reklama
Tylko strasznie ciężko takiego dostać - moja babcia uparcie odmawiała przeniesienia się ze Śródmieścia na wieś i zajęcia hodowlą ;-)
to może jak wszystkie ładnie poprosimy to da się namówić
Oczywiscie, ze wszystko co jemy to świństwo - tylko jedno większe drugie mniejsze i tyle.
Emmila trochę więcej optymizmu chyba nie jest aż tak źle
Ja staram się kupować Staśkowi wszystkie produkty w tak zwanej zdrowej / ekologicznej żywnośći. Przepłacam kilkakrotnie, mąż się ze mnie śmieje, że ja naiwana jestem i wierzę, że to rzeczywiście takie zdrowe. No ale trzeba w coś wierzyć
A z drugiej strony myśle sobie, że jak Stasiek pójdzie do przedszkola to raczej nie mam co liczyć na to, że będą mu serwować takie posiłki.
Teraz to już ewentualnie wypasa łowiecki na niebieskich łanach ;-)to może jak wszystkie ładnie poprosimy to da się namówić
A'propos "ekologicznej" żywności, to ojciec znajomej hoduje kurczaki i w zaprzyjaźnionym składzie kupował karmy - zawsze "ekologiczne". No i któregoś razu nie było, więc głośno zastanawiał się co robić - właściciel na boku oświecił go, że różnica jest dokładnie żadna Poza ceną Trochę się chłopina załamał...
kachasek
matka-wariatka :)
- Dołączył(a)
- 19 Styczeń 2007
- Postów
- 4 379
a propos eko... czytałam gdzieś, że często eko mija się z "przeznczeniem" i ekologiczne to nie jest, a właściciele firm tłumacza to jako "ekonomiczne" (dla firmy oczywiście) czy że współwłaścicielami są Elżbieta, Krzysztof i Olek
ale kurcze pangę mi obrzydziłyście, dzisiaj choć była w promocji to tylko na nią spojrzałam i wzięłam mintaja (tylko o nim nic nie piszcie)
ale kurcze pangę mi obrzydziłyście, dzisiaj choć była w promocji to tylko na nią spojrzałam i wzięłam mintaja (tylko o nim nic nie piszcie)
Kachasek dobra panga nie jest zła :-)- ja mimo tego co wiem dalej ją kupuję i wcinam - tylko dziecku tego na razie oszczędzę...
Apropos ekologicznego żywienia dzieci to w tym wszystkim nie chodzi o jakaś tam matczyną nadtroskliwość...
Przykłądowo mój lekarz mnie oświecił że tak młode organizmy są szczególne podatne na wszelkie zanieczyszczenia i dlatego nazał karmić Krzysia słoiczkami do 2 roku życia .... a kiedy zobaczył moją przerażoną minę stwierdził "no, dopóki nie skończy 1,5 roku".
Z jednej strony chcę dla dziecka jak najlepiej ale z drugiej nie dajmy się zwariować. Po pierwsze finansowo chyba nie wyrobię - jakies 600 zł miesięcznie na samo żarło..... A po drugie to tak się zastanawiam...może i ta marchewka z pietruszką pochodzą z ekologicznego gospodarstwa i nie było nigdy pryskane, ale czy taki łosoś, albo ryż, albo kukurydza, albo inne wynalazki to też są hodowane w specjalnych warunkach..... bardzo wątpię.
A po trzecie to samo moje dziecko już (za przeproszeniem) rzyga tymi słoiczkami. Odstawia mi takie harce przy karmieniu, że 2 osoby to za mało. W niedzielę byliśmy na chrzcinach - wiadomo warunki polowe. Krzysio na kolanach, podali obiadek, myślę sobie dam mu spróbować.. był kurczak i warzywka z wody.
Wyobraźcie sobie że mały prześlicznie otwierał dzioba, jadł z mojego widelca i nawet do głowy mu nie przyszło jęknąć - byłam w ciężkim szoku jak i pół rodziny. Widać wie chłopak co dobre..
Apropos ekologicznego żywienia dzieci to w tym wszystkim nie chodzi o jakaś tam matczyną nadtroskliwość...
Przykłądowo mój lekarz mnie oświecił że tak młode organizmy są szczególne podatne na wszelkie zanieczyszczenia i dlatego nazał karmić Krzysia słoiczkami do 2 roku życia .... a kiedy zobaczył moją przerażoną minę stwierdził "no, dopóki nie skończy 1,5 roku".
Z jednej strony chcę dla dziecka jak najlepiej ale z drugiej nie dajmy się zwariować. Po pierwsze finansowo chyba nie wyrobię - jakies 600 zł miesięcznie na samo żarło..... A po drugie to tak się zastanawiam...może i ta marchewka z pietruszką pochodzą z ekologicznego gospodarstwa i nie było nigdy pryskane, ale czy taki łosoś, albo ryż, albo kukurydza, albo inne wynalazki to też są hodowane w specjalnych warunkach..... bardzo wątpię.
A po trzecie to samo moje dziecko już (za przeproszeniem) rzyga tymi słoiczkami. Odstawia mi takie harce przy karmieniu, że 2 osoby to za mało. W niedzielę byliśmy na chrzcinach - wiadomo warunki polowe. Krzysio na kolanach, podali obiadek, myślę sobie dam mu spróbować.. był kurczak i warzywka z wody.
Wyobraźcie sobie że mały prześlicznie otwierał dzioba, jadł z mojego widelca i nawet do głowy mu nie przyszło jęknąć - byłam w ciężkim szoku jak i pół rodziny. Widać wie chłopak co dobre..
reklama
elmaluszek
Amelkowo-Kesiowa mamusia
- Dołączył(a)
- 18 Luty 2008
- Postów
- 1 816
Jeny dziewczyny co to jest ta panga bo ja w niewiedzy zyje.Czy to jest moze tzw.flądra?????????????
Podziel się: