Rosi ja tez sie umawiam przez neta od czasu do czasu, ale poki co raczej bida z nedza niz ksiaze z bajki
sporo osob sie odzywa, ale albo ja mam jakies wymaganiaz kosmosu albo jeszcze nie jestem gotowa na zwiazek, bo nikt jakos mi nie podpasowal.
samaniewiem ja sama nie wiem co Ci napisac...Z jednej strony chcialabym Ci odradzic ten wybor...z drugiej wiem ze pisze z wlasnej perspektywy i byc moze dla Ciebie to wcale nie bylaby dobra decyzja. Jedyne co moge powiedziec to przemysl to! To bardzo wazna decyzja (blabla, o tym doskonale wiesz). Nie mysl o tym, ze jestes sama albo ze sie nie sprawdzisz albo ze nie pokochasz dziecka. Tego nie wiesz. Sprobuj pomyslec w kategoriach "a co jesli..." bo zawsze mozesz podjac decyzje ze chcesz oddac dziecko komus...Ale cofnac aborcji sie nie da. Znajomymi sie nie przejmuj, jako mama na pewno poznasz innych. Sprobuj moze rzeczywiscie poszukac pomocy - idz gdziekolwiek...do szpitala na przyklad. Wywal im kawe na lawe...a nuz kogos znajdziesz kto pomoze. a jak nie tam to idz do jakichs organizacji charytatywnych, tam na pewno uzyskasz wsparcie! Najlepiej od razu, bo mysle ze jak trafisz na osobe, ktora rzeczywiscie jest zaangazowana w to co robi to mozesz sie zdziwic ile tak na prawde sie da i co mozna zrobic. Trzymam kciuki za Ciebie!
A ja ostatnio tez szczerze mowiac czuje sie fatalnie. I nawet nie czuje ze mam prawo narzekac. mam cudne dziecko, dobra prace, koncze studia,stac mnie na sporo rzeczy, mam wsparcie...A mimo to czuje sie jakbym nie wiem...zonglowala kilkoma pileczkami i ciagle sie bala ze ktoras spadnie. nie jestem zadowolona z siebie jako matka, jako studentka, w pracy tez moglabym byc lepsza. Ciagle chodze wkurzona, bzdury wyprowadzaja mnie z rownowagi, wydzieram sie na ludzi. Mloda tez ciagle marudzi ostatnio i czasem mam ochote naprawde wyjsc i nie wrocic. Ostatnio co chwile becze, ostatnio nawe Sara przyszla i zaczela mnie glaskac po glowie. Wiekszosc czasu spedzam w miare normalnie i szczesliwie..Ale malutka iskra i juz mialabym ochote walnac swoja glowa w sciane...I ciagle czuje ze tak naprawde nie mam prawa do takich odczuc bo mam duzo i nie potrafie tego docenic. Czas biegnie jak szalony, a ja ciagle mam wrazenie ze nawalam na wszystkich frontach i ze mozna by zrobic wiecej, lepiej. Czasem mi wstyd za siebie, ze nawet moje dziecko jest nerwowe - pewnie przeze mnie. Organizacyjnie dalam jej wszystko co mozna i co nie mozna. Wykombinowalam i kombinuje ciagle rzeczy, dzieki ktorym jej dziecinstwo ma byc cudowne...A nawalam przy podstawowej cierpliwosci i oparciu dla mojego dziecka...I nie wiem jak sie ogarnac.
Ufff, wyrzucilam to z siebie...