Nie przekona się jak to jest wychowywać samej dziecko, bo ma rodziców, którzy jej pomagają... I powiem, że pokochałem ich jak własnych... bo to fenomenalni ludzie... no wiadomo spięcia czasami były, ale wytłumaczyli mi wszystko jak rodzice z synem... teściowa, to mnie nawet pranie nauczyła rozwieszać... :-):-):-):-) bo jak taka dupa rozwieszałem składając na pół... :-):-) a żona... nie wiem... nie potrafi odpowiedzieć na pytanie czy chce ze mną być czy nie... może Ja jestem staroświecki, że jeśli się kocha to na zawsze... bo Ja wiem, że to właśnie czuję... dam trochę czasu jeszcze jej... z tydzień.. jeśli się nic nie zmieni... to znaczy, że to koniec i nie ma sensu się męczyć... tak będzie chyba lepiej... bo nie potrzebnie psujemy sobie nawzajem nerwy takim podsycaniem ognia jak to się mówi...
albo to może ze mną jest coś nie tak??
albo to może ze mną jest coś nie tak??