reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Rodzimy - nasze porody, dzieciaczki i życzenia dla rozdwojonych mamuś

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
I ja się pochwalę, 9 stycznia o 12.20 w południe urodziłam niespodziankową córcię, miała 4,470 kg i 60 cm, największa kobieta na oddziale ;P
 
reklama
Kobietki - super!!!!!!!!!! Przyłączam się do wszystkich gratulacji i życzę Wam szybkiego powrotu do formy! A Waszym Dzieciaczkom dużo zdrówka:tak::tak::tak:
 
I ja przyłączam się do gratuylacji!!!!!!!!!!!!!!!!! :-):-):-)
dziewczyny jesteście dzielne i wasze maluszki też :-):-):-)
 
Ja też gratuluję wszystkim rozpakowanym mamusiom :-D:tak:;-). Dziewczyny, jak odpoczniecie i znajdziecie chwilę, piszcie, jak to było.
 
W poniedziałek wróciłyśmy do domu, także już w miarę odpoczęłam. Lekarz mój nie chciał mi wypisać L4 na dłużej i dał skierowanie do szpitala, więc we wtorek 6 stycznia wylądowałam w szpitalu. Rozwarcie było ładne, jakieś nieregularne skurcze niby też, bo wyszły na ktg, ale nie czułam ich. I tak mnie trzymali przez trzy dni z nadzieją, że coś się rozkręci, ale nic, spokój. W piątek rano podłączyli mi oksytocynę, tyle, że tak na mnie podziałała, że zasnęłam. Obudzili mnie na badanie i dopiero jak lekarz przebił pęcherz płodowy i odeszły mi wody, zaczęły się skurcze, najpierw delikatne, a później już coraz mocniejsze. Tak się rozkręcało do pełnego rozwarcia, aż doszło do parcia. Dostałam znieczulenie, byłam nacinana, ale nie czułam, szycia też nie. W sumie od odejścia wód do urodzenia minęła 1 h 40 min i Wam powiem, że parcie mi się nawet podobało, ulgę przynosiło :) bo przy skurczach nie było ciekawie, myślałam wcześniej, że po znieczuleniu może będą mniej bolesne... może i były, na szczęście nie miałam okazji zobaczyć jakie byłyby bez tego znieczulenia. Po porodzie położna mi powiedziała, że jak mnie zobaczyła z tym brzuchem to zwątpiła... bo ja niecałe 160 cm w kapeluszu, 48 kg przed ciążą, a w czasie ciąży przytyłam 15 i w sumie nie mam pojęcia jak moje maleństwo się we mnie mieściło :)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry