reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Rodzimy z partnerem czy bez?????

my z mężem ustaliliśmy że rodzimy razem ale czasami mam wrazenie ze troche sie wacha choc tego nie mówi pierwsze dziecko rodziłam sama nie było tak strasznie ale brakowało mi jego obecnosci szczególnie w momencie gdy przyszedł na świat nasz synek było mi przykro że nie mógł go zobaczyć wwidział go dopiero w dniu wypisu bo był zakaz odwiedzin dlatego tym razem mam nadzieje ze bedziemy rodzić wspólnie
 
reklama
Mój mąż na początku był tak pół na pół czy chce być czy nie, stwierdziłam, że nie będę go zbytnio namawiać i niech sam zdecyduje, ale w trakcie ciąży i rosnącego brzuszka stwierdził, ze musi być razem z nami, zobaczymy tylko czy się uda:-), nie wiadomo czy sala będzie dostępna:-(
 
U nas poród będzie wspólny, w końcu to nasze wspólne dziecko. Nie wyobrażam sobie , ze będę sama rodziła, bo mój M. się boi czy coś w tym stylu.
Kobieta też sie boi (mniej lub więcej , ale zawsze) i nie może sobie wybrać.
zzyrafko Twój mąż przecież nie musi patrzeć Ci w krocze, może stać przy Twojej głowie i kiedy będziesz miała bóle parte, być dla ciebie oparciem, przytrzymać Ci głowę. Dla mnie takie tłumaczenie, że będzie się potem ciebie brzydził - oznacza, ze nie bardzo chyba dorósł do bycia mężem. Jak w ogóle można się brzydzić swojej kobiety, matki swojego dziecka.
 
Mój mąż będzie przy porodzie naszego dziecka, zresztą był też 4 lata temu, gdy rodził się nasz pierwszy synek. Naszczęście nie ma mąż żadnych wątpliwości i oporów przed tym. Ja też nie.
Trochę mnie dziwi gdy mężczyzna nie chce być przy takim ważnym wydarzeniu. Jak się brzydzi krwi, czy nie wiem czego u swojej kobiety może się brzydzić, to tak jak pisałą poprzedniczka nie musi zagladać, ale może przytrzymać głowę, czy rękę.
Mój akurat mąż pierwszy widział nasze maleństwo, bo jak wychodziło, to położna zaprosiła ojca, żeby zobaczył czarną łepetynkę naszego synka. Michaś był podziwiany na oddziale poporodowym, za swoje gęste, czarne włosy na główce :tak:.
 
U nas sytuacja się zmienia. Mąż pytany na samym początku ciąży o to czy będzie przy porodzie mówił, że nie. Ja tego nie komentowałam, stwierdziłam, że na podjęcie decyzji i rozmowy mamy jeszcze czas. Im dalej, im brzuszek większy to podejście W. się zmieniało. Jest ze mną na każdej wizycie, nie opuścił żadnego usg. rozmawia z brzuszkiem i otwarcie przyznaje, że nie może się doczekać narodzin córeczki. Chyba mniej więcej w połowie ciąży sam stwierdził, że chciałby być przy porodzie - o ile ja się na to zgodzę. Ja z tej decyzji jestem bardzo zadowolona; przyznaje, że jakoś średnio podobała mi się wizja samotnego porodu... Jesteśmy ze sobą bardzo blisko, przeszliśmy wiele trudnych sytuacji i teraz miałabym zostać na porodówce sama, a W. co? Miałby dreptać nerwowo przed porodówką na sali? Nie wyobrażam sobie... i cieszę się z takiego obrotu sprawy.

A co do plotkowania u facetów - to zgadzam się z tym, że to większe pleciuchy od kobiet! Jak słyszę czasem jakie tematy oni poruszają w pracy to z podziwu wyjść nie mogę!:-):-):szok::-D
 
My tez bedziemy rodzic razem :) Na poczatku ciązy mąż mowil ze nie wie, ale teraz po zajeciach w szkole rodzenia sie zdecydował :)
 
ja bede rodzic sama,bo tak chce i nie wyobrazam sobie z moim mariuszem tego przechodzic.raz ze szkoda mi pieniedzy , a pol tysiaca piechota nie chodzi,a dwa ze on sie nie nadaje,zemdleje,zasnie,albo pojdzie gdzies tam,i tyle bym miala z porodu rodzinnego.
 
u nas od poczatku było jasne że będziemy razem
zawsze wszystko robimy razem
takie przylepce jesteśmy, na palcach możemy policzyć osobne dni
ostatnio na szkole rodzenia omawiany był poród i do mojego męża doszło że moze być ostro i powiedział że boi się że nie da rady
ale ja w niego wierzę
ostatnio kolega się go zapytał czy będzie przy porodzie, powiedział że tak, kolega klepnął go w plecy i powiedział, że to bardzo dobra decyzja i że się popłacze jak zobaczy maluszka, że to będzie dla niego najpiękniejszy dzień w życiu, przynajmniej on tak to wspomina :)
pzdr.
kalwa
 
moj maz tez mial wyjsc jak zaczna sie bole parte niestety albo stety z uwagi na to ze ja nie znalam hiszpanskiego polozne ubraly go w czepek i w frtuch i prawie na sile wepchnely do sali gdzie rodzilam po wszystkim nie zalowal tego ani przez sekunde caly czas wszystko uwaznie obserwowal i to on pierwszy widzial nasza niunie teraz jak pytalam czy chce byc ze mna powiedzial ze nie wyobraza sobie bym miala rodzic sama a w lozku nic miedzy nami sie nie zmienilo
 
reklama
My tez razem, podobnie jak za pierwszym razem, tyle ze ja wtedy nie chcialam razem.... On widzial w swoim zyciu pare porodow zreguly patologicznych i ja troche sie balam ze bedzie na to patrzyl tak jak wtedy. Tematu jednak nie dogadalismy i efekt byl taki ze jak przyszlo co do czego to wyszlo jakos tak naturalnie ze zostal,. Polozna tez go wolala zeby popatrzyl jaka owosiona lepka, no i przecinal pepowine strasznie byl z siebie dumny :)
 
Do góry