A jak dlugo jestescie ze soba?? Dzidzia byla planowana? Od kedy zaczal sie tak chamsko do Ciebie zachowywac? Wiesz, takie odzywki to zupelny brak szacunku do ciebie. Zwlaszcza teraz kiedy pod secem nosisz jego dziecko. Mysle ze musisz na prawde przeanalizowac sobie caly wasz zwiazek. Jesli on nadal bedzie tak sie zachowywac i nie bedzie chcial sie zmienic to pewnie wasz zwiazek wczesniej czy pozniej sie rozpadnie. Mysle ze urodzenie dziecka da ci pozadna dawke odwagi i sama zakonczysz wasza znajomosc. Dziecko to ogromna odpowiedzialnosc, potrzebuje duzo uwagi i poswiecenia. Jesli on nie podola nowej sytuacji i bedzie zostawial cie ze wszystkim sama to dojdziesz do wniosku ze to nie ma sensu i ze bedzie wam lepiej samym. W sumie, to latwo mi tak mowic. Moze jednak poczekaj do porodu, moze bedzie jakims wyjatkiem i cos sie zmieni. Tego ci zycze z calego serca. Ja niestey nie mam co liczyc na ojca mojego dziecka. Na sama wiadomsc o ciazy wystawil mi walizki. To juz 6 miesiac a od niego zupelna cisza. Takze juz od poczatku wiedzialam ze musze liczyc tylko na siebie. Na szczescie mam ogromne wsparcie w rodzinie i wielu wspanialych przyjaciol. Takze glowa do gory. Postaraj sie teraz nie smucic, tylko zrelaksuj sie troche. Nie wiem, obejrzyj jakis film, posluchaj ulubionej muzyki. Przygotuj sobie cos pysznego. Nie zwracaj na niego uwagi tylko zajmij sie soba. teraz to ty i dzidzius jestescie najwazniesi a nie jego humory. Pozdrawiam cieplutko
Dziękuję za te wszystkie słowa. Niestety pocieszenia nie znajduje już żadnego. Staram się już nie denerwować i skupić na dziecku,bo wiem że ona będzie mnie potrzebować bezwzględnie.
Jesteśmy że sobą 5 lat i ciaza była planowana.
Po drodze już trochę przeszliśmy. Raz było rozstanie,później wspólna terapia o którą on zabiegał,bo wiedział że to jedyny warunek żebyśmy mogli rozmawiać. A problem był ten sam. Brak szacunku wobec mnie, obrażanie, wyzwiska ,poniżanie. Przemocą psychiczna już można to nazwać. Zmiana owszem nastąpiła. Na chwilę. Za dobrze to znam,żeby się łudzić że się kiedyś nie powtórzy skoro teraz na końcówce ciąży tak jest. Miał być wspólny poród,a na ten moment to nie wyobrażam sobie żeby on mi w jakikolwiek sposób tam pomógł. Nie zasługuje na to,żeby być przy narodzinach swojego dziecka.
A kiedy już mała będzie na świecie chciałabym dac jej spokojne miejsce na ziemi,a nie narażać na tułaczki i przeprowadzki. Dlatego teraz jeszcze jest ten czas żeby definitywnie cis zmienić lub tkwić . A cud się nie zdarzy .