reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Rozwoj maluchow..Zabawy i zabawki

No widzisz Pati a ja Cie ciagle odbieram jako raczej pewna siebie i swiadoma wlasnej wartosci...a po kilku drinkach wrecz 'nieszkodliwie szalona':-)

Noemi ma fajne podejscie do gry. Julek jest z tych co nie lubia przegrywac a co gorsze nawet czasem nie chce grac bo sie obawia ze przegra...a to juz tragedia:-( Zoska za to lubi i nie dba o zwyciestwo...choc czesto nas ogrywa (szczegolnie w memory:-))
 
reklama
U mnie obydwie uwielbiają się wspinać. czym wyżej to fajniej. Jeśli chodzi o charakter, Ola woli stać np. w przedszkolu z boku. Z dziećmi zapoznaje się dość szybko tylko tyle, że nigdy się nigdzie nie wyrywa. A Ala to mały łobuziak. Uśmiech nie schodzi jej z buzi.
Niestety Ola chciałaby ciągle wygrywać. i z tym ma generalnie problem, może nie duży ale ma.
 
Ja jako dziecko ponoc bylam podobnie jak Cicha prowodyrem wszelkich zabaw, "krzywych" akcji, ale w szkole podstawowej ciazylo juz na mnie brzemie najlepszej uczennicy w klasie, przewodniczacej, rozjemcy i sprawiedliwego sedziego w jednej osobie;)..a zawod jaki mi wrozono-prawnik- duzo gadalam, wszedzie mialam cos do powiedzenia, bronilam ucisnionych, stawaalam w obronie innych itd...z wiekiem, zycie mnie przyteperowalo pozostal jednak plotkarski jezyk :p i wciaz uchodze za "wyszczekana" aczykolwiek nie jestem juz tak odwazna, pewna siebie jak kiedys...i tu wydaje mi sie - Pati podobnie jak Ty piszesz ze cos, ktos zabil- a mi sie wydaje, ze jako dorosli ludzi-rodzice;) swiadomi jestesmy konsekwencji jakie niosa pewne wyskoki i mamy w sobie juz te hamulce...bo i ja troche przygaslam..a wrec w nowym otoczeniu czesto czuje sie niepewnie(nie mowiac nic o nowym miejsciu-np. mojej pracy gdzie doszedl j. obcy- wierzcie mi - ludzie tam do mojej sis- ze ja jestem jej przeciwienstwiem - i owszem! ale to ona zawsze byla grzeczniejsza cichsza...a tu mnie tak odbieraja, ze jestem WSTYDLIWA:ooooooooo jak ona, Adam to uslyszeli parskneli smiechem......;/
Klaudia raczej ma charakter Adama, czyli jak on jest grzecznym dzieckiem(choc ostatnio mega sfochowanym i zarty leca- cala mamusia!)...podobnie jak Noemi- jest ostrozna jesli chodzi o jakies sporty, czy wspinaczki...ale za to jak inne dzieci gdy przegrywa -jest jeszcze w miare ok, ale jak ktos sie smieje z tego, badz cieszzy ze swojego zwyciestwa...to juz roznie bywa..;/..
 
Ja jako dziecko byłam grzeczna, cicha, i wstydliwa, raczej na uboczu. Martuś podobnie, z tym, że mniej grzeczna :-D czasem mam wrażenie, że ten jej wstyd jest udawany- na początku się chowa za mną, nie chce się przywitać, a za chwilę już szaleje. Dobrze się aklimatyzuje w nowych miejscach- to jest jej trzecie regularne przedszkole, oprócz tego 6 na dyżurach wakacyjnych w ciągu dwóch lat, i tylko w pierwszym regularnym był problem na początku (ale miała 2,5 roku, a pozostałe dzieci 3-4), bo zwykłego marudkowania nie biorę pod uwagę. W salach zabaw, czy na placach zabaw zwykle dość szybko znajduje jakąś koleżankę do wspólnych szaleństw, ale do prowodyra to jej raczej daleko.
A przegrywać nie lubi, zwykle płacze, i nijak nie mogę tego wykorzenić. Oczywiście i mnie to wkurza.
 
Robi nam sie watek analityczny ;-) Akurat musze leciec do przedszkola wiec szybkiej odpowiedzi nie bedzie...:-)
 
Ja mysle ze Syla to jest taka i do tanca i do rozanca :-) moze nie mamy tych samych gustow ale podobne bardzo podejscie do zycia... mysle ze gdybysmy miesszkaly blisko siebie bylybysmy dobrymi kumpelami :-) i co drugi dzien chodzily nawalone :-D Kiedys na poczatku pamietam ze jakos tak sceptycznie bylam nastawiona do Syli :) ale to bylo jeszcze za gierka :-D szybko minelo i nie wyobrazam sobie czerwcowek bez ciebie :-)
 
mloda dzis przytargala kawalek deski z przedszkola... pomalowala go na czarno i nakleila na nia ten papierek od wkladki higienicznej :-D i mowi mi ze wezmie to pokazac do przedszkola :-D padlam jak to zobaczylam...podobal jej sie desen na tym papierku :-D
 
reklama
He he dobra jest Noemi... az sie malo co kawa nie udlawilam.... niezla artystka

A co do Ciebie Sylka to troche faktycznie mysle, ze w pewnych aspektach podobna jestes do Pati - tylko moze nieco bardziej 'uregulowana';-) Juz sam fakt wyboru miejsca zamieszkania raczej zmusza cie do systematycznosci i regularnosci na co dzien. Ale bawic sie umiesz i sklonnosci do szalenst tez Ci nie brak wiec pewnie Pati ma racje i niezle byscie sie razem bawily. Tylko nie wiem czy czestotliwosc imprez bylaby az tak wysoka jak Pati pisze:-)


No a w miedzyczasie wrocil Julek z obozu:-) Zadowolony, zmeczony i przez to malomowny. Do domu wracac mu sienie chcialo (tak mi odpowiedzial jak zapytalam:tak: a pani potwierdzila, ze opornie z powrotem bylo...czyli dobrze sie bawili). Wiecej szczegolow moze jutro wyciagne (choc szanse male)..no i jak panie zrzuca zdjecia w album. Bardzo jestem tych zdjec ciekawa. Ogolem duzo w lesie i na powietrzu, duzo wspolnej zabawy i szalenst czyli tak jak powinno byc:-)

A najlepsze, ze ja wcale tak mocno nie tesknilam ani nie myslalam o tym jego obozowaniu. Jakbym go wyslala do dziadkow to bardziej bym sie z myslami biila niz teraz ;-) Chyba swiadomosc dobrej opieki robi swoje:-) No ale fajnie, ze juz jest. Za godzine maz wroci z tygodniowej delegacji i na kolacje rodzinka bedzie juz w komplecie :-)
 
Ostatnia edycja:
Do góry