witajcie dziewuszki:-)
bylam wczoraj zalatwiac chrzest Malego, bo chce juz to miec z glowy Szlam do ksiedza dosc bojowo nastawiona bo bylam przekonana ze beda problemy z powodu braku ojca. A tu szok... Trafilam na tak super mlodego ksiedza, bez problemu zgodzil sie na chrzest, nawet wyglosil chwilowa pogadanke o tym jakie to dzielne i silne sa samotne matki:-) Tak wiec Mikiego chrzest odbedzie sie 28 marca.
To byla dobra wiadomosc teraz troche gorsza.... Obdzwonilam dzis wszystkie zlobki w Poznaniu. I co sie dowiedzialam? Ze nie ma nawet cienia szansy zeby udalo sie w tym roku zapisac Mikolaja do zlobka;/ Planowalam od wrzesnia wrocic do pracy a teraz to ja nie wiem co zrobie;/ Panie ze zlobka stwierdzily ze moze w przyszlym roku uda sie malego przyjac...A do tego czasu za co bede zyc skoro nie moge isc do pracy? Zmartwilo mnie to troche bo mialam nadzieje ze sie uda. A tu miejsc w zlobku 30 a juz przyjeli 250 zgloszen czyli szanse praktycznie zerowe... Nie mam nikogo kto moglby zostac z Malutkim wiec szczerze mowiac nie mam pojecia jak to teraz bedzie. Poskladam wnioski i zobaczymy... Moze zdazy sie cud...
mloda ja tez uwazam ze powinnas sie upomniec. Bo w koncu za cos musisz utrzymac Nikosia, prawda? Rozumiem ze ma malo zlecen teraz, przez co mniej pieniedzy ale przeciez dziecko to priorytet i na nie zawsze pieniadze musza sie znalesc.
agazoja dobrze ze juz sie lepiej czujesz, mam nadzieje ze to chorubsko da Wam wreszcie spokoj. A co do tatusia Maksa to bylo to zachowanie typowo "exowe" czyli 100% odpowiedzialnosci... Ciekawe jakby sobie z malym poradzil, pewnie po 5 minutach juz by dzwonil ze jednak cos mu wypadlo i nie moze sie malym zajac i zebys wziela go spowrotem;-) jak to sie mowi "licza sie checi" ale w tym wypadku to powiedzenie sie chyba nie sprawdza...
kasiaa szycie jest niczym w porownaniu do porodu, wiec jezeli porodu sie nie boisz to szycia tym bardziej nie powinnas:-) jak mnie szyli to bylam w takim szoku,euforii i czulam taka ulge ze to juz koniec porodu, ze chyba nawet tego szycia nie czulam
aaaaaaa i zapomnialam napisac ze bylam dzis z Mikusiem u lekarza bo jakas wysypka mu wyszla na buzi i glowce. Krostka przy krostce. Okazalo sie ze to jakas sprawa alergiczna i zapisala lekarstwa... Za jedyne 50 zl... ale nie o tym chcialam mowic (a raczej pisac;-)). Lekarka zwazyla malego i okazalo sie ze zamiast tyc to on chudnie;/ pozatym i tak ma bardzo niski przyrost wagi. Wiec niestety nie unikne dokarmiania sztucznym mleczkiem:-(
bylam wczoraj zalatwiac chrzest Malego, bo chce juz to miec z glowy Szlam do ksiedza dosc bojowo nastawiona bo bylam przekonana ze beda problemy z powodu braku ojca. A tu szok... Trafilam na tak super mlodego ksiedza, bez problemu zgodzil sie na chrzest, nawet wyglosil chwilowa pogadanke o tym jakie to dzielne i silne sa samotne matki:-) Tak wiec Mikiego chrzest odbedzie sie 28 marca.
To byla dobra wiadomosc teraz troche gorsza.... Obdzwonilam dzis wszystkie zlobki w Poznaniu. I co sie dowiedzialam? Ze nie ma nawet cienia szansy zeby udalo sie w tym roku zapisac Mikolaja do zlobka;/ Planowalam od wrzesnia wrocic do pracy a teraz to ja nie wiem co zrobie;/ Panie ze zlobka stwierdzily ze moze w przyszlym roku uda sie malego przyjac...A do tego czasu za co bede zyc skoro nie moge isc do pracy? Zmartwilo mnie to troche bo mialam nadzieje ze sie uda. A tu miejsc w zlobku 30 a juz przyjeli 250 zgloszen czyli szanse praktycznie zerowe... Nie mam nikogo kto moglby zostac z Malutkim wiec szczerze mowiac nie mam pojecia jak to teraz bedzie. Poskladam wnioski i zobaczymy... Moze zdazy sie cud...
mloda ja tez uwazam ze powinnas sie upomniec. Bo w koncu za cos musisz utrzymac Nikosia, prawda? Rozumiem ze ma malo zlecen teraz, przez co mniej pieniedzy ale przeciez dziecko to priorytet i na nie zawsze pieniadze musza sie znalesc.
agazoja dobrze ze juz sie lepiej czujesz, mam nadzieje ze to chorubsko da Wam wreszcie spokoj. A co do tatusia Maksa to bylo to zachowanie typowo "exowe" czyli 100% odpowiedzialnosci... Ciekawe jakby sobie z malym poradzil, pewnie po 5 minutach juz by dzwonil ze jednak cos mu wypadlo i nie moze sie malym zajac i zebys wziela go spowrotem;-) jak to sie mowi "licza sie checi" ale w tym wypadku to powiedzenie sie chyba nie sprawdza...
kasiaa szycie jest niczym w porownaniu do porodu, wiec jezeli porodu sie nie boisz to szycia tym bardziej nie powinnas:-) jak mnie szyli to bylam w takim szoku,euforii i czulam taka ulge ze to juz koniec porodu, ze chyba nawet tego szycia nie czulam
aaaaaaa i zapomnialam napisac ze bylam dzis z Mikusiem u lekarza bo jakas wysypka mu wyszla na buzi i glowce. Krostka przy krostce. Okazalo sie ze to jakas sprawa alergiczna i zapisala lekarstwa... Za jedyne 50 zl... ale nie o tym chcialam mowic (a raczej pisac;-)). Lekarka zwazyla malego i okazalo sie ze zamiast tyc to on chudnie;/ pozatym i tak ma bardzo niski przyrost wagi. Wiec niestety nie unikne dokarmiania sztucznym mleczkiem:-(
Ostatnia edycja: