reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Rodzimy - nasze porody, dzieciaczki i życzenia dla rozdwojonych mamuś

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Ja z cała odpowiedzialnoscia polecam poród na inflanckiej. Po prostu idealny szpital do rodzenia. Najlepsza jest chyba opieka. Wszyscy mili i pomocni. Kazdemu, kto zapyta, bede go polecac :-)
 
reklama
Czas na opis mojego porodu :-)
Jak juz wiecie 6 stycznia trafilam do szpitala. Rano tego dnia cos mi polecialo i nie wiedzialam,czy to wody, czy maly w pęcherz kopnął ;-) Bylo tego moze z 3 lyzki, ale i tak sie wystraszylam. Na 10 rano mialam umowione ktg w szpitalu, wiec po nim poszlam na izbe przyjec. DOktorka sprawdzila wydzieline i powiedziala,ze to raczej nie wody, ale dla pewnosci musi mnie zostawic na 2-3 dni obserwacji w szpitalu. No wiec z bolem serca zostalam. Bylam pewna, ze jeszcze nie urodze. Nastepnego dnia mialam usg i badanie ginekologiczne i dowiedzialam sie,ze wszystko ladnie pozamykane i szybko nie urodze. Byl to 7 styczen. Caly dzien sprawdzali mi wydzieline na wkladce i wieczorem tego dnia wyszlo,ze mogą to byc wody, ale raczej nie( wkladka po odczynniku lekko zmienila kolor, ale bardzo slabo). Kazali mi zalozyc wkladke na calą noc i przyjsc do nich rano. No wiec polozylam sie grzecznie spac o 0:30. Byl to juz 8 stycznia. Tak sobie leze i probuje usnac, ale maly mi nie daje, bo strasznie sie wierci, az czuje takie pstrykniecie w dole brzucha. Pomyslalam,ze pewnie to maly mnie kopnąl. Za kilka minut poczulam,ze mam mokro w nogach i gdy wstalam z lozka podemna w sekunde zrobila sie kałuża wody. Kolezanka z pokoju pobiegla po położną, ta mnie wziela na badanie. Lekarz jak mnie zobaczyl z mokrymi spodniami, powiedzial,ze nawet nie bedzie mnie badal, bo to na pewno wody. Na szczescie w tym momencie zwolnil sie jeden pokoj do porodow rodzinnych, wiec za godzine zwieźli mnie na dół. Niedlugo potem przyjechal Paweł.Tak sobie siedzialam do 7 rano w w moim pokoju z nieregularnymi skurczami, gdy lekarka zdecydowala,ze podłączamy oksy, bo to nie moze tak dlugo trwac. Przez jakies 3 pierwsze godziny pod oksy bol byl jeszcze do zniesienia. Okolo 12stej wzieli mnie na badanie ginekologiczne,a tam: szyjka 1,5cm, brak rozwarcia. Ja juz umieralam z bolu.Najlepsze jest to,ze pod ktg nie wychodzily mi zadne skurcze przez caly porod, a ja od podania oksy mialam regularne skurcze co 3, potem 2 minuty, dodatkowo ekstrabolesne.Mimo, ze znieczulenie podają od 3 cm rozwarcia, to mi podali bez niego, bo mdlalam juz z bolu. Teraz wiem,ze bez znieczulenia nie dalabym rady urodzic. Po znieczuleniu przysypialam i tak mi lecial czas. Co jakis czas dostawalam kolejne porcje znieczulenia. Rozwarcie wolno, ale na szczescie sie posuwalo.Kolo 6 cm chcialam kolejną porcje znieczulenia, ale okazalo sie,ze jest w szpitalu tylko jeden anestezjolog i wlasnie ma zabieg. Jak to uslyszalam, myslama,ze umre. Juz mnie zaczynało bardzo bolec, a dodatkowo zaczęlam czuc tez skurcze parte. Anestezjolog zjawil sie dopiero przy 8 cm. Do tego czasu ciagle płakalam i wisialam z bolu na Pawlą ramieniu. Potem chwila ulgi, ale bardzo krotka, bo znieczulenie nie dziala na bole parte. W szpitalu akurat konczyla sie zmiana. Ku mojej radosci na nocną zmiane przyszła polozna, do ktorej chodzilismy na szkole rodzenia- Beata Szol :-) Potem juz za bardzo nie pamietam co sie dzialo. Skupialam sie juz tylko na tym,zeby powstrzymywac skurcze parte, bo maly schodzil jeszcze do kanalu. Potem przeniesli mnie do pokoju lekarskiego, kazali wytrzymac jeszcze 3 serie skurczow partych i polozyli na samolocik. Tam juz pozwolili mi przec- niesamowita ulga, mimo, ze to tez boli. Tylko,ze to juz jest inny rodzaj bolu. Wiedzialam juz,ze niedlugo maly bedzie ze mną. Podczas parcia polozna przylozyla moją rekę do krocza,a tam czuje glowke mojego malenstwa. Niesamowite uczucie :-) Nie wiem skąd na skurcze parte weszly we mnie nowe sily i po 20 minutach maly byl juz na moim brzuszku :-D Dumny tatuś przeciął pępowine, potem poszedl z polozną na wazenie i mierzenie, a ja w tym czasie urodzilam lożysko i pozszywali mnie. Do zdjecia mialam tylko 2 szwy, wiec niewiele mnie nacieli . Maly dostal 10 pktow., mial 3290g( początkowo nie wiem czemu zanotowalam,ze 3269, dopiero w papierach zobaczylam,ze troche wiecej) i 54 cm.Urodzil sie 8 stycznia 2009 o godzinie 20:25, 2 dni przed moimi 26 urodzinami :-D Przepraszam,ze tak haotycznie opisalam porod, ale to, co sie dzialo w trakcie porodu cięzko jest przelac na klawiature. Trzeba to jeszcze poczuc :-)
 
Ostatnia edycja:
Celinko gratulacje :-) byłaś bardzo dzielna!!! :tak: Ja nie wiem czy wytrzymam bez znieczulenia (nie planowałam :-() ale co będzie - zobaczymy "w praniu" :-D
Jeszcze raz GRATULUJĘ!!! :-D

9hwVp1.png
 
uuuuuuuuuuuu Celinko.
długi poród.
no i trochę się wystraszyłam, bo u nas nie ma znieczulenia zewnątrzoponowego więc jakoś tak .....
Ty mi nie wyglądałaś na panikarę co się przy pierwszym bólu podda, więc chyba musiało być naprawdę kiepsko.
 
Czas na opis mojego porodu :-)
Jak juz wiecie 6 stycznia trafilam do szpitala. Rano tego dnia cos mi polecialo i nie wiedzialam,czy to wody, czy maly w pęcherz kopnął ;-) Bylo tego moze z 3 lyzki, ale i tak sie wystraszylam. Na 10 rano mialam umowione ktg w szpitalu, wiec po nim poszlam na izbe przyjec. DOktorka sprawdzila wydzieline i powiedziala,ze to raczej nie wody, ale dla pewnosci musi mnie zostawic na 2-3 dni obserwacji w szpitalu. No wiec z bolem serca zostalam. Bylam pewna, ze jeszcze nie urodze. Nastepnego dnia mialam usg i badanie ginekologiczne i dowiedzialam sie,ze wszystko ladnie pozamykane i szybko nie urodze. Byl to 7 styczen. Caly dzien sprawdzali mi wydzieline na wkladce i wieczorem tego dnia wyszlo,ze mogą to byc wody, ale raczej nie( wkladka po odczynniku lekko zmienila kolor, ale bardzo slabo). Kazali mi zalozyc wkladke na calą noc i przyjsc do nich rano. No wiec polozylam sie grzecznie spac o 0:30. Byl to juz 8 stycznia. Tak sobie leze i probuje usnac, ale maly mi nie daje, bo strasznie sie wierci, az czuje takie pstrykniecie w dole brzucha. Pomyslalam,ze pewnie to maly mnie kopnąl. Za kilka minut poczulam,ze mam mokro w nogach i gdy wstalam z lozka podemna w sekunde zrobila sie kałuża wody. Kolezanka z pokoju pobiegla po położną, ta mnie wziela na badanie. Lekarz jak mnie zobaczyl z mokrymi spodniami, powiedzial,ze nawet nie bedzie mnie badal, bo to na pewno wody. Na szczescie w tym momencie zwolnil sie jeden pokoj do porodow rodzinnych, wiec za godzine zwieźli mnie na dół. Niedlugo potem przyjechal Paweł.Tak sobie siedzialam do 7 rano w w moim pokoju z nieregularnymi skurczami, gdy lekarka zdecydowala,ze podłączamy oksy, bo to nie moze tak dlugo trwac. Przez jakies 3 pierwsze godziny pod oksy bol byl jeszcze do zniesienia. Okolo 12stej wzieli mnie na badanie ginekologiczne,a tam: szyjka 1,5cm, brak rozwarcia. Ja juz umieralam z bolu.Najlepsze jest to,ze pod ktg nie wychodzily mi zadne skurcze przez caly porod, a ja od podania oksy mialam regularne skurcze co 3, potem 2 minuty, dodatkowo ekstrabolesne.Mimo, ze znieczulenie podają od 3 cm rozwarcia, to mi podali bez niego, bo mdlalam juz z bolu. Teraz wiem,ze bez znieczulenia nie dalabym rady urodzic. Po znieczuleniu przysypialam i tak mi lecial czas. Co jakis czas dostawalam kolejne porcje znieczulenia. Rozwarcie wolno, ale na szczescie sie posuwalo.Kolo 6 cm chcialam kolejną porcje znieczulenia, ale okazalo sie,ze jest w szpitalu tylko jeden anestezjolog i wlasnie ma zabieg. Jak to uslyszalam, myslama,ze umre. Juz mnie zaczynało bardzo bolec, a dodatkowo zaczęlam czuc tez skurcze parte. Anestezjolog zjawil sie dopiero przy 8 cm. Do tego czasu ciagle płakalam i wisialam z bolu na Pawlą ramieniu. Potem chwila ulgi, ale bardzo krotka, bo znieczulenie nie dziala na bole parte. W szpitalu akurat konczyla sie zmiana. Ku mojej radosci na nocną zmiane przyszła polozna, do ktorej chodzilismy na szkole rodzenia- Beata Szol :-) Potem juz za bardzo nie pamietam co sie dzialo. Skupialam sie juz tylko na tym,zeby powstrzymywac skurcze parte, bo maly schodzil jeszcze do kanalu. Potem przeniesli mnie do pokoju lekarskiego, kazali wytrzymac jeszcze 3 serie skurczow partych i polozyli na samolocik. Tam juz pozwolili mi przec- niesamowita ulga, mimo, ze to tez boli. Tylko,ze to juz jest inny rodzaj bolu. Wiedzialam juz,ze niedlugo maly bedzie ze mną. Podczas parcia polozna przylozyla moją rekę do krocza,a tam czuje glowke mojego malenstwa. Niesamowite uczucie :-) Nie wiem skąd na skurcze parte weszly we mnie nowe sily i po 20 minutach maly byl juz na moim brzuszku :-D Dumny tatuś przeciął pępowine, potem poszedl z polozną na wazenie i mierzenie, a ja w tym czasie urodzilam lożysko i pozszywali mnie. Do zdjecia mialam tylko 2 szwy, wiec niewiele mnie nacieli . Maly dostal 10 pktow., mial 3290g( początkowo nie wiem czemu zanotowalam,ze 3269, dopiero w papierach zobaczylam,ze troche wiecej) i 54 cm.Urodzil sie 8 stycznia 2009 o godzinie 20:25, 2 dni przed moimi 26 urodzinami :-D Przepraszam,ze tak haotycznie opisalam porod, ale to, co sie dzialo w trakcie porodu cięzko jest przelac na klawiature. Trzeba to jeszcze poczuc :-)
Celinka dzięki za wiadomości o szpitalu. Ja jestem troszkę zielona. Planowałam w Bielańskim a oni go biorą i zamykają. Zastanawiam się między Karową a właśnie Inflancką. Zobaczymy. dziś jadę na zwiady do obydwu.
 
Celinko wcale nie haotycznie!:-) Gratuluję i cieszę się, ze wszystko potoczyło się w sumie dobrze.
 
uuuuuuuuuuuu Celinko.
długi poród.
no i trochę się wystraszyłam, bo u nas nie ma znieczulenia zewnątrzoponowego więc jakoś tak .....
Ty mi nie wyglądałaś na panikarę co się przy pierwszym bólu podda, więc chyba musiało być naprawdę kiepsko.

no właśnie jestem w tej samej sytuacji, brak znieczulenia i jakoś Celinka na panikare mi tez nie wyglądasz.... bardzo dobra "robota"! Wielkie GRATULACJE
 
celinka najwazniejsze ,ze dzidzie macie juz ze soba i nie bylo wiekszych komplikacji . gratuluje :)
 
reklama
Celinko świetny opis. Dzielna babeczka z Ciebie.
U mnie w szpitalu też nie ma znieczulenia jedynie dolargan. Idzie przeżyć.
 
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry