reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Samotna Matka- Samotna w ciazy?

Ehhhhh KRROPELCIU :-) myślę że pisząc o tym jednak nadal gdzieś tam jakaś nuta spora goryczy jest. Ja sama jak to czytam to normalnie aż mną trzęsie i zastanawiam się kiedy będę traktowała ten powiedzmy epizod ze swoim ex jak coś typu dawno dawno temu. Niby emocjonalnie czuję się już dosyć pewnie ale ciągle plącze mi się w myslach to chore "dlaczego"".

Jak czytam posty dziewczyn które tkwią w chorych związkach to czuję gniew ale i współczucie. Boże nie wyobrażam sobie bycia z kimśs kto by mnie traktował w taki sposób, chociaż kiedyś dawno byłam w "czymś" takim. Pisałam wczesniej o sytuacji kiedy straciłam dziecko i tak naprawdę wlasnie przez chłopaka - alkoholika, który nie wracał na noce, pił, łajdaczył się a potem wracał do domu z bukietem kwiatów i na kolanach przysięgał że to ostatni raz ... aż do następnego. Jak zaszłam z nim w ciąże to wiedział że nie odejde i dopiero wtedy mi pokazał na co go stac tak naprawde, tylko jeden jedyny raz podniósł na mnie rękę a że ja az taka kruszynka nie jestem to mu oddałam. Oboje byliśmy w szoku, bo ja że się odważył a on że mu oddalam. Potem zniknął na kilka dni i wrócił na czterech do domu po 3 dniach caly pobity. Wylądowałam w szpitalu ale obiecalam mu wtedy że jesli stracę dziecko to on straci mnie. I tak się stało, nie umiałam z nim być i pewnego pięknego dnia spakowałam swoje rzeczy i wróciłam do rodziców. Było mi wstyd że tak o niego walczyłam i się zawiodłam. On długo próbował żebym wróciła ale byłam twarda. Jedno do tej pory mi po tamtym związku zostało ... strach przed pijanym facetem ... i to ogromny strach. Rozumiem też jak trudno od kogoś takiego odejść ale wiem jedno napewno .. ktoś taki się nie zmienia, nawet jeśli tylko chwilowo próbuje się kontrolować to w końcu i tak to prawdziwe oblicze wygrywa. Dziewczyny ja Wam życzę w takich przypadkach dużo siły naprawdę bo trudno jest odejsć ale jeszcze trudniej zostać.

Wiem że czasem piszę rózne epizody ze swojej przeszłości i uwierzcie mi że żaden z nich nie jest wymyślony. Moje życie od początku było jakieś takie pokomplikowane, zawsze przyciągalam do siebie najgorszych lachmytów i próbowałam naprawiać ich świat. Teraz też mam swoją teorię, że raz na jakieś 7-8 lat otwiera się piekło i z najgłębszych czeluści wyłania się facet który zmierza wprost do mnie :-D:-D:-D a by ich wszystkich piorun pierdolnął po drodze i to na amen!!!!!! :-D
 
reklama
KRROPELKA miałam bardzo podobną sytuację, pisałam o tym wcześniej , odeszłam od kogoś kogo kochałam, on mnie nie zatrzymywał, po 2 tyg wiedziałam że jest z inną, przeszłam wiele upokorzeń ale nic nie mogłam zrobić więc szukałam pocieszenia gdzie indziej no i zaszłam w ciąże z kimś na kogo obecnie spojrzeć nie mogę :( doskonale wiem co przeszłaś i rozumiem co czujesz bidulko, wiedz, że nie jesteś sama

szkoda, że ja nadal kocham tamtego dupka, ze rycze przez to kretyńskie uczucie do poduszki :( mam nadzieję, że kiedyś mi przejdzie
 
bzsenna Filipek bardzo cieszy sie jak widzi mojego kolege. ale w sumie co sie dziwic. on sie z nim zawsze bawi, bierze na rece, rozmawia. wczoraj nawet Filipek plakal jak on wychodzil. no, ale to moj kolega, nie facet. czy kiedys bede potrafila wyjasnic ta chora sytuacje Filipkowi? nie wiem. ale na pewno bede musiala i bede probowala.
przeraza mnie to jakie to wszytsko bedzie trudne. bo jesli z kims sie zwiaze to ten ktos bedzie przebywal z Fofkiem wiecej niz jego tata. wiec pewnie Fifek i do niego moze zaczac mowic tata. sama nie wiem. staram sie stopowac u siebie rozmyslania na ten temat, bo mam jeszcze czas. ale wiem, ze predzej czy pozniej przyjdzie mi sie z tym zmierzyc.
angeoudiable zycze Ci duzo duzo wytrwalosci. i sily. bys potrafila podjac sluszna decyzje. taka jaka bedzie najlepsza dla Ciebie i Synka.
od siebie powiem, ze dla mnie to co piszesz nie rokuje dobrze. jestes w klatce i to nawet nie zlotej... brak szacunku, zaufania, a milosc jesli jest to toksyczna i kulawa.
jestes madra silna kobieta mimo, ze tak jeszcze mlodziudka :tak:. poradzisz sobie sama doskonale. zreszta bedac z tym egzemplarzem i tak bedziesz miala wszytsko na swojej glowie. a bez niego zyskasz spokoj. moze jak wyrzucisz go ze swojego zycia to wpadnie na wlasciwy tor? nie mowie o byciu partnerem, bo w to szczerze mowiac nie wierze. ale o byciu odpowiedzialnym ojcem. takim, ktory lozy na dziecko i przychodzi na umowione wizyty.
wiem, ze czekasz do tego porodu jak do wybawienia. i to napewno bedzie przelomowe wydarzenie i dajace mnostwo szczescia. ale to nie sprawi ze facet zrezygnuje ze swojego dotychczasowego zycia. mmysle, ze wrecz przeciwnie. rozuchwali sie jeszcze bardzie bedac pewnym, ze skoro jest dziecko to nie odwazysz sie go wyrzucic ze swojego zycia.
co do babci i innych tam takich- olej ich. nie jestes po to by spelniac czyjes ambicje i marzenia. jestes po to by sama przezyyc swoje zycie tak jak chcesz. zebys na starosc mogla powiedziec - dokonalam wiele rzeczy o ktorych marzylam :tak:
a na dzis to nalezy Ci sie podziw. bo nosisz w sobie dziecko i chronisz je za wszelka cene. czeka Cie zasczytna funkcja mamusi. i najwieksze zadanie jakie czlowiek moze miec przed soba- wychowanie maluszka na dobrego, szczesliwego i dajacego szczescie czlowieka :tak:
 
angeoudiable a Ty się nie przejmuj że smiecisz swoimi opowiastkami i nastrojami i nawet tak nie myśl. Zobacz ile ja już jestem mamusią a ciągle nadal gdzieś te trudne chwile mnie dopadająi wcale za lekko nie jest. Z tą róznicą że już nie płaczę i zaczynam umieć cieszyć się tą sytuacją. Dzieci dodają mi siły i na całe szczęscie zajmują większość czasu ;-)

inessita nie rycz mała nie rycz :-) ja wyleczyłam się z płaczu zadając sobie proste pytanie "czy jest dla kogo"? on nie jest wart Twoich łez :tak:
 
asuzana najgorsze jest to że ja wiem że on nie jest tego wart, że powinnam już dawno od niego odejść itd .... ale jakoś mi nie pomaga, aż sama na siebie w myślach krzyczę za swoją głupotę :D
 
asuzana jest we mnie gorycz i pewnie zawsze bedzie. nikt mi juz nie zwroci czasu ciazy... jakos potrafilam wywalic z pamieci fakt, ze mialam mega mdlosci przez pierwsze 4 m-ce. nie mam juz dzis jakis negatywnych wspomnien z porodu (ktory moze i sprawny byl, ale bolalo jak cholera). jakos owoli godze sie z tym, ze moje cycki obnizyly loty a brzuch mam w paski od rozstepow.
ale chyba nigdy, przenigdy nie zapomne jak bardzo chcialam umrzec noszac mojego kochanego Synka pod sercem...
jak czulam tak rozdzierajacy bol, ze nie wiedzialam jak mam przezyc kolejna minute...
jak odliczalam swoje zycie na ulamki sekund...
jak gapilam sie w tv dzien i noc...
jak wstrzymywalam lzy w szkole i na praktykach...
jak widok rodzin na ulicach, tatusiow z dziecmi, facetow glaskajacych ciazowe brzuszki- jak to rozdzieralo mi serce...
jak bardzo czulam sie nikim - jako czlowiek, kobieta, matka...
jak nie wierzylam, ze sie kiedys usmiechne...
a wkoncu jak wyczekiwalam porodu z mysla o tym, ze zobacze synka, upewnie sie, ze jest caly, oddam go w dobre rece i walne sobie w leb...
NIGDY, PRZENIGDY nie wyzbede sie goryczy za to wszytsko...
dzis nie czuje do ex ani nienawisci ani milosci. raczej obojetnosc z obrzydzeniem i litoscia. i tak. jest we mnie kupa zalu. ale ani teraz ani wczesniej nie myslalam sie na nim mscic. moze poczekam jeszcze pare lat. ale to, co on dal z siebie temu swiatu musi do niego wrocic :tak:
 
inessita jak juz tu jakis czas temu pisalam:
nie przestajemy kogos kochac tylko dlatego, ze nie jest tego wart i, ze na nasza milosc nie zasluguje.
tak jest, ze najczesciej zako****emy sie ot tak z dnia na dzien a oduczamy sie kochac przez wiele miesiecy...
moj ex zafundowal mi taki koszmar, ze powinnam niby z dnia na dzien uznac, ze nie kocham. a kochalam. ciagle przetwarzalam sobie w glowie ten ogrom krzywd by jakos spbie przetlumaczyc, ze czas zapomniec.
ale potrzeba bylo przede wszystkim czasu... i konsekwencji. :tak:
wiele razy w moim zyciu popelnialam te same bledy. wracalam do kogos od kogo odeszlam. kiedy nastepowalo rozstanie osteteczne odrazu szukalam pocieszenia w nowym zwiazku.
to, co przeszlam w ciazy poraz pierwszy naprawde mnie czehos nauczylo.
wyciagnelam wnioski nietylko w teorii, ale i w praktyce.
nie gwarantuje mi to powodzenia w zyciu. ale znacznie zwieksza szanse na nie.
a co pojelam?
ze jesli poczuje, ze powinnam od kogos odejsc to trzeba to przemyslec porzadnie w sobie. a potem jesli sie odejdzie nigdy juz nie wracac.
ze jesli konczy sie jakis zwiazek nie mozna zaraz pocieszyc sie kolejnym, bo wpada sie w kolejne bagno. ze trzeba najpierw uporzadkowac siebie. stanac na nogi. nie probowac zawiesic sie kurczowo na kims. bo jesli ten ktos odejdzie to wyladuje sie z pyskiem na bruku...
ze milosc naprawde musi zaczac sie od przyjazni
ze nie ma sie z czym spieszyc
ze trzeba duzo rozmawiac ze soba

Filip jest dla mnie ogromna mobilizacja. swoje ztcie moglabym spieprzyc. jego zycia bardzo nie chce popsuc.
dlatego wiem, ze musze zrobic wszytsko by wychowac go na dobrego, silnego, wrazliwego szczesliwego mezczyzne. ktory bedzie szanowal kobiety. i ktory bedzie potrafil sprawic by inni byli z nim szczesliwi.
zeby to bylo mozliwe musze mu z siebie wiele dac. kazdego dnia podwyzszac swoje poprzeczki moralne. ale nie moge sie tez zatracic w byciu matka. by kiedys pozwolic mojemu synkowi odejsc do jakiejs kobiety.
w zwiazku z tym musze sobie zorganizowac moj prywatny kawalek zycia.
ale musi on byc kompatybilny z potrzebami mojego synka.
to wymaga czasu i precyzji.
mnie sie nie spieszy, bo zalzy mi na jakosci jak nigdy przedtem.
kazdego dnia marze by objely mnie czyjes silne ramiona. chcialabym by ktos sie mna zaopiekowal. pokochal. i chcialabym znow pokochac.
ale nie chce pierwszych lepszych ramion. kulawej opieki. chorej toksycznej milosci i kochania tylko po to by kochac :tak:
 
:-)KRROPELLKA moge się założyc że uczucia które opisałaś przed chwilą towarzyszą w większości każdej z nas ... i pewnie dodać do tego można jeszcze całe mnóstwo innych. Ja się pod nimi podpisuje z pełną świadomością.
I wierzę w sprawiedliwość i to że każdy z nich kiedyś zapłaci za to co nam zrobił. Wierzę że dobro powraca ale zło również .... teraz bym się mogła tak diabelnie zaśmiać ... buuuuaaaahahahahaha :-D

inessitta są kobiety które nie mają siły nic zmienić w swoim życiu i tkwią bardzo często w chorych związkach męcząc niemiłosiernie siebie i swoje dzieci. Nikt Ci nie powie co powinnaś zrobić bo takie decyzje trzeba samemu podejmować. Ja ze swojej strony mogę Ci napisać że życie Kochana masz tylko jedno i od Ciebie zależy jak je przeżyjesz. Na to co było wcześniej nie masz wpływu i nie możesz już tego zmienić ale to jaka będzie przyszłość jest w Twoich rękach trzeba się starac żyć tak żeby kiedyś nie żałować, a każdy człowiek ma prawo do szczęscia pamiętaj o tym :-)

samasamotna czytając Twoje posty o samopoczuciu to mam wrażenie jakbyś opisywała moje ostatnie tygodnie. Czułam się fatalnie i też mnie tagicznie wszystko bolało więc współczuję serdecznie. Wytrzymaj jeszcze troszkę ... zobaczysz jaka będzie słodka nagroda :-)

mloda1 jak ten ex trzyma Twojego synka ... aż mi się wlosy zjeżyły. No podejście do ojacostwa ma wyjątkowo prymitywne, czyli dzidziuś ma tylko ładnie wyglądać a reszta to nie dla mnie. Szkoda słów.

bezsenna ja leżaczka nie mam dla Pauliśki bo tak naprawdę nie mam już miejsca na dodatkowe sprzęty w domu. Zagracone wszystko okropnie :-) a co do śpiewania to kurcze mam z tym problem bo znam w większości same zberezne piosenki i nie wiem jak to by wpłyneło na sen mojej córeczki więc raczej jej nie śpiewam :-) biedne to moje dziecko :-)
 
Ostatnia edycja:
samasamotna, katerinka111 jak tam Wasze brzusie? cos nie zagladacie na forum. pewnie maluszki nie pozwalaja.
kitta dobrze, ze ta krew to falszywy alarm. aöe wiem ile strachu sie najadlas. do dzis pamietam jak wylam kiedy w poczatkach ciazy krwawilam... niech Maluszek rosnie w w sile w twoim brzuszku
milkada piszesz, ze masz metlik w glowie z ex. ze on twoerdzi ze kocha itd.
to Twoje zycie. i musisz sobie przede wszytskim odpowiedzec co Ty sama czujesz? czego Ty bys chciala? i co by bylo najlepsze dla Ciebie i Kubusia? na co tak naprawde jest szansa? czy warto zaufac ponownie ex?
slowa sa naprawde niczym- jesli obiecuja... niestety
asuzana a tak naprawde licze, ze jak kiedys ex dopadnie sprawiedliwosc to ja juz bede tak szczesliwa kobieta, ze mnie to nawet nie obejdzie :tak:
 
reklama
Krropleko!Pieknie piszesz!!Bardzo madrze.Zadna z nas nie zasługuje na poniewieranie i nie mozemy sobie pozwolic aby faceci przewrocili nasz swiat do gory nogami!Ja dzisiaj tupnełam nózka i powoli zaczełam pakować manatki moejgo M!Mam dość!Bedzie ciezko ale dam rade!Wszystkie damy rade!!!!!

A niech ich wszystkich szlak trafi ;) zgadzam sie z tym w 100%:-p
 
Do góry