Gatto poczytałam sobie o składzie i produkcji szczepionek i włos mi się jeżył na głowie i jak się wgłębiłam w temat, to spać wiele nocy nie mogłam. Nie jest tak, jak to się czasem różowo wmawia, bo tam na górze, władze, dobrze pomyślały, bo jakby szczepionki nie były złe to by ich nie było. No nie jest tak.
Tu trzeba od początku.
Już w czasach Pasteura następował spadek zachorowań, bo zwiększała się świadomość higieny, ale Pasteur dalej się znęcał nad psami wstrzykując im do mózgu różne świństwa, wiadoma sprawa, że zdychały pokotem. Pasterowi potrzebny był sukces w ten sam sposób jak archeologom i nikt nie mówi teraz, że Piramida Cheopsa to błąd, a to jest błąd, bo napisy w piramidzie były sfabrykowane przez pragnącego sukcesu fanatyka, sprawa wyszła na jaw, ale maszynka rozkręcona, więc po co się wycofywać i tak do dzisiaj pokutuje błędne przekonanie o wielkiej piramidzie Cheopsa.
I tak samo jest w każdej dziedzinie.
Życie pokazuje, że nie ilość przeciwciał świadczy o odporności tylko ogólna kondycja organizmu. Tak się składa, że słaby organizm dostanie NOPa po szczepieniu, a silny organizm przetrwa pomimo braku szczepień.
Pasteur wycofał się ze swej teorii przed śmiercią, ale kto by sobie tym zaprzątał głowy, skoro zwietrzono genialny interes.
Dziś lekarze mówią (w sieci na youtube dr Jaśkowski), że szczepienia wymyślono nim poznano mechanizm nabywania odporności, to tak jakby wynaleziono wóz przed koniem. Przecież to bez sensu.
Produkcja szczepionek jest tak bardzo nastawiona na zysk, że skraca się te wszyskie okresy prób i testów by jak najszybciej wypuścić szczepionkę na rynek. Jasne, że można by je było tak produkować, żeby nie zawierały szkodliwych substancji, ale po co się tym gorączkować, jak można w nie władować metale ciężkie, a powikłaniami nie ma się co przejmować, bo koncerny farmaceutyczne zwolnione są z odpowiedzialności.
Te skutki spadają na biednego rodzica, który nagle dostrzega, że z dzieckiem dzieje się coś złego. Rodzic wydaje fortunę na lekarzy, na wycieczki po Polsce za tymi lekarzami, i prawie że mieszka przez rok w poradni rehabilitacyjnej, a to wszystko z powodu jednej małej fiolki.
Skoro potrafi ta mała fiolka wywrócić życie rodzinne do góry nogami, to to nie jest pryszcz tylko jawny zamach na nasze zdrowie i życie.
A ta plugawa ustawa jest jak Auschwitz, nie widzę innego porównania, brakuje tylko, żeby najpierw przyszli nam do domów ogolić włosy i wytatuować numery na przedramionach.