Pieszczoszka, wspolczuje. Przez moment poczulam sie winna... Ale tylko przez chwile.
Sylwia, nie pisze tego do ciebie, tylko tak ogolnie do wszystkich.
Kazde dziecko jest inne i trzeba o tym pamietac. Jest pare przeciwskazan do wprowadzania jedzenia metoda BLW (miedzy innymi sklonnosci do krztuszenia sie). Zreszta mysle, ze czasem zapominamy, ze BLW to metoda rozszerzania diety, a nie podawanie tzw. finger food, czyli jedzenia w kawalkach. Troche mi sie kojarzy to z psami i barfem - pies nieprzygotowany iles lat na suchej karmie moze mocno odchorowac okazjonalnie zjedzona kosc...
Moje pierwsze odczucia tez byly okraszone strachem o zakrztuszenia, ale im wiecej czytalam o tej metodzie, tym strach byl mniejszy az znikt, a wczoraj juz byla tylko czujnosc. Mysle, ze wieksze ryzyko jest u dzieci, ktore juz wczesniej karmione byly lyzeczka. Przyzwyczajone sa do roznych smakow i ze sie jedzenie od razu polyka. Przy BLW jest inaczej - metoda zaklada, ze dziecko stopniowo uczy sie najpierw lizac/ssac, potem przemieszczac kawalki w buzi - czyli zuc, a na koncu polykac. Wiekszosc dzieci "nielyzeczkowych" bedzie instynkownie unikac polkniecia, tudziez nie bedzie wiedzialo jak, a siedzenie bez odchylania sie do tylu temu pomaga.
Robert wczoraj bawil sie jedzonkiem i wcale nie byl zadowolony jak kawalek marchewki sie ulamal i zostal w buzce, od razu skupil sie, by ja wypluc. Dzis dokladnie obejrzalam kupke i zaledwie troche okruchow z rozyczek brokula udalo mu sie, pewnie przypadkowo, polknac.
Jeszcze raz goraco zachecam, by przed eksperymentami nieco poczytac, jesli to mozliwe to u zrodel, czyli z ksiazki propagatorek metody. Zmiana z podawania jedzenia lyzeczka na BLW jest mozliwa, ale nie mozna tego robic na zasadzie ogladania i kopiowania zdjec. Choc to one przewaznie zachecaja do sprobowania metody, sama lubie takie zdjecia ogladac, jak umorusany bobas wcina np. spagetti
Niby wszystko proste i intuicyjne, ale w czasach gdy kroluje karmienie papkami i to juz po 4 miesiacu zycia dziecka albo i wczesniej, warto nieco wiecej poczytac, by wiedziec na co zwrocic uwage, jak przygotowac jedzenie, jak je pokroic itd.
Ja tez do pewnego momentu bylam przekonana, ze pierwsze pokarmy beda w postaci papek, zaopatrzylam sie w pudeeczka do mrozenia, dobrze, ze blender juz mam i nie kupowalam specjalnie
Potem chcialam wprowadzac pokarm w kawalkach, ale po przestudiowaniu dostepnych materialow, przeczytaniu ksiazki i wlasnych przemysleniach, doszlam do wniosku, zebezpieczniej bedzie od razu normalne niemielone jedzenie podawac. I owszem, moze kiedys Robert sie zakrztusi, ale bede obok, by pomoc. Wiem tez, ze pozwalajac mu od poczatku samemu poznawac to nowe jadalne COS, pomagam mu uczyc sie jesc stopniowo i bezpiecznie.
Przepraszam za ten elaborat, choc ja wciaz teoretyczka, ale czuje sie odpowiedzialna, by pewne kwestie glosno poruszyc.