reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Samotna Matka- Samotna w ciazy?

Tak sobie po cichu myśle że gdyby każda z nas miała kogoś kto kocha przy boku i którego my byśmy kochały to łatwiej by było znieść te wszystkie problemy i przeciwności losu... ehh ja to się chyba nigdy naiwności nie wyzbędę...
PATITKA26 nie masz co się wstydzić, że Cię omotało; ja byłam z kimś 4 lata, omotało mnie i trzyma do tej pory... odeszłam sama ale mimo że minęło 8 msc ciągle żałuje i też się wstydzę że kocham kogoś kto na mnie nie zasługiwał, kto zniszczył moje życie :/ taki durny los, mam nadzieję że do 30 zmądrzeję :D
Kitta cieszę się że się lepiej czujesz maleńka :) a co do wieku dziecka to ja mam ta samą sytuację.... u mnie żaden z lekarzy nie może określić terminu porodu....a byłam już chyba u 5

dobranoc :)
 
Ostatnia edycja:
reklama
dzien dobry kochane dziewczyny, jeszcze raz dziekuje wam za wsparcie na tym forum :)

wybaczcie, ze tym razem nie bede sie odwolywac do postow poszczegolnych dziewczyn, ale znow mi sie skasowal moj cudowny dlugi post (internet wariuje) a ja i tak jestem tak beznadziejna i zalamana, ze nie mam sily pisac tego wszystkiego jeszcze raz. Napisze tylko co u mnie (niezaciekawie) i obiecuje nastepnym razem poprawe..

Dzisiaj mija termin porodu, ale widocznie to nie bardzo interesuje mojego faceta, poniewaz nie ma jak zwykle skrupulow zeby wyrzadzac mi w srodku w nocy awantury. Znow musialam siebie dac dla swietego spokoju ponizyc, osmieszyc i slownie zadreczyc. A wszystko z powodu jego najlepszego kumpla, ktory zadzwonil, zeby sie spytac jak sie czuje przed rozwiazaniem. Widocznie bylam zbyt mila (czyli np powiedzialam zamiast "czesc" "paa"), bo moj chlopak zrobil wielka wojne i stwierdzil, ze moge dawac dupy komu chce, bo jego to i tak wali. Nie byly to jednak najgorsze wczoraj slowa skierowane do kobiety w dniu terminu. Cudownie. Wmawiam sobie resztkami sil zeby wytrzymac jeszcze pare tych zlych chwil, skoro przetrzymalam juz tyle, ale jest ze mna coraz gorzej. Praktycznie nic nie spie i musze zmuszac sie do jedzenia. W dodatku zadzwonilam sobie do babci rano zeby podreperowac sily i nastroj, i sie chyba przeliczylam. Babcie ogarnela potrzeba wygarniecia mi przed porodem ostatni raz, jakim jestem wstydem dla rodziny, ze spieprzylam sobie cala moja przyszlosc, o studiach moge zapomniec, ze wszyscy pokladali we mnie niewiadomo jakie nadzieje, a ja wszystkich zawiodlam okrutnie i powinnam sie cieszyc, ze wogole chca ze mna rozmawiac. Bardzo to bylo mile i budujace.

Naprawde wolalabym siedziec na patologii ciazy i zeby mnie 3 dni rozrywalo z bolu niz to wszystko jeszcze znosic. ciekawe co jeszcze na mnie czeka, bo to napewno nie ostatnie co mi zgotowal na te ostatnie dni los.

pozdrawiam kochane dziewczyny i wasze maluszki:* przepraszam za to smecenie ale nie mam sil na co innego....
 
Hej Dziewczyny,
właśnie spędziłam pól godziny na śpiewaniu Kubulkowi, ale opłaciło się, bo w końcu zasnął :happy2: I to w swoim łóżeczku.
Krropelka Zdjęcia jak zwykle świetne, fota w okularach wymiata :tak::happy2: Tylko nastrój masz jakiś taki nie podobny do Ciebie. Ale każdemu się zdarzają gorsze chwile. Co do ex to mam tak samo... Teraz mam takie myśli, że już nigdy nie będę mieć faceta, bo skoro ex przychodzi codziennie lub co 2 dni i jeśli będzie tak przychodził zawsze, to mogłabym tylko synkowi zamącić w głowie gdybym związała się z kimś innym...Póki co jest dobrze tak jak jest. Wczoraj był pierwszy dzień, gdy obyło się bez sprzeczek słownych. Odpuściłam sobie. I tak szybko jak na mnie (18 dni). Tak więc ex przychodzi, ale jest wystarczająco daleko ode mnie, więc mnie już nie jest w stanie zranić. A jak u Ciebie? Gdy przychodzi kolega, to Filipek jak na niego reaguje? Myślisz, że umiałabyś kiedyś wytłumaczyć Filipkowi że tata i Twój potencjalny facet to co innego? Czy jeszcze nie myślałaś nad tym?
Patitka Nie spodziwałam się, że tu trafisz... Alkohol to choroba i to się leczy... Wiem coś o tym, bo mój ojciec pije. Nie wystarczą obietnice, że alkoholik się zmieni dla rodziny, dla dziecka. On musi chcieć zmian. Ale o tym sama na pewno dobrze wiesz. Ja nie lubię facetów, którzy się użalają nad sobą. Często mam wrażenie, że ja jestem silniejsza psychicznie od nie jednego faceta i dlatego na daną chwilę uważam, że faceta nie potrzebuję. Gdybym bowiem szukała kogoś, to trochę by mi to zajęło, bo ja potrzebuję kogoś mocniejszego psychicznie ode mnie, kto będzie wsparciem. Nie znam takich facetów.
Kitta Umarłabym ze strachu. Jak jeszcze byłam z ex, to chodząc do łazienki sprawdzałam, czy nie mam krwi na bieliźnie. Bałam się, że ze stresu poronię. Ale jak widać moje dziecko miało się urodzić i pchało się na świat :happy2: Dobrze, że u Ciebie już ok i że w końcu Ci podali wiek ciąży ;-)
Angeoudiable Bosh....!!! Ciągle mam wrażenie, że piszesz o moim ex :dry:U mnie też były tego typu żałosne awantury :dry: Np. rok temu na woodstocku-pojechałam z kumplami, których znam 5 lat i z ex. On pojechał, bo jak stwierdził, gdy pojadę bez niego, to na pewno się puszczę i wtedy nie mam już po co wracać do Wawy. Robiłam dużo zdjęć, daję ex aparat, żeby zrobił mi i kumplom zdjęcie. Przysunęłam się więc do nich, jak to do zdjęcia, a ex potem do mnie z mordą, że jestem dziwką:dry:Nawet ich nie dotknęłam, ale uważam, że nawet jeśli bym to zrobiła, to przecież jest to normalne na zdjęciach. O słówka też się czepiał tak jak Twój. Gdy mówiłam mu na pożegnanie 'cześć' a nie 'papa' to się obrażał. Potrafił się potem nie odzywać kilka godzin. Dla mnie to była paranoja. Pocieszę Cię, że teraz jest o wiele lepiej. Dlatego to jest kolejny argument za tym, żebyś zerwała. Teraz nawet jak ex coś zaczyna gadać w starym stylu, to mówię mu, że już przecież nie jesteśmy razem i kontrolowanie się skończyło, miał na to czas. Wtedy on się zamyka.Dlatego uważam, że z takimi osobami jak mój ex i Twój W się nie da żyć w związku, ale gdy się ograniczy kontakty i skupi np. tylko na dziecku, to już jest w miarę ok.
Co do Twojej babci :dry:Wpuszczaj jednym uchem, drugim wypuszczaj. Tylko tyle mogę powiedzieć. Bo zawsze się znajdzie ktoś, kto będzie gadał takie pierdoły i trzeba po prostu nauczyć się na to nie reagować. Ja w ciąży byłam przewrażliwiona, ale teraz już jest ok. Między ciążą, a macierzyństwem jest dla mnie przepaść. Nie chcę już pamiętać tamtego okresu, który tylko w założeniu miał być szczęśliwym oczekiwaniem. Życzę Ci kochana, żeby już niedługo odbył się poród. Trzymam kciuki cały czas. Niestety chłopcy lubią wychodzić po terminie. Tak było u mnie i u moich 2 koleżanek z liceum, które też niedawno rodziły.
 
Ostatnia edycja:
patitka Jestem w ciężkim szoku jak to wszystko czytam , o twojej sytuacji. Proponuje odejść od razu i bez zastanowienia. Powiem ci co ja byl zrobila tak praktycznie: Zabrala z domu tyle kasy i wartościowych przedmiotów ile się da (w sumie to juz nie ważne czyich tak naprawdę) i uciekła do innego miasta znalazła dom samotnej matki albo schronisko i zaczęła całe życie od nowa. Twoje dziecię będzie teraz twoją rodziną, jesli tak się złoży to nawet jedyną... Po porodzie zawsze mozesz sie odezwać, rozmawiać z rodziną poprosić o pomoc wysłać zdjecia wnuczka bądż wnuczki i tyle. W międzyczasie możesz mi wierzyc może zdarzyć się bardzo wiele pieknych rzeczy - możesz poznać dobrego i bezinteresownego człowieka z którym może kiedys zdecydujesz się spędzić życie, możesz spotkac też wspanialych dobrych i pomocnych ludzi wokół siebie którzy dadzą ci siłę uporać się ze wszystkimi przeciwnościami losu.
Jedno jest pewne - nie gódź się na taki stan rzeczy - im szybciej to zmienisz tym lepiej tym mniej będziesz cierpieć i zdrowszy będzie przebieg ciąży i dziecieczek zdrowszy. Żądaj dla siebie godnych warunków życia bo jesli tego nie zrobisz nikt ci z otoczenia tego nie da! Musisz wziąć sprawy e swoje ręce póki ciąża nie jest jeszcze aż tak zaawansowana...!!!
Trzymam kciuki
Pozdrawiam
 
troszke moze ponadrabiam. ile sie uda to sie okaze.
bezsenna ja nie mam mysli, ze nigdy nie bede miec faceta. ale mam mysli, ze nigdy nie bedzie juz prosto. tymbardziej jak bede miec faceta. i to byla chyba glowna przyczyna dla ktorej tak dlugo gdzies w srodku siebie czekalamm az ex zmadrzeje. te, ktore mnie tu znaja dluzej. czyli i Ty. wiedza, ze oficjalnie bylam na NIE do ex od kiedy chcial wrocic po urodzeniu Fifka. proponowal to wielokrotnie. jednak nie znaczy, ze o tym nie myslalam. ciagle rozkminialam sobie w glowie, ze fajnie by bylo, zeby Filip mial jasna sytuacje - mama i tate w domu. tylko, ze zaraz potem zadalam sobie pytanie: jaki to bylby dom?
jak czytam opowiesci dziewczyn o ich facetach tudziez ex to w sumie moge powiedziec, ze ja mialam raj na ziemi. do momentu rozstania. bo potem to juz tylko pieklo. ex pil bardzo rzadko, jesli juz wypil to potem byl milusi jak nie wiem co. nie awanturowal sie ani po pijanemu ani na trzezwo. nie palil i nieczego nie bral. nigdy mnie nie uderzyl. pieniedzmi lubil szastac i jak sie trafilo w dobry moment to szalelismy z tym razem. w czasach kiedy pracowal to pracowal duzo i byl bardzo cenionym pracownikiem. naprawde niezlwe zarabial. to on placil rachunki, dbal o terminy, zalatwial urzedowe kwestie. mnie dawal pienidze na dom raz w tygodniu i byly to kwoty spore. nie wyzywal mnie, duzo przytulal. umial dziekowac, docenial to co robie dla niego.
nie powiem, bo charakter w sumie mial bardzo ciezki. czesto mial jakies fochy. za duzo siedzial przy kompie. trzeba go bylo zmuszac by sie jakos ubral. no i z perspektywy czasu widze, ze wiekszosc tego co sie dzialo jak bylismy razem dzialo sie "pod niego". kupno drogich narzedzi, jakis kurs. dla mnie to bylo ok, bo sadzilam, ze inwestujemy w nasza wspolna przyszlosc. tylko potem sie okazalo, ze i narzedzia i umiejetnosci po kursie sa jego. a mnie zostalo zaprzepaszczonych kilka szans. bo rezygnowalam z czegos by on mogl cos osiagnac.
w ogole dziwnie to u nas bylo.
ponad 3 lata bycia razem, zaplanowane dziecko, wynajety duzy dom, przeprowadzka a po 2 tyg burzliwy koniec.
i tu juz zaczal sie koszmar.
no i dopisze pozniej, bo przylazl ex.
 
[BKrropleka[/B] twoja historia wydaje sie różnić od wszystkich pozostałych tutaj opowiadanych, brak alkoholu kłótni nienawiści problemów finansowych. Mogłoby się wydawać że ideal i nie wiadomo o co ci poszło, jednak jak widać to nie wszystko. Napisz czego zabrakło, albo czego nie dopracowaliście, czy jest szansa...
Kurcze mnie też cos tam przez chwile po głowie przeleciało, bo ten mój dostał eksmisję za to że podniósl na mnie rękę do dzis mam ślady a to juz ponad miesiąc zresztą najbardziej boli ta rana na sercu. Tyle tylko że ja go po prostu najzwyczajniej juz nie kocham, chociaz jeszcze 2 miesiace temu chcialam za niego wyjsc juz mialam sukienke i buty do slubu, termin w kosciele i rozdane zaproszenia. Nie zaluje ze tak sie stalo, sama nie wiem dlaczego.
Jest jednak cos jeszcze gorszego - tak okropna swiadomosc ze nie wazne co on zrobi juz nigdy rodzina nie bedziemy bo we mnie juz nic sie dla niego nie tli.
Kurcze dziewczyny to gorsze czasami niz takie rozwazanie powrotu do ukochanego - miewam wyrzuty sumienia wobec nienarodzonego...
 
Hej Dziewczyny,
właśnie spędziłam pól godziny na śpiewaniu Kubulkowi, ale opłaciło się, bo w końcu zasnął :happy2: I to w swoim łóżeczku.
Krropelka Zdjęcia jak zwykle świetne, fota w okularach wymiata :tak::happy2: Tylko nastrój masz jakiś taki nie podobny do Ciebie. Ale każdemu się zdarzają gorsze chwile. Co do ex to mam tak samo... Teraz mam takie myśli, że już nigdy nie będę mieć faceta, bo skoro ex przychodzi codziennie lub co 2 dni i jeśli będzie tak przychodził zawsze, to mogłabym tylko synkowi zamącić w głowie gdybym związała się z kimś innym...Póki co jest dobrze tak jak jest. Wczoraj był pierwszy dzień, gdy obyło się bez sprzeczek słownych. Odpuściłam sobie. I tak szybko jak na mnie (18 dni). Tak więc ex przychodzi, ale jest wystarczająco daleko ode mnie, więc mnie już nie jest w stanie zranić. A jak u Ciebie? Gdy przychodzi kolega, to Filipek jak na niego reaguje? Myślisz, że umiałabyś kiedyś wytłumaczyć Filipkowi że tata i Twój potencjalny facet to co innego? Czy jeszcze nie myślałaś nad tym?
Patitka Nie spodziwałam się, że tu trafisz... Alkohol to choroba i to się leczy... Wiem coś o tym, bo mój ojciec pije. Nie wystarczą obietnice, że alkoholik się zmieni dla rodziny, dla dziecka. On musi chcieć zmian. Ale o tym sama na pewno dobrze wiesz. Ja nie lubię facetów, którzy się użalają nad sobą. Często mam wrażenie, że ja jestem silniejsza psychicznie od nie jednego faceta i dlatego na daną chwilę uważam, że faceta nie potrzebuję. Gdybym bowiem szukała kogoś, to trochę by mi to zajęło, bo ja potrzebuję kogoś mocniejszego psychicznie ode mnie, kto będzie wsparciem. Nie znam takich facetów.
Kitta Umarłabym ze strachu. Jak jeszcze byłam z ex, to chodząc do łazienki sprawdzałam, czy nie mam krwi na bieliźnie. Bałam się, że ze stresu poronię. Ale jak widać moje dziecko miało się urodzić i pchało się na świat :happy2: Dobrze, że u Ciebie już ok i że w końcu Ci podali wiek ciąży ;-)
Angeoudiable Bosh....!!! Ciągle mam wrażenie, że piszesz o moim ex :dry:U mnie też były tego typu żałosne awantury :dry: Np. rok temu na woodstocku-pojechałam z kumplami, których znam 5 lat i z ex. On pojechał, bo jak stwierdził, gdy pojadę bez niego, to na pewno się puszczę i wtedy nie mam już po co wracać do Wawy. Robiłam dużo zdjęć, daję ex aparat, żeby zrobił mi i kumplom zdjęcie. Przysunęłam się więc do nich, jak to do zdjęcia, a ex potem do mnie z mordą, że jestem dziwką:dry:Nawet ich nie dotknęłam, ale uważam, że nawet jeśli bym to zrobiła, to przecież jest to normalne na zdjęciach. O słówka też się czepiał tak jak Twój. Gdy mówiłam mu na pożegnanie 'cześć' a nie 'papa' to się obrażał. Potrafił się potem nie odzywać kilka godzin. Dla mnie to była paranoja. Pocieszę Cię, że teraz jest o wiele lepiej. Dlatego to jest kolejny argument za tym, żebyś zerwała. Teraz nawet jak ex coś zaczyna gadać w starym stylu, to mówię mu, że już przecież nie jesteśmy razem i kontrolowanie się skończyło, miał na to czas. Wtedy on się zamyka.Dlatego uważam, że z takimi osobami jak mój ex i Twój W się nie da żyć w związku, ale gdy się ograniczy kontakty i skupi np. tylko na dziecku, to już jest w miarę ok.
Co do Twojej babci :dry:Wpuszczaj jednym uchem, drugim wypuszczaj. Tylko tyle mogę powiedzieć. Bo zawsze się znajdzie ktoś, kto będzie gadał takie pierdoły i trzeba po prostu nauczyć się na to nie reagować. Ja w ciąży byłam przewrażliwiona, ale teraz już jest ok. Między ciążą, a macierzyństwem jest dla mnie przepaść. Nie chcę już pamiętać tamtego okresu, który tylko w założeniu miał być szczęśliwym oczekiwaniem. Życzę Ci kochana, żeby już niedługo odbył się poród. Trzymam kciuki cały czas. Niestety chłopcy lubią wychodzić po terminie. Tak było u mnie i u moich 2 koleżanek z liceum, które też niedawno rodziły.
Ja też nie spodziewałam się, że w tak waznym momencie jakim jest ciąża facet może zachowac się w ten sposób. Cóż jednak może i trzeba sie z tym pogodzić i wiem , że jeśli juz się rozejdziemy to nie będzie powrotów bo to bezsensu i też nie będę szukała kogoś kolejnego bo nie wiem czy potrafiłabym zaufać. Wiem ,ze on potrafi nie pić bo jest na tyle silny i może, ale to prawda musi chcieć. I wiem też że to się leczy poniewaz miał wszywkę i nie dłubał .Staram się na niego wpłynąć bo chciałabym żeby dzieciaki miały pełną rodzine jednak wiem tez ze jeśli teraz nie wykorzysta tej szansy to nie chce juz być z kimś kto mnie zawodzi w najwazniejszym momencie. W zasadzie nie robi awantur małą bardzo kocha tylko jakim przykładem dla dziecka jest taki ojciec? Sama mam ojca alkoholika wiem jak jest. Moja mama poswęciła się w pełni dla nas za co jestem jej ogromnie wdzięczna ,ale widze, ze z nim zmarnowała własne zycie. Jest mi bardzo ciężko bo tyle lat jesteśmy razem iniejedno przeszliśmy dlatego tak trudno mi odejść.
 
Ostatnia edycja:
dzien dobry kochane dziewczyny, jeszcze raz dziekuje wam za wsparcie na tym forum :)

wybaczcie, ze tym razem nie bede sie odwolywac do postow poszczegolnych dziewczyn, ale znow mi sie skasowal moj cudowny dlugi post (internet wariuje) a ja i tak jestem tak beznadziejna i zalamana, ze nie mam sily pisac tego wszystkiego jeszcze raz. Napisze tylko co u mnie (niezaciekawie) i obiecuje nastepnym razem poprawe..

Dzisiaj mija termin porodu, ale widocznie to nie bardzo interesuje mojego faceta, poniewaz nie ma jak zwykle skrupulow zeby wyrzadzac mi w srodku w nocy awantury. Znow musialam siebie dac dla swietego spokoju ponizyc, osmieszyc i slownie zadreczyc. A wszystko z powodu jego najlepszego kumpla, ktory zadzwonil, zeby sie spytac jak sie czuje przed rozwiazaniem. Widocznie bylam zbyt mila (czyli np powiedzialam zamiast "czesc" "paa"), bo moj chlopak zrobil wielka wojne i stwierdzil, ze moge dawac dupy komu chce, bo jego to i tak wali. Nie byly to jednak najgorsze wczoraj slowa skierowane do kobiety w dniu terminu. Cudownie. Wmawiam sobie resztkami sil zeby wytrzymac jeszcze pare tych zlych chwil, skoro przetrzymalam juz tyle, ale jest ze mna coraz gorzej. Praktycznie nic nie spie i musze zmuszac sie do jedzenia. W dodatku zadzwonilam sobie do babci rano zeby podreperowac sily i nastroj, i sie chyba przeliczylam. Babcie ogarnela potrzeba wygarniecia mi przed porodem ostatni raz, jakim jestem wstydem dla rodziny, ze spieprzylam sobie cala moja przyszlosc, o studiach moge zapomniec, ze wszyscy pokladali we mnie niewiadomo jakie nadzieje, a ja wszystkich zawiodlam okrutnie i powinnam sie cieszyc, ze wogole chca ze mna rozmawiac. Bardzo to bylo mile i budujace.

Naprawde wolalabym siedziec na patologii ciazy i zeby mnie 3 dni rozrywalo z bolu niz to wszystko jeszcze znosic. ciekawe co jeszcze na mnie czeka, bo to napewno nie ostatnie co mi zgotowal na te ostatnie dni los.

pozdrawiam kochane dziewczyny i wasze maluszki:* przepraszam za to smecenie ale nie mam sil na co innego....
Trzymam kciuki za Ciebie i maluszka żeby wszytsko dobrze Wam się ułożyło. Przykre jest bardzo kiedy nie ma się wsparcia w rodzinie, ale najwazniejsze zebyście Wy Ty i maluszek dobrze się mieli. Nie będę Ci pisała żebys sięwyprowadziła od chłopaka bo wiem ze to nie takie prostez róznych względów, ale póxniej kiedy juz urodzisz i nic nadal się niebędzie zmieniac na lepsze pomysl jeszcze raz na spokojnie i na zimno o całej sytuacji i miej na uwadze dobro swoje i dziecka.
JA wiem że życie nie zawsze jest poukładane bo u mnie nigdy nie było wspaniałe, ale wiem tez, ze od kiedy mam dziecko moj tok myślenia zmieniłsię o 180 stopni i walczę tylko dla moich dzieciaków.
 
no dopisze troszke.
po rozstaniu ex puscily wszystkie hamulce. zacznijmy od tego, ze decyzje o rozstaniu w sumie podjelismy razem. choc wlasciwie trudno nazwac to decyzja a raczej jakis impuls. ex mial zastoj w pracy, stresowal sie tym. wynajety dom byl dosc kosztowny. do tego dochodzilo moje zle samopoczucie od 4 m-cy. niby wszytsko bylo pod kontrola. bo nie mielismy ani kredytow ani dlugow. nawet jakbysmy musieli sie z tego domu wyproadzic to przeciez nie bylaby tragedia. nie grozilo nam wyladowanie pod mostem. ja mialam swoje malutkie mieszkanko, w ktorym mieszkalismy wczesniej. mielismy maly dochod z dwoch wynajmowanych mieszkan. tak naprawde to byl po prostu jakis kryzys. nie powiem, ze pod sam koniec bycia razem byla sielanka, bo nie bylo. w sumie nawet sie nie klocilismy tylko bardzo malo ze soba przebywalismy. w moim mniemaniu to bylo cos co moglismy przetrwac. bardzo kochalam ex. bylam przekonana, ze on kocha mnie. pod sercem nosilam nasze wymarzone malenstwo. przeciez tak naprawde to wystarczyloby by okreslic, ze mamy wszystko. w ostatnich kilku dniach byla kilka ostrych klotni. mase niepotrzebnie wypowiedzianych slow (rowniez z mojej strony). az nadszedl ten pamietny wieczor, gdzie w nerwach powiedzielismy sobie wybitnie duzo. koniec koncow wyprosil mnie ze "swojego" domu (umowa byla na jego nazwisko) a ja glupia wyszlam niemal tak jak stalam. kilka godzin chodzilam po miescie ryczac jak bobr. mialam rozmaite mysli. w tym te najgorsze rowniez. moje mieszkanie bylo wynajete, dobre kolezanki mialay rodziny wiec nie mialam ochoty pokaywac sie im na oczy. gdybym nie byla w 5 m-cu ciazy to chyba usiadlabym na pierwszej lepszej lawce i tak siedziala do rana. ale ze wzgledu na maluszka wkoncu trafilam do mamy ex i tak zpstalam kilka dni. ta cala sytuacja spowodowala, ze byalm barddzo anty nastawiona do ex. wiec w kilka dni zadbalam o odzyskanie swojego mieszkania, zadbanie o zabezpieczenie finansowe (nie mialam zadnych swoich dochodow w tym czasie). bylam tez kilka razy po rzeczy u ex. poniewaz szlam po nie na nogach sila rzeczy byly to raczej drobiazgi. ex bez problemu mi je oddawal. w sumie wtdey nie gadalismy. bylismy jednakowo w tym wszytskim zacieci. wkoncu poprosilam kolezanke by ze mna podjechala po wieksze pakunki. i wtedy sie zaczelo na dobre. ex sam sobie decydowal co wziac moge a co nie - nawet jesli to bylo moje prywatne rzeczy. moglam sie o to posprzeczac, ale przeciez nie zlapac to i uciec... potem bylam tam jeszcze z ex mama sadzac, ze przy niej bedzie sie lepiej zachowywal. ale za kazdym razem bylo tylko gorzej i gorzej. masa upokarzajacych tekstow, kpiny. w smsach umawiamy sie co wezme, przyjezdzam - on sie rozmylil nic nie moge zabrac.
potem sie okazalo, ze 2 dni po mojej wyprowadzce juz zaczal w necie wyszukiwac pocieszenia. niedlugo potem pocieszenie w postaci jakiejs panienki przybylo z polski. jakos to sie zbieglo w czasie z moim kryzysem. wczesniej radzilam sobie swietnie ze wszystkim, ale nagle wszytsko co moglam juz zalatwilam i zostalam sam na sam ze swoimi myslami. nagle pomyslalam, ze szkoda tego wszytskiego. ze przeciez miala byc rodzina. odwazylam sie i powiedzialm mu o tym. wykpil mnie, osmieszyl, olal, pozbawil poczucia kobiecosci, poczucia czlowieczenstwa. przyjelam do wiadomosci. w jakis tydzien pozniej sam przyszedl - lzy, prosby, blagania, przepraszanie, obietnice, zal, wyznania. wygladalo bardzo bajkowo i rownie nierealistycznie. ale tak cholernie potrzebowalam to uslyszec i w to uwierzyc. wiec zgodzilam sie bysmy sprobowali znow. 1,5 dnia pozniej sms: wszytsko przemyslalem, juz wiem jak powinno byc. jednak nie chce bysmy byli razem.
nie jest to cytat, ale oddalam sens.
po tym mialam takie mega skurcze, ze myslalam, ze urodze. gdyby wtdey doszlo do porodu Filipka by nie uratowano. szarpaly mna skurcze, wylam jak bobr ze strachu, z zalu, z upokorzenia i ze wszytskiego co wtdey czulam. ex wiedzial, ze tak sie czuje. mialam wyznaczona wizyte u ginekologa. kiedy ta wizyta miala miejsce on swietnie sie bawil z panienka w polsce. cholernie odchorowalam ta sytuacje. znacznie bardziej niz pierwotne rozstanie. nie moglam jesc, nie moglam spac, nie chcialam zyc. wylam, wylam i wylam. zlamalam sie wtdey jak patyk. ale bardzo mocno kochalam mojego synka i po kazdym wyciu glaskalam brzuszek i przepraszalam go, ze nie potrafie sie z niego cieszyc na tyle
cdn
 
reklama
wiec przepraszam synka, ze nie ciesze sie z niego na tyle by chciec zyc. jesli udalo mi sie usnac mialam koszmary. czesto snil mi sie ex. gdy sie budzilam moja pierwsza mysla bylo: ja nie chce dluzej zyc... nie dam rady...
po tym zajsciu mialam do ex jedna jedyna prosbe - ze jesli kiedys dojdzie do wniosku, ze chce ze mna byc, to zeby mi tego nigdy nie mowil. zeby zachowal to dla siebie.
potem ex wyniosl sie na jakis czas do pl. wlasciwie nie mielismy ze soba kontaktu. ja slalam mu suche realcje z wizyt u poloznej na maila. on na to nie reagowal.
wkoncu dostalam maila zakreconego od niego - cos o przemysleniach, ze niby zaluje itd. taki zlepek mysli nieokielznanych.
nie zareagowalam.
potem drugi mail juz bardzo wprost.
zero reakcji z mojej strony.
potem traf chcial, ze ex wrocil z pl dokladnie wtdey gdy rodzil sie Fifek.
jak tylko wyszlam ze szpitala przyszedl. z miejsca oczul sie jak w domu- jakby po prostu wrocil z dalekiej podrozy. ustawialam go do pionu, ale bardzo mocno to przezywalam.
minelo 9 m-cy od tego czasu. dobrych kilka m-cy kazda jego proba rozmowy na temat "nas" byla dla mnie tortura. kochalam go i nienawidzilam.
Kitta czego zabraklo? w samej koncowce zwiazku na pewno rozmow, zaufania, cierpliwosci, odpowiedzialnosci.
a tak naprawde to caly nasz zwiazek mial badzo kruche podstawy. na pewno byla milosc. kochalam ex bardzo. i dzis wiem, ze i on mnie kochal swoja kulawa miloscia.
ale zaczynalismy zwiazek od skoku na gleboka wode. poznanie sie przez net, dosc szybka moja wyprowadzka do szwecji, mieszkanie razem, duzo pracy, nauka. i niby bylismy ze soba ponad 3 lata, ale nie zdazylismy w tym czasie przejsc przez wszytskie niezbedne etapy zwiazku.
zabraklo przyjazni - a ona powinna byc podstawa.
miotalismy sie przez te 3 lata jak zwariowane dzieciaki. kochalismy, klocilismy, cos mielismy, tracilismy. wkoncu decyzja o dziecku.
dzis wiem, ze jesli nie w ciazy to potem bylyby spore problemy. pewnie i tak nie bylibysmy razem. albo bysmy byli a ja trafilabym na to forum jako ta, ktora chce zostawic ex, ale nie wie jak...
ex nie wie co to szacunek, poswiecenie, odpowiedzialnosc, przyjazn. nie potrafi odczuwac empatii, nie umie sie troszczyc o innych. jesli wszytsko jest cacy on tez jest cacy - a jesli cos sie sypie on stoi i patrzy jak to sie wali. potrafil patrzec jak placze i nie umial wtdey przytulic. czasem potrafil wtdey mnie przedrzezniac i drwic.

to chyba Ty mowilas, ze dobrze abysmy wyobrazily sobie z kim bysmy byc chcialy.
wiec ja bym chciala faceta z ktorym doszlabym do bycia razem poprzez przyjazn. zeby zawsze potrafil przytulic jak placze. gdy sie zle czuje zrobil herbate i przyniosl koc a nie tylko gderal, ze mam isc do lekarza. takiego, ktrory przyznalby mi prawo do napiecia przedmiesieczkowego. takiego u ktorego byloby widac szacunek do innych ludzi.
 
Do góry