to nasza historia.
zaszczepili mi dzicko w szpitalu anjwiekszym abdziewim bo bylam w taim stanie,ze nie mialam sily protestowac a mialam kupic inna szczepionke. 7 tyg pozniej mialam zaszczepic albo nie dzieki mojemu staremu i durnej pielgniarce dzicko zostalo zaszcepione 6w1, myslalm,ze padne ze stresu no i sie zaczelo...;-)
katar i to okropny saczylo sie non stop, dzicko nie moglo oddychac,ssac piersi, caly czas zapchany nosek. koszmar.potem jeden antybiotyk, drugi, szpital, trzeci antybiotyk etc etc. w koncu trafilam na cudowna lekarke sama mial probley po szczepienne ze swoim synem. zrozumiala, kazala odroczyc:-)
i tak ordynator odzialu szpit, jednego z najwiekszych szpitali w duzym miescie powiedzila,ze szczepionki to biznes i nic innego, szcepic mozna ale nie jak popadnie i czym popadnie. a te wszsytkie uloteczki, ktore promuja tylko jedno wkucie, te okrutne reklamy w tv....
biznes farmaceutycznym jest drugim po zbrojeniowym zlotym interesem, czy wojny sa aby niesc pokoj nie to interes gdzie giina niewinni, ludzie, kobiety i ich przerazone dzieci
wiec teraz mamy odroczone ale ja wcale nie do konca przekonana, szczepic bede ale po skonczonym roku i miniumum, accelularne i pojedyncze, duze odstepy czasu.
zobacyzmy mamy jeszcze sporo czasu, bedze odwlekac ile sie da