reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Rozszerzanie diety naszych dzieciaczków

Hej :D

mój syn dziś dostał z nowości :p banana i PIGWĘ :O


Banana dostał do rączki i sobie dziamgał kawałeczki :p początkowo wypluwał bo duże odgryzał ale potem nauczył się rozgniatać jęzorem...

PIGWA o_O to przypadek bo tata pomylil słoiczek z jabłkiem i słoiczek z pigwą :p

Co do metody to chciałam to wprowadzić jak małemu zęby się pokażą :p Zabawa łyżką "na sucho" już opanowana więc jak zęby sie pokażą to podsunę miskę z jedzeniem :p szkoda ze ciepło nie jest w domu bo bym małego do tego do naga rozebrala i bym nie miała problemu z praniem :p

Buziam :********
 
reklama
Hej :)

O widzę , że wywołałam dyskusję naszym zdjęciem ;-):-D.

Więc my BLW traktujemy jako zabawę i poznawanie nowych smaków. Młody bardzo niechętnie zjadał papki, a tak przynajmniej coś tam sobie próbuje. Oczywiście nie pojada sobie tym, bo niewiele z tego trafia do buźki,ale jest prze szczęśliwy paprając się w jedzonku ;-) . Na razie nie podałam mu zbyt wiele bo dopiero zaczynamy. Szczerze mówiąc troszkę obawiam się ,że mógłby się zadławić, ale jak zobaczę że mu to nieźle idzie podamy inne produkty.
Nasz też jeszcze nie siedzi stabilnie, ale trzymam go na kolanach i jest ok.

Wikasik i ja coraz bardziej wierzę w to , że najważniejsza jest natura i instynkt.A i bardzo chętnie wymienię z Tobą swoje doświadczenia :biggrin2:
 
Kugela,jaka tam grozba! Moze tak niezrecznie napisalam ;)

Mirisamm, tytul polskiej ksiazki to Bobas lubi wybor. W tym momencie linkow nie podam, ale juz As cosik podrzucila. Jesli chodzi o to zafascynowanie, jak ty jesz, to niekoniecznie oznacza chec i potrzebe jedzenia. Dzieci w tym wieku naturalnie chca kopiowac, co robimy i byc wlaczone w rozne czynnosci. Wiekszosc dopiero ok. 9 miesiaca zaczyna kojarzyc, ze jedzac mozna zaspokoic glod. Mysle, ze gdybys dala mu jakas lyzke do zabawy, to by nieco pomoglo. Pozniej przy blw nie daje sie sztuccow i talerzy (dopiero, jak dziecko bedzie w stanie znich korzystac), dla dziecka wszystko jedno czy bawi sie ziemniakiem czy miseczka.

Kugela, niedlugo sprawdze na Robercie, ale podobno dzieci baaaardzo dobrze sobie radza bez zebow. Takze z miesem. Przez dluzszy czas dziecko i tak nie je, jak my rozumiemy jedzenie, ale pomalu uczy sie najpierw celowac do buzi, potem memlac, odrywac/odgryzac kawalki, rzuc (przesuwac jedzenie wewnatrz buzi - to podobno mocno skomplikowane), a na koncu polykac.
Mieso bardzo latwo mozna ssac i pod katem dostarczania zelaza do organizmu to wystarczy, bo najwiecej wartosci maja w miesie jego soki, a to dziecko sobie dostarcza.

Tak jak wspomnialam wczesniej - metoda zaklada, ze dziecko (zdrowe, pelnoterminowe), zaspokaja swoje potrzeby odzywcze mlekiem, a jedzenie stopniowo sie wprowadza. Przez pierwsze 2 miesiace dziecko zjadac wiece nie bedzie, to raczej zabawa i poznawanie roznych smakow, ksztaltow, tekstur. Jedzenie jako polykanie pokarmow jest na dalszym planie. Dziecko naturalnie dojdzie do tego jak polykac, ale najpierw bedzie sie uczyc czynnosci wstepnych, to tez juz pisalam. Taka chronologia jest wazna z punktu widzenia bezpieczenstwa. Dziecko naturalnie nie polknie poczatkowo pozywienia, a je wypchnie z buzki. Podobnie jak dzieci karmione wczesnie papkami wypychaja lyzeczke jezykiem, natularny odruch chroniacy przed polknieciem czegos innego niz mleko, ktory zanika stopniowo miedzy 4 a 6 miesiacem.

Ok, koncze, to dziec wzywa :)
 
Wikasik kochana nie do końca się z tobą zgodzę .
Dziecko ,które niczego nie je to może i nie kojarzy ,ale dziecko ,które ma choćby trochę rozszerzoną dietę to kojarzy i to bardzo dobrze .
Dziś np Klaudia jadła kanapkę z pasztetem (mojej produkcji) trzymając młodą na kolanach .Chciała ugryźć i jak brała kanapkę do buzi to Karolcia otwierała buźkę .W końcu zaczęła machać łapkami i nóżkami w jej kierunku a jak nie było reakcji z naszej strony to ryk na całe gardło i trzeba było zatkać dziób tą kanapką i dopiero spokój był.;-):-):-)
Niczym nie dała się oszukać .:szok::no::no:
I tym oto sposobem od dziś jemy kanapki z pasztetem drobiowym.:-D:-D:-D

Wczoraj na śniadanie spróbowała jajecznicy ,bo aż się trzęsła i na razie spoko,nic się nie dzieje ;-)
Jedno wiem na pewno -mam wszystkożera w domu :-D:-D:-D:-D:-D
 
As, jak mowie o dzieciach, ktore zapoznaja sie z jedzeniem wg zasad blw, czyli do 6 miesiaca wlacznie mleko, a potem pokarm z pominieciem papek. Podaje dane z ksiazki. Przewaznie przez pierwsze 2 miesiace to glownie zabawa, dzieci przewaznie zaczynaja jesc w sensie polykac wiecej miedzy 9 a 12 miesiacem.
Ja poki co tylko posilkuje sie ksiazka i materialami z netu. Ale niebawem wystartujemy :)
 
wyobrazilam sobie dziecko jedzace buraka (czerwonego) na blw :-D:-D:-D

ja mam watpliwosci, czy samo blw wystarczy dziecku :confused: Poza tym papki nie sa jakims "wynaturzeniem", bo wszystkie ptaki a z ssakow miesozerne daja swoim mlodym zwymiotowany pokarm, tzn. papke pogryziona przez dorosle osobniki. Wiadomo, ze czlowiek w XXI wieku to nie wilk z dzikiej puszczy i zamiast wlasnych zebow uzyje miksera :-D Wydaje mi sie, ze podawanie papek i blw sie nie wykluczaja :-)

Moj poki co doskonale kojarzy piers z jedzeniem - co do tego nie mam cienia watpliwosci :-D Wszystko inne to zabawki. W koncu jesli dziec pcha zabawki do buzi to jest to dla niego logiczne, ze mama robi tak samo :-D A wiadomo, ze mama ma najlepsze zabawki :-D:-D
 
Nigdy nie slyszalam o tej metodzie- ale poczytam sobie zeby wyrobic opinie- ja szczerze mowiac tez sie boje podawac cos wiecej jak papki-wlasnie ze mi sie zakrztusi i udusi :zawstydzona/y: i nie wiem kiedy powinno sie podawac juz cos bardziej wymagajacego mielenia- ale czym on ma mielic? jak do tej pory wszystko co dostaje na lyzeczce to polyka- nic nie mieli- wiec nie wiem jakby to bylo jakby mial cos dostac w lapke.
 
7-8 msc zastepujesz stopniowo jeden posilek, w srodku dnia, okolo pory obiadowej dalej cycujac. 9-10 msc dochodzi drugi posilek. 11-12 msc trzeci. I od tej pory piers (przyzwyczajona do mniejszej ilosci pokarmu stopniowo) moze byc tylko dla relaksu - dziecka i mamy. Mojej kolezanki synek (15msc) je juz wszystko z rodzicami a i tak 4 razy dziennie dostaje cyca (na dobranoc, w nocy, przed dwoma drzemkami w ciagu dnia). Tak wiec rozszerzenie to nie koniec tych intymnych chwil odprezenia przy piersi :-)

no a teraz głupie pytanie głupkowatej matki...

1. wprowadzając nowy produkt do diety malucha dajemy kilka łyżeczek (2-3 lub 3-4 zależy kto jak podaje na stronie).. po ilu dniach mogę podać większą ilość danego produktu?
2. wprowadzając kolejny produkt do diety podaję go znów samego czy dołączam do poprzedniego (jeśli poprzednio była marchewka, a chcę dać ziemniaka to dodaję go do marchewki czy daję samego:eek:)
2.1.i co wtedy z ilością? znów tylko kilka łyżeczek, bo mamy nowość, czy od razu dajemy pełną porcję..
3. czy deserek podaje się zamiast obiadku, czy wtryniamy go jeszcze pomiędzy posiłkami, a jeśli tak to wtedy w jakiej ilości?

dziś otworzyłam słoiczek marchewki z Gerbera,
Boshhheeeeee jakie to ohydne!!!!!
mężu stwierdził, że smakuje jak gorszy sort psiej karmy:eek:
 
Ostatnia edycja:
Marisam - z mojej wiedzy:

Jak wprowadzasz nowy produkt to stopniowo zwiekszaj - najpierw te 3-4 lyzki, nastepnego dnia ciut wiecej mozesz az dojdziesz do jakiejś tam ilosci i nic sie nie dzieje, to dodaj nowy składnik. Do marchewki daj pyrę, a ilosc lacznie tyle, zeby nie było za dużo. Te 3-4 łyzki to raczej ilość jaka malec jest w stanie zjeść, a matka ma cierpliwość podac, niz jakas naukowo okreslona ilośc składnikow odżywczych:)

Ja podawałam marchew, po tygodniu dodalam pyrę, a po 3 dniach pietruszke. Najpierw marchewka sloiczkowa wystarczała na 3 dni, jak dodalam pyre jadl juz objętość sloiczka, teraz pochlania poł słoika od dzemu.


Deserku nie dawalam, bo rozszerzam powoli - jest wciaz na cycu. Kilka razy dalam mu jabłko jak mieszalam je z kaszka manna, ale robi po nim kwasne kupym, więc sobie darowalam na razie.


Generalnie "obiadek" czyli zupkę - lub to co do niej dąży, czyli marchewka na poczatku, podaje sie w okolicy południa, a deserek ok 15-17 jakos, nie poźniej, zeby brzuch w nocy nie szalal.


A ja dziś, jak ta ślepa kura natrafiłam na ziarno. Poszłam na rynek po warzywa i mnie zaczepila babcia taka, gwara mowiąca, ze ma warzywa z ogrodka i czy nie chce dla dziecka. Ja że jasne i co ma - a ona wyjeła woreczek robaczywej marchewki, troche pietruszki, selera i miała 2 dynie... Ja na to, ze biorę wszystko, oprócz dyni, bo nie dam rady dotachac:)) marchwi jest 3kg, pietruszek 6 sztuk i 3 selery - z takim towarem na rynek sie wybrala... Zaplaciłam za to wszystko...9 zl.. No szok. Kobieta sie rozgadala, na dynie namawiala i na tyle marketing zastosowala, ze sie umowilam z nia na sobotę, ze po dynie przyjadę a gratis ona mi da dzem wlasnej roboty z jablek i dyni - przepis juz mi dala;) Marchewki juz nie ma, w sobote weźmie jeszcze troche pietruszki. Warzywa z dzialki, nie nawożone a jedynie podlewane jakims zagzajerem ze zgniłych pokrzyw...:))
 
reklama
Witajcie,
Mam nadzieję, że się nie pogniewacie, że się Wam wcinam w wątek ale zobaczyłam dyskusję o BLW a sama właśnie zaczynam ze swoją córeczką. Jestem mamą Milenki urodzonej 26 kwietnia - termin był na 6 maja, więc zaczęłam podczytywać majówki i tak już zostało – podczytuję nadal :tak: nawet się gdzieś przywitałam jako jedna z pierwszych ale potem praca, praca i starszak nie pozwoliły na pisanie. Zainteresowałam się BLW ze względu na problemy ze starszym synem (zresztą też urodzonym w maju tylko 2008), który jest absolutnym niejadkiem, żyjącym powietrzem. Na początku syn karmiony piersią jadł i rósł super – 110 centyl. Potem jak miał 4,5 miesiąca pediatra stwierdziła, żeby zacząć rozszerzać dietę (pomimo tego, że był tylko na piesi), twierdząc, że jest tak duży, iż ma większe zapotrzebowanie kaloryczne. Mały od początku nie chciał za bardzo jeść. Jak miał 8 miesięcy skończyłam karmić piersią i okazało się, że ma skazę białkową – zaczęła się walka z Nutramigenem i Bebilonem Pepti. Przez kilka tygodni prawie nie jadł i spadł na 40 centyl :-( A potem zaburzenia gryzienia w związku z tym wizyty u neurologów, podejrzenie zaburzeń ze spektrum autyzmu, nie potwierdzone ostatecznie itd. W efekcie jest zdrowy ale w wieku 4,5 roku jedzenie to jego największy wróg:-( Po co się tak rozpisuje o nim zamiast skupić na malutkiej? Bo to wszystko doprowadziło mnie przy drugim dziecku do BLW. Zakupiłam książkę, o której pisała Wikasik przeczytałam dwa razy od deski do deski i jak Milunia miała prawie 6 miesięcy (czyli jakieś 3 tygodni temu) zaczęłyśmy „lizanie” różnych potraw (do tej pory była tylko na piersi). Dwa tygodnie temu zaczęłyśmy jedzenie :-) Efekty są niesamowite chociaż są też „ale”. Mała je bardzo bardzo chętnie – widać, ze sprawia jej to ogromną przyjemność i aż miło się patrzy na nią. Rzuca się na wszystko co się pojawi na blacie krzesełka i natychmiast próbuje wkładać do buzi. Jak my jemy „odejmuje” nam wzrokiem każdy kęs od ust albo po prostu drze się w niebogłosy :-) Pora jedzenia stała się przyjemnością a nie jedną wielką awanturą jak dotąd. Jemy prawdziwe rodzinne posiłki, w trakcie których o dziwo mnie też udaje się coś zjeść a nie tylko wtykać dzieciom na zmianę coś d dzioba :-) „Ale” są dwa.. Tak jak napisała As mała nie bawi się jedzeniem tylko naprawdę go je i jak nie udaje jej się czegoś złapać albo podnieść to bardzo szybko się denerwuje i zaczyna płakać i stąd już blisko do histerii i końca jakiegokolwiek jedzenia. W związku z tym łamię podstawową zasadę książkową i pomagam jej złapać jedzenie czy trafić do buzi. Poza tym karmię również łyżeczką – rano i wieczorem dostaje kaszkę łyżeczką. Takie kaszki holle – pełnoziarniste i bez cukru. Niestety już w piątek wracam do pracy i nie mogę sobie pozwolić, że dziecko będzie głodne przez 8 godzin. Jakbym mogła zostać w dom i mała miałaby stały dostęp do cycusia to co innego echh…. A drugie „ale” to bałagan – jest przerażający :-D radzimy sobie tak, że kupiłam zasłonę prysznicową, przecięłam na 4 części i kładę te ćwiartki na zmianę pod krzesełko a ubrudzone piorę w pralce. Do tego śliniak z rękawami z Ikei. Ale i tak bałagan jest okropny a po jedzeniu młoda nadaje się do mycia generalnego, łącznie z głową i całe otoczenie też. Dlatego na „całość” idziemy wieczorem przed kąpielą – wtedy Milenka dostaje swoją łyżeczkę do rączki i „je” kaszkę :-) oj wtedy to jest ręka, noga, mózg na ścianie :szok: Strasznie się rozpisałam .. Chętnie poczytam o waszych przygodach z BLW :) a jeśli będziecie zainteresowane podzielę też doświadczeniami.
PS. maj (kwiecień) to najlepszy miesiąc na dzieci:-) pozdrawiam wszystkie majówki
 
Do góry