As 76 mam milion pytań, a ten wątek jest o szczepieniach, więc nie chciałabym zbaczać z tematu. Zatem tylko krótko, że nasza codzienność jest coraz trudniejsza, tak jak opór mojego dziecka, a moja pomysłowość w negocjacjach o wszystko, by uniknąć katastrofy wyczerpała się. I nie wiem już co dalej. Na diagnozę w Prodeste musimy poczekać do połowy września, chyba że uda się wcześniej z listy rezerwowej, a my już nie wiemy co robić. Są dni, gdy wydaje nam się, że jest wszystko w porządku, a nasze niepokoje to tylko złe sny i są dni, gdy krzyk nie ma końca, a my sobie włosy z głowy rwiemy, bo nie wiemy co robić. A jeszcze trafił nam się bilans 4-latka w przychodni i oczywiście temat szczepień. Mój mały od czasu NOP czyli od października 2010 r. nie jest już niczym szczepiony. Ale dla pań w przychodni problem tkwi jedynie w braku wyszczepialności, a na moje prośby o skierowanie na szereg badań, bo niepokoję się, zostałam skwitowana, że na pacjenta mają 8 zł i nie stać ich na badania. Jaka szkoda, że nie miałam włączonego dyktafonu... I jeszcze odsyłają nas do poradni konsultacyjnej do spraw szczepień, której intencją jest robienie rodzicom wody z mózgu, bo szczepienia to cud natury, który to cud zafundował nam ZA. Jeśli nie autyzm wysokofunkcjonalny, bo i takie odnoszę wrażenie... Miało być krótko, przepraszam.