ianka pisze:
dziewczyny możecie mi podpowiedzieć co mogę zrobić z buraka czerwonego lub zielonego groszku dla niuni?( bo chyba już można) , do tej pory robiłam zupki jarzynowe ale no nic jej nie podchodzi żywiłaby się tylko mlekiem i bananami ! niestety na początku były słoiczki i może przez to nie chce chycić nic mojego . A wiem że gdzieś wcześniej pisałyście chyba o burakach ale kurde nie mam czasu za bardzo przejrzeć
My też zaczynaliśmy od słoiczków. Ze względu na konsystencję - Tymek mojego nie był w stanie zjeść. A teraz mu gotuję i nie było żadnych problemów z przejściem na domowe jedzonko. Musiał tylko dorosnąć do innej konsystencji. Tak więc nie poddawaj się i podawaj jej smaki które lubi, ale przygotowane przez Ciebie. Tak na początek.
A jeśli chodzi o groszek zielony i buraka - u mnie w domu mama robiła buraczki zawsze na słodko. Przypuszczam, że ze względu na dzieci . I ja nie przepadam za burakami na słono czy ostro. No i tak samo zaczęłam dawać Tymkowi: burak + jabłko. Teraz dodaję kaszę mannę i masełko. A groszek zielony dorzucam do standardowych warzyw: marchewka + ziemniak + pietruszka, a do tego mięsko, czasem żółtko. To taki nasz dorosły obiad: schabowy z ziemniakami i marchewką z groszkiem :-). Staram się łączyć różne składniki tak, żeby podobne to było do mojego jedzenia.
A groszek kupiłam mrożony. Jakoś kurcze mam zaufanie do tych mrożonych warzyw. Może to tylko głupie przeświadczenie, ale jakoś tak mam...
O, no i nie pomyślałam o bakłażanie. Cukinię mamy za sobą - sama lubię, więc Tymka nie ominęła. Ale jeszcze bakłażan... Ugotować, nie?
A ja już mam pewność, że Tymek nie toleruje jagód. Kurde no... Dziecko górskich rodziców... Dobrze, przynajmniej mi z krzaczków nie będzie wyżerał
. Przedwczoraj chciałam dobrze i dostał soczek jabłko+winogrono+jagoda i walił kupy jedna za drugą i to tak toksyczne, że mu nieźle tyłek wyszczypało. Jeszcze nigdy nie miał większych odparzeń, a wczoraj pupa czerwona. Nasz pierwszy raz
. Kilka miesięcy temu mieliśmy dwa podejścia do jagód w deserkach i za każdym razem wysypywało go na buzi. Oczywiście mądra mama nie pokojarzyła, że to może znowu te jagody i wczoraj popołudniu zrobiła mu wypasiony deserek: mega porcja kaszy manny z tartym jabłkiem i tym soczkiem... Dzisiaj już nie było jagód, Tymek zrobił tylko 4 kupy
. Mam nadzieję, że to faktycznie te jagody i że jutro już wszystko wróci do normy.