic mu matkę, która odeszla. To naturalne że jest z synem bardzo związany. Teraz jednak czuje sie tak jakby musial wybierac miedzy Wami i nie potrfi sobie z tym poradzic.
Mlody... coz.. to jeszcze dziecko, ktore dotąd mialo ojca tylko na wyłacznośc , a nagle sytuacja sie zmienila. Dla niego to bardzo trudne. Juz raz zostal porzucony przez matke i teraz obawia sie utrate milosci ojca. jest dzieckiem więc nie rozumie, a ma prawo sie bać po tym co przeszedł. nagle w jego domu pojawila sie kobieta ktorej ojciec okazuje czulośc i nie jest to wcale jego mama( a zapewne o tym marzy, jak kazde dziecko). Mimo nastu lat w głebi duszy na pewno mial nadzieje, ze moze kiedys jego rodzice jeszcze beda razem. Tak mysla dzieci.
Oprocz Ciebie w domu pojawily sie dwie dziewczynki... ktore są dla niego zagrozeniem( tak mysli). No i na koniec jescze pojawi sie male dziecko. On sie po prostu strasznie boi i nie ma w tym nic dziwnego. pomysl. W jego domu pojawily sie nowe trzy osoby i niebawem pojawi sie nowe dziecko ojca, a on?? On nie wie co to dla niego znaczy bo skąd ma to wiedziec? Poza tym jak wspomnialas mieszka w internacie, a Wy w tym czasie mieszkacie w jego domu. Nie dziwie sie ze jest tym wszystkim przerazony i tego nie ogarnia, bo ma tylko nascie lat i burzę hormonow w sobie. Potrzebuje teraz duzo ciepla i pomocy.
Nie pochwalam jego zachowania, ale rozumiem skad sie bierze. Nie rozumiem jednak Twojego partnera, który nie radząc sobie z ta sytuacja zachowuje sie sam jak dziecko. najprawdopodobniej on takze nie radzi sobie z tym wszystkim.
Rozumiem takze twoj bol, lęk... bo masz bardzo ciezko.. ale nie mozesz walczyc z dzieckiem. według mnie powiniście poszukac pomocy psychologa i udac sie tam we troje. Tylko to chyba moze Wam pomoc, bo napiecie jakie narasta nie zniknie samo. Musicie sobie pomoc, ale przede wszystkim pomóc temu chłopcu poczuc sie bezpiecznie w nowej dla niego sytuacji, by mógl ja zaakceptowac. On nie moze Was terroryzować, ale nie widzi innego sposobu. teraz wszyscy jestescie poranieni i obolali, macie za soba takze bagaz przeszlosci i własne lęki. naprawde wedlug mnie tylko psycholog moze tu pomoc... ale decyzja nalezy tylko do Was.
Znam podobna historie, ktora na szczęście skończyla sie happy endem i tu wlasnie pomogl bardzo specjalista.
zyczę Ci aby wszystko sie poukladało i abyscie dali rade stworzyc wspólnie choc poprawną rodzinę. Taka w ktorej kazdy czulby sie bezpiecznie. by Twoje maleństwo przyszlo na świat w rodzinie.

napisz o swoich corkach, jak one to przezywają, bo im tez nie jest łatwo. ile maja lat?
 
Ostatnia edycja:
u mnie nie ciekawie z mama :-( nie moze byc za dobrze
krropelka to t ylko sie cieszyc ze wam sie uklada.
a ja z tat kubusia,jak tylko sie poznalismy to odrazu na drugi dzien byla randka i spotykalismy sie codziennie,przjezdzal po mnie po pracy i siedzielismy do nocy,na wekendy wyjezdzalismy na zmiane,raz sami raz z mala,nie klocilismy sie wcale,mielismy wpolne tematy,potrafilismy usiasc ,wypic sobie i gadac az az do rana albo dluzej,i moglabym tak wymieniac,to byla milosc......tak mi sie wtedy bynajmniej wydawalo,bo liczylisy sie tylko my dla siebie no i corcia!!!! bajka
a zaczynalo pryskac jak juz bylam w ciazy,nie ogarnal chlop do konca,i tu tez moglabym bez konca pisac,i nie wiem sama juz co on mysli zrobi,bo nie wiem gdzie jest jego granica miedzy zaufaniem ,miloscia a zyciem............
chathamka ten kotek zajebisty,pisz ,tu cie nikt nie skrytukuje ze jestes sama
alicja nie dokarmiaj malenstwa bo wtedy mozesz miec faktczycznie mniej pokarmu,ja karmie tylko cyckiem i dajemy rade chociaz moj jest zarloczek,
tez mma co chwile jakies naerwy,staram sie dobrze odzywaic duzo pic i mam nadzieje na dlugie karmienie,
ramona ciezka sprawa u ciebie, ja tez zaufalam po wielu ltach na tyle ze stawialam ze naprawde bedziemy juz rodzina a ja widzisz facet nie ma skrupulowa zadnych zostawic kobiety w ciazy z dzieckiem ,musisz sie dobrze zastanowic,bo mlody moze wcale nie odpusci

acha dostalam to jedno becikowe i wiecie co zrobilam wczoraj zakupy pooddaje co pozyczylam i zostanie mi troche,ale to nic w porownaniu do tego jak idzie na dziecko,
 
Hej dziewczyny:-)u mnie bez zmian leniu****ę i czekam co jutro wyjdzie na echokardiografii i niestety nie mogę powiedzieć,że się nie martwię:-(

witam nowe dziewczyny na forum:-):-)

a tak mam ochotę się rozpisać ..........justysia,że facet zrujnował życie..........hmmm ja wiem,że każda sytuacja jest inna ale ja powiem tak,że ani przez ułamek sekundy nie pomyślałam w ten sposób ani nie żałowałam,że jestem w ciąży:-)fakt,jest to przykre zostać samej w takim momencie ale mimo wszystko jestem szczęśliwa:-)boli samotność,podłe zachowanie exa i to,że musiałam iść do pracy za marne grosze i poniżej moich kwalifikacji bo ex mnie tak urządził ale i tak nie żałuję...............pracowałam wiele lat na wysokich stanowiskach za fajną kasę i oczywiście cieszyła mnie niezalezność finansowa,sukcesy zawodowe ale powiem tak,w zyciu nie cieszyły mnie żadne zakupy markowych ciuchów,kosmetyków jak najmniejsza czy najtańsza rzecz,którą kupiłam dla Michałka:-)z niczym nie da się tego porównać,tej radości z patrzenia na malutkie ciuszki,buciki a nawet na szczotkę do włosów;-)co do exa to też,nie żałuję,że akurat z nim jestem w ciąży mimo tego jak się zachował i nadal zachowuje,bo go kochałam i to mnie cieszy,że moje dziecko zostało poczęte z miłości,może jednostronnej ale z miłości:-)
co do kasy,też się nie martwię bo wychodzę z założenia,że jeśli tylko będę zdrowa to dam sobie radę i pieniądze zawsze da się zarobić.Owszem ex zrujnował komuś życie..........ale nie mi i Małemu ale sobie!!!!!!!!!!!!!!To on odrzucił własne dziecko i kochającą kobietę,teraz mu zostało tylko płacić co najmniej 18 lat:tak:to on nie potrafi sobie poradzić z brakiem kasy i długami a jak znajdzie czy też już znalazł nową kobietę to szczerze mówiąc mogę jej tylko współczuć a nie zazdrościć bo i czego?nieodpowiedzialnego,niezaradnego faceta bez skrupułów wobec własnego dziecka?a proszę bardzo niech sobie go bierze,która chce:-D i szczęścia życzę.
Dla mnie w tej chwili nic nie ma znaczenia ani kasa,ani ex ani co ludzie mówią i myślą,liczy się tylko to by szczęśliwie donosić ciążę i urodzić zdrowe dziecko reszta się ułoży .............skąd wiem?bo mam już swoje szczęście największe w życiu,poza tym rodzinę i cudownych przyjaciół oraz trochę inteligencji;-)i zdrowie więc nie może być inaczej jak tylko dobrze:-)
miłej niedzieli:-)
 
Hej dziewczyny:-)u mnie bez zmian leniu****ę i czekam co jutro wyjdzie na echokardiografii i niestety nie mogę powiedzieć,że się nie martwię:-(

witam nowe dziewczyny na forum:-):-)

a tak mam ochotę się rozpisać ..........justysia,że facet zrujnował życie..........hmmm ja wiem,że każda sytuacja jest inna ale ja powiem tak,że ani przez ułamek sekundy nie pomyślałam w ten sposób ani nie żałowałam,że jestem w ciąży:-)fakt,jest to przykre zostać samej w takim momencie ale mimo wszystko jestem szczęśliwa:-)boli samotność,podłe zachowanie exa i to,że musiałam iść do pracy za marne grosze i poniżej moich kwalifikacji bo ex mnie tak urządził ale i tak nie żałuję...............pracowałam wiele lat na wysokich stanowiskach za fajną kasę i oczywiście cieszyła mnie niezalezność finansowa,sukcesy zawodowe ale powiem tak,w zyciu nie cieszyły mnie żadne zakupy markowych ciuchów,kosmetyków jak najmniejsza czy najtańsza rzecz,którą kupiłam dla Michałka:-)z niczym nie da się tego porównać,tej radości z patrzenia na malutkie ciuszki,buciki a nawet na szczotkę do włosów;-)co do exa to też,nie żałuję,że akurat z nim jestem w ciąży mimo tego jak się zachował i nadal zachowuje,bo go kochałam i to mnie cieszy,że moje dziecko zostało poczęte z miłości,może jednostronnej ale z miłości:-)
co do kasy,też się nie martwię bo wychodzę z założenia,że jeśli tylko będę zdrowa to dam sobie radę i pieniądze zawsze da się zarobić.Owszem ex zrujnował komuś życie..........ale nie mi i Małemu ale sobie!!!!!!!!!!!!!!To on odrzucił własne dziecko i kochającą kobietę,teraz mu zostało tylko płacić co najmniej 18 lat:tak:to on nie potrafi sobie poradzić z brakiem kasy i długami a jak znajdzie czy też już znalazł nową kobietę to szczerze mówiąc mogę jej tylko współczuć a nie zazdrościć bo i czego?nieodpowiedzialnego,niezaradnego faceta bez skrupułów wobec własnego dziecka?a proszę bardzo niech sobie go bierze,która chce:-D i szczęścia życzę.
Dla mnie w tej chwili nic nie ma znaczenia ani kasa,ani ex ani co ludzie mówią i myślą,liczy się tylko to by szczęśliwie donosić ciążę i urodzić zdrowe dziecko reszta się ułoży .............skąd wiem?bo mam już swoje szczęście największe w życiu,poza tym rodzinę i cudownych przyjaciół oraz trochę inteligencji;-)i zdrowie więc nie może być inaczej jak tylko dobrze:-)
miłej niedzieli:-)
Myslisz optymistycznie :tak:i tak kazda chciałby myslec :tak:
Ja nazywając ze zrujnował mi życie nie miałam na mysli tu dziecka bo ,dziecko to ja kocham i będę kochac ,to on tak jak piszesz zrujnował zycie dziecko ale takze i mi bo potraktował mnie i dziecko jak szmaty do podłogi ,będąc ze mną działał na 2 fronty ,i to najgorsze :-(Ja nie jestem zazdrosna ze on ma kogos bo to najmniej mnie obchodzi tylko sam fakt ze dziecko to nie lalka a go zdrowie jego nie obchodzi ani los Dla mnie to on moze i się ozenic ,aby tylko mnie nie nastarszał i nie nachodził badz wyzywał ze swoim tatusiem
A tatus jego pomógł rozwiac wesle z tego powodu ,ze miałam robic to co oni nakzali mi ,byłabym niewolnicą i nie raz bym dostała w psyk ,i rózne wyzwiska ,ale nie dałam sobie wejsc na głowe ,bo kazdy ma swoje zdanie
Mnie tez cieszy te malutkie ubranka dla dzidzi:tak:
Podaruj mi troche optymistycznego podejscia
 
witam was mamusie!

u nas juz sie uspokoilo mala je juz co 2-3godz. polezy sama. ale i tak zazwyczaj jest przy mnie w foteliku w lazience w kuchni. ale bynajmniej cos zrobie w dzien

chcialabym sie odniesc do postow carli. kochana jesli moge ci cos poradzic to nienastawiaj sie tak ze nie kochasz dziecka. bo sobie utrudnisz zycie jeszcze bardziej. gdy urodzisz zacznie sie jazda bez trzymanki., moja martyna jadla nawet co godzine nie chciala lezec sama. ja po cesarce gdy doszlam np (a to latwe i szybko poruszac sie nie da)do lazienki moja juz sie tak przerazliwie darla....
po co to pisze, co u mnie. otoz gdybym w ciazy nastawila sie ze nie kocham dziecka, ze to dopust bozy itp itd byloby mi jeszcze ciezej. mnie nie zalala fala milosci do dziecka ja sie dopiero ucze ja kochac. ale ona nie jest niczemu winna. to ja popelnilam straszna glupote bo uprawialam sex bez zabezpieczen. tak samo twoja cora to nie ona jest winna. moze sprobuj nie myslec ze jej nie kochasz ale jakos o niej inaczej mysl
chyba ty pisalas ze nie mieszkasz z mama? jesli mieszkasz sama juz teraz zorganizuj sobie pomoc poczatki sa bardzo trudne. no chyba ze twoja niunia poje sobie i bedzie spac. moja nie daje o sobie zapomniec.
 
Ostatnia edycja:
Dziewczyny nie wiem czy powinnam , nie mam odwagi ale tez juz mam wszystkiego dosyc . Jestem prawie w 30 tym tyg ciazy , czuje sie strasznie samotna i zagubiona nie wiem co mam robic. Mieszkam z chlopakiem ma prawie 30 lat ja skoncze w maju 31 , wiec mlodzi wielce nie jestesmy . Zaczne od tego ze od kilku lat staralam sie o dziecko z innym partnerem ale to nie o tym .
Poznalam V jestesmy ze soba (nie wiem czy mozna to tak nazwac jeszcze) ponad 2 lata , zamieszkalismy ze soba po pol roku jak sie poznalismy , bylo nam dobrze , lepiej bynajmniej niz jest teraz . Mowilam mu ze chce dziecko , ze moglibysmy sprobowac bo ja mam juz 30tek na karku i ze mam problemy wiec nie wiem czy wogole kiedykolwiek mnie to szczescie spotka....W stycz bylam w pl na pobieraniu wycinka bo zla cytologia - okazalo sie po miesiacu ze jest ok . Bylismy razem w Czechach bo on jest czechem a ja pojechalam po odbior wynikow przy okazji zrobilam porzadek z nadzerka potem bylo troche celibatu - normalne po zabiegu no i w maju 1 raz sie pokochalismy tak porzdnie po tym wszystkim i za jakis czas dowiedzialam sie ze sie udalo , bylam przeszczesliwa ale nie on - zalamka ze wolnosc mu sie juz skonczyla i takie tam glupoty.
Ale jakos bylo raczej gorzej jak lepiej - Boze nie chce nawet pisac co uslyszalam z jego uzt - plakalam ale zapomnialam o tym co uslyszalam - musze jakos zyc . Ogolnie pozniej jzu bylo lepiej mala jak zaczela sie ruszac dotykal brzuszka , byl na USG itp. Stracilam prace w 5 m-cu ciazy teraz doszly pieniadze ze malo itp. Piwkowal sobie nie powiem ale to nie bylo jakies takie codzienne wypady wiec uznalam ze skoro pracuje to mu sie nalezy.Do momentu gdy porzadnie sie nawalil , bylo to moze ze 3tyg temu - wiec prawie 7 m-c ciazy tak mnie stlukl ze myslalam ze mnie zabije - bylam bezradna blagalam zeby przestal ze jestem w ciazy - on tylko na to ze po brzuchu mnie ne bije ... Spadl mu laptop ze schodow i tak go to rozwscieczylo - powywalal kosmetyki przez okno w lazience , rozbil szafke nocna , wszystko co mial pod reka a pozniej wzial sie za mnie - koszmar . Chcialam uciec nie mialam ani butow ani kluczy od auta wiec zanim bylam gotowa do wjscia dorwal mnie na dole przy dzrzwiach nie puscil dalej tlukl , rzucil na sofe i tlukl jak psa - krzyczalam nic nie dalo . W koncu uwolnilam sie mialam juz wszystko - bylam w stanie nawet bez butow isc byle tylko klucze od auta byly - pojechalam do przyjaciolki . Ta mnie namowila zeby jechac do szpitala pojechalam ale tylko po to zeby sprawdzic czy mala zyje - zyje do dzis - rusza sie i jestem szczesliwa ze to przezyla . Rano dopiero widac bylo co mi zrobil - siniak pod okiem nie byl bardzo widoczny jak zrobilam ostry makijaz .Ale krwiaka na oku nie dalo sie zatuszowac - czerwona plama ,cala prawa strona glowy strasznie obita , guz , mialam bole glowy przez pare dni ale przeszlo. Wszystko juz przeszlo staram sie zapomniec , na drugi dzien byl w wielkim szoku co mi zrobil , przepraszal ,przysiegal ze juz nie bedzie nigdy pil ...
Ja zglosilam sie do organizacji ktora pomaga kobietom i z marszu chcialy mnie wywiezc do domu samotnej matki nie zgodzilam sie , za kilka dni miala przyjechac do mnie mama wiec nie chcialam . Wiem ze moze to sie powtorzyc ... Nie mam w tej chwili pieniedzy i jestem uzalezniona ale juz niebawem powinnam dostawac macierzynski wiec ... Dziewczyny boje sie ze ktos mnie przeczyta kto nie powinien .
 
reklama
Dziewczyny nie wiem czy powinnam , nie mam odwagi ale tez juz mam wszystkiego dosyc . Jestem prawie w 30 tym tyg ciazy , czuje sie strasznie samotna i zagubiona nie wiem co mam robic. Mieszkam z chlopakiem ma prawie 30 lat ja skoncze w maju 31 , wiec mlodzi wielce nie jestesmy . Zaczne od tego ze od kilku lat staralam sie o dziecko z innym partnerem ale to nie o tym .
Poznalam V jestesmy ze soba (nie wiem czy mozna to tak nazwac jeszcze) ponad 2 lata , zamieszkalismy ze soba po pol roku jak sie poznalismy , bylo nam dobrze , lepiej bynajmniej niz jest teraz . Mowilam mu ze chce dziecko , ze moglibysmy sprobowac bo ja mam juz 30tek na karku i ze mam problemy wiec nie wiem czy wogole kiedykolwiek mnie to szczescie spotka....W stycz bylam w pl na pobieraniu wycinka bo zla cytologia - okazalo sie po miesiacu ze jest ok . Bylismy razem w Czechach bo on jest czechem a ja pojechalam po odbior wynikow przy okazji zrobilam porzadek z nadzerka potem bylo troche celibatu - normalne po zabiegu no i w maju 1 raz sie pokochalismy tak porzdnie po tym wszystkim i za jakis czas dowiedzialam sie ze sie udalo , bylam przeszczesliwa ale nie on - zalamka ze wolnosc mu sie juz skonczyla i takie tam glupoty.
Ale jakos bylo raczej gorzej jak lepiej - Boze nie chce nawet pisac co uslyszalam z jego uzt - plakalam ale zapomnialam o tym co uslyszalam - musze jakos zyc . Ogolnie pozniej jzu bylo lepiej mala jak zaczela sie ruszac dotykal brzuszka , byl na USG itp. Stracilam prace w 5 m-cu ciazy teraz doszly pieniadze ze malo itp. Piwkowal sobie nie powiem ale to nie bylo jakies takie codzienne wypady wiec uznalam ze skoro pracuje to mu sie nalezy.Do momentu gdy porzadnie sie nawalil , bylo to moze ze 3tyg temu - wiec prawie 7 m-c ciazy tak mnie stlukl ze myslalam ze mnie zabije - bylam bezradna blagalam zeby przestal ze jestem w ciazy - on tylko na to ze po brzuchu mnie ne bije ... Spadl mu laptop ze schodow i tak go to rozwscieczylo - powywalal kosmetyki przez okno w lazience , rozbil szafke nocna , wszystko co mial pod reka a pozniej wzial sie za mnie - koszmar . Chcialam uciec nie mialam ani butow ani kluczy od auta wiec zanim bylam gotowa do wjscia dorwal mnie na dole przy dzrzwiach nie puscil dalej tlukl , rzucil na sofe i tlukl jak psa - krzyczalam nic nie dalo . W koncu uwolnilam sie mialam juz wszystko - bylam w stanie nawet bez butow isc byle tylko klucze od auta byly - pojechalam do przyjaciolki . Ta mnie namowila zeby jechac do szpitala pojechalam ale tylko po to zeby sprawdzic czy mala zyje - zyje do dzis - rusza sie i jestem szczesliwa ze to przezyla . Rano dopiero widac bylo co mi zrobil - siniak pod okiem nie byl bardzo widoczny jak zrobilam ostry makijaz .Ale krwiaka na oku nie dalo sie zatuszowac - czerwona plama ,cala prawa strona glowy strasznie obita , guz , mialam bole glowy przez pare dni ale przeszlo. Wszystko juz przeszlo staram sie zapomniec , na drugi dzien byl w wielkim szoku co mi zrobil , przepraszal ,przysiegal ze juz nie bedzie nigdy pil ...
Ja zglosilam sie do organizacji ktora pomaga kobietom i z marszu chcialy mnie wywiezc do domu samotnej matki nie zgodzilam sie , za kilka dni miala przyjechac do mnie mama wiec nie chcialam . Wiem ze moze to sie powtorzyc ... Nie mam w tej chwili pieniedzy i jestem uzalezniona ale juz niebawem powinnam dostawac macierzynski wiec ... Dziewczyny boje sie ze ktos mnie przeczyta kto nie powinien .


Matko, to co przecytalam zalamalo mnie... czy Ty to zglosilas na policje? jak mozna bic kobiete i do tego w ciazy, nie ma na to tlumaczenia, za morde go i do paki, wiele razy klocilam sie ze swim narzeczonym ale nigdy rzenigdy nie uderzyl mnie czy bylam w ciazy czy nie,bardzo ci wspolczuje jak najszybciej musisz to zgosic, wiem ze ci ciezko ale musisz!!!!!!!!!!!chyba sama bym go chetnie stlukla:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:
 
Do góry