Witam
Ja mam 26 lat jestem wd lekarza w 6 tygodniu czyli jakiś 4 tydzień życia Groszka.
Moja historia jest banalna.
Potłuczona życiowo, po nieudanym małżeństwie i dwóch latach samotności postanowiłam poszukać szczęścia.
Wydawało mi się, że znalazłam. Szczęście trwało pare tygodni, miało być tak pewnie do momentu jak lekarz powiedział "cuda się zdarzają".
no i tak z kilkutygodniowego romansu pełnego namiętności nieprzespanych nocy i radości począł się Groszek.
Niestety tatuś choć dojrzały i równie doświadczony co ja 30 letni mężczyzna przestraszył się, na początk mówił, że będzie dobrze - teraz, że sam nie wie, że jest przerażony i zagłubiony.
I tak naprawde nie wiem na czym stoję, a ta niepewność mnie zabija.
Staram się żyć mam fantastycznych przyjaciół i cudowną rodzinę, dobrze płatną pracę, mam gdzie mieszkać, właściwie mam wszystko.
Tylko chciałabym jeszcze jednego - tatusia dla mojego dziecka.
Bardzo cieszyłam się z ciąży, ponieważ wcześniej dwa razy poroniłam (4lata temu).
Chciałabym, żeby mnie ktoś wspierał głaskał brzuszek jak mam skurcze, podtrzymywał na duchu i mówił że wszystko będzie dobrze.
Brakuje mi bardzo mężczyzny, któremu oddałam się bez pamięci.
Brakuje mi jego obecności.
To jest wspaniały człowiek, i wiem że nie taki mieliśmy plan na życie, że wszystko za szybko, wiem że miał prawo się przestraszyć, ale czy nie może podjąć decyzji szybciej??
Wiem, że jak zostanę sama to sobie napewno poradzę, ale bardzo bym chciała żebyśmy sobie radzili we dwoje.
Pozdrawiam