przeczytalam caly topic, od deski do deski, post po poscie... w 99% procentach historii tutaj zawartych znalazlam swoja historie. z jednej strony to smutne, ze musimy przez cos takiego przechodzic, z drugiej strony pocieszajace, ze da sie z najwiekszych opresji, najwiekszego dola czy najwiekszego nieszczescia wczesniej czy pozniej wyjsc.
chcialabym byc taka twarda jak tosia 1, miec tyle dystansu co mama Julci....
jest tutaj tyle silnych kobiet, ktore zycie tak bardzo dotknelo, a one i tak sie pozbieraly.
kazde rozstanie jest trudne, bez wzgledu na to czy to nas rzucaja, czy to my sie decydujemy, zeby odejsc. teraz mi sie wydaje, ze dziecko jeszcze utrudnia sprawe. ale moze przyjdzie dzien, ze sama dojde do wniosku, ze to wlasnie dzieki dziecku potrafilam sobie z tym wszystkim poradzic. w koncu dziecko to najwspanialszy dar jaki mozemy w zyciu otrzymac ( i dać).
przypomnijcie mi co tutaj napisalam, jak zaczne jeczec i sie mazac nad soba czyli pewnie lada chwila
chcialabym byc taka twarda jak tosia 1, miec tyle dystansu co mama Julci....
jest tutaj tyle silnych kobiet, ktore zycie tak bardzo dotknelo, a one i tak sie pozbieraly.
kazde rozstanie jest trudne, bez wzgledu na to czy to nas rzucaja, czy to my sie decydujemy, zeby odejsc. teraz mi sie wydaje, ze dziecko jeszcze utrudnia sprawe. ale moze przyjdzie dzien, ze sama dojde do wniosku, ze to wlasnie dzieki dziecku potrafilam sobie z tym wszystkim poradzic. w koncu dziecko to najwspanialszy dar jaki mozemy w zyciu otrzymac ( i dać).
przypomnijcie mi co tutaj napisalam, jak zaczne jeczec i sie mazac nad soba czyli pewnie lada chwila