Dziewczyny przepraszam jesli ten temat był poruszany, próbuję nadrobić ten wątek ale nie bardzo mam czas, a sprawa jest pilna bo za tydzień Kubuś kończy 4 miesiące i chciałam zacząć rozszerzać mu dietę. Rozmawiałam na ten temat z naszą pediatrą i ona mówi, że już można zacząć dawać mu słoiczki. Ja jej na to, że zamierzam sama gotować dla dziecka. A ona zdziwiona i pyta: a to ma pani dostęp do ekologicznych upraw. Ja , że nie. A ona, czy ja wiem, że na przykład marchewka bardzo wchłania wszystkie metale ciężkie i jeśli jest z niewiadomego źródła to ona by nie ryzykowała. Powiedziała natomiast, że była w kilku fabrykach gdzie produkuje się słoiczki dla dzieci i była pod wrażeniem ostrych rygorów jakie musi tam spełniać żywność i tym jakie tam są kontrole. I ona mówi że by nie ryzykowała u takiego maluszka. No to zgłupiałam, bo wcześniej wydawało mi się, że jak ja zrobię to będzie najlepsze. Porozmawiałam o tym z mężem, który ma dalszą rodzinę na wsi. On mówi, że jedna rodzina mieszka 5 km od wysypiska śmieci, a drudzy przy trasie. I on by od nich nic nie brał. Skąd Wy bierzecie warzywa dla Waszych dzieci ?