No i zapomniałam napisać o najważniejszym,
od wczoraj odsmoczanie! .
Już od kilku dni mówiłam do Tomka, że Nikuś mnie strasznie wkurza ze smokiem, ciągle go wyrzuca z łóżeczka i ja szukam jak głupia po całym pokoju i tak 50 razy i woła na cały głos "dydy dydy". A na dodatek od miesiąca zaczął zasypiać tylko na rękach, o łóżeczku nie ma mowy. No i wczoraj jak go małż usypiał to też się zirytował, bo ciągle wywałał smoka i się śmiał. No i się doigrał, Tomek mnie zawołał, żebym przyszła z nożyczkami (mówiłam mu wcześniej o tej metodzie). Wytłumaczyłam Nikusiowi, że skoro wyrzuca dydy, to znaczy, że go nie chce i zrobimy "cik", no i obcięłam, bardo się zdziwił jak wziął do buzi nie mógł ssać, ale uśpienie go wczoraj wieczór to był koszmar
, prawie 1,5 h próbowałam go uspokoić na rękach, a on cięgle płakał i chciał ssać, nie miałam już siły i zastąpił mnie Tomek, udało mu się go uśpić po ok. 20 minutach.
Myślałam, że jakoś łatwiej pójdzie, ale wieczór był do bani i tak mi go żal było jak płakał:-(.
W nocy obudził się dwa razy ułożyłam go na poduszce i bujałam za róg i zasnął dalej, więc nie najgorzej.
Dzisiaj na drzemce poszło bardzo gładko, oczywiście na rękach, ale zasnął po 10 minutach. Zobaczymy co pokaże na wieczór.
W każdym bądź razie najważniejsze, że już pierwsze koty za płoty, teraz trzeba przetrwać grymasy i będzie z głowy;-):-). Na pewno nie ustąpię.