reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Rozszerzanie diety naszych dzieciaczków

wikasik no super rozdrobnione Laura jedzenie nie ma;) ma w miseczce np w zupie czy czyms innym normalne kawałeczki :) miekka marchewka czy tez brokułka no i makaron no ale z parówką nie umie sobie poradzić a ją uwielbia !!! :) więc mamusia pomaga :)
 
reklama
Pieszczoszko, z tym gryzieniem dzieciom to ja mysle, ze "problem" lezy nie w samym fakcie gryzienia, ale w tym jakie moze to miec konsekwencje dla dzieciecych zebow. Ja nie gryze, smoczka nie oblizuje i unikam w ogole kontaktu moich ust z jego - ale ja mam dodatkowy powod - kilka razy mialam grzybice na jezyku - wlasciwie po kazdym antybiotyku to mam, i boje sie go zarazic, bo sama nie wiem kiedy mi to sie moze zdarzyc znowu. Natomiast generalnie chodzi o prochnice - ktora - co moze sie wydawac dziwne - jest zaraźliwa. Mozna o tym poczytac i potwierdzila to tez moja pediatra.

Tak więc myslę, że o to w tym wszystkim chodzi. Ja nie gryzę mu, ale tak wybralam. Gdyby nie ta moja przypadlosc to pewnie bym nie miala takich oporow, no moze bym nie gryzla, ale smoczek bym oblizala:)
 
Wikasik i inne dziewczyny Amelka rzyga jak połknie coś większego i jak sama to połknie bo sama ma w rączce i wlezie do buzi większy kawałek jest to samo co z tego ,że mymla no nawet te 2 zębiszcza ma jak ma odruch wymiotny.O zaczęłam podawać jabłko w tym siatkowym cosiku i wiem gdzie był błąd dawałm za twarde ,a jak kupiłam miekkie to z apetytem wyssała.Pieszczoszka nie wiem jak tam zarażanie pruchnicą ale raczej w tą teorię nie wierzę:no:
 
Też to wiem, że próchnicą niestety można zarazić. Ja również nie gryzę Amelce jedzenia, nie oblizuję smoczka, ale notorycznie ją całuję :-D:-)od tego mnie nikt nie powstrzyma. A teraz, kiedy mam wyleczone wszystkie zęby to już w ogóle. Całe szczęście całuśne dziecko mi się trafiło :-)
 
no moje zęby po ostatnich wizytach też niemal ,że idealne są :) teraz to juz tylko malusieńkie dziureczki zostały :)
oo od całowania to tez mnie nikt nie powstrzyma a co do tego jak ją karmie -zmienić nic nie chce puki co :)
 
Azula, chyba nie pomoge... U Roberta bylo ksiazkowo, wg poradnika na temat metody blw. Na poczatku sie krztusil, tak chyba z tydzien regularnie, po czym za kes wypluwa, chyba raz mu z buzi cos wyjelam, co uznalam, ze za dlugo to trwa. Nigdy sie nie dlawil. U dzieci odruch krztuszenia zaczyna sie w polowie jezyka - mowie o szczesciomiesiecznych, potem ten punkt przesuwa sie i u doroslych jest juz na samym koncu przy gardle. Nie wiem, jak teraz u naszych maluszkow.

Teraz pisac tak mysle... To cale krztuszenie, ktore nie jest niczym zly, tylko strasznie moze wygladac, to etap nauki radzenia sobie z pozywieniem w buzi. Krztuszenie wlasnie przypomina proby wymiotne, dzwieki tez podobne. I jest to naturalny i DOBRY odruch.
Gorzej z dlawieniem - to wowczas gdy dziecko ma klopot z oddychaniem, zazwyzaj nie wydaje wowczas dzwiekow. Krztuszenie jest dosc akustyczne.

Ja pewnie byl byla wyjatkowo czujna, ale pozwolila Amelce poradzic sobie samej i dopiero pomogla, jesli cala akcja by sie niebezpiecznie przedluzala. Nie znam twojego dziecka, ale po zastanowieniu to moze byc zwykle krztuszenie towarzyszace nauce nowej umiejetnosci. Moze, ale niekoniecznie musi. Takze zastrzegam, ze wyrocznia nie jestem. Ale przeszlam taki etap dwa miesiace temu. Duzo o tym wczesniej czytalam i jakos spokojnie reagowalam, mapezowi bylo trudniej, chcial natychmiast leciec na ratunek, ale go hamowalam. Teraz juz zadko do zbyt wielkiego do paszczy trafia, ale jesli to natychmiast jest wyrzucane przez wypchnoecie jezykiem, bez krztuszenia.
 
To u nas Kuba tez się kilka razy zakrztusił, niby nie groźnie, odkaszlnął i po sprawie, ale zawsze gdzieś tam mam stracha, że się udławi. Wiem, że może i by sobie poradził z tym gryzieniem, ale gdzieś tam zawsze mały strach się czai. Teraz to i tak nie ma szans bo przez ten katar to on nawet chleba nie chce jeść bo przez zatkany noc ciężko mu idzie mielenie bo oddycha buzią. Raz mi się tak zakrztusił, ze aż zwymiotował więc na jakiś tydzień dają spokój z większymi kawałkami. A i tak przez tą chorobę to nawet zupki mu średnio przechodzą mimo, ze są całkiem zmielone.
 
reklama
kiedys byla dyskusja na temat miodu. Taki cytacik na ten temat (wytluszczenie bylo w oryginalnym tekscie, nie pochodzi ode mnie, ja teskt zamieszczam tylko w celach informacyjnych):

"Spożycie występującej naturalnie np. w miodzie bakterii Clostridium botulinum może w bardzo rzadkich przypadkach spowodować u niemowląt poniżej pierwszego roku życia ciężką chorobę zwaną botulizmem dziecięcym, dlatego nie należy podawać miodu dzieciom poniżej 12 miesiąca życia. W tym przypadku choroba rozwija się nie na skutek działania toksyny botulinowej, ale z powodu namnażania się bakterii w ustroju."
 
Do góry