reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Rodzimy - nasze porody, dzieciaczki i życzenia dla rozdwojonych mamuś

Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
OOOO Boziulku - dziewczyny Gratuluję Wam mocno naprawdę się dzieje hihihihihi ;-);-);-)
 
reklama
Gratulacje dla wszystkich mamuś... a ile nas jeszcze zostało nie rozdwojonych?? kurcze chyba więcej już rozpakowanych a dopiero dziś 7 styczeń... ale się wszystkie spieszą...
 
Nathanek jest śliczny:tak:

A ja byłam dziś u Madzi_33w szpitalu bo akrat miałam robione KTG a że rodzimy w tym samym to się spotkałyśmy:tak:
Krzysiu jest cudowny słodko sobie spał w ramionach Madzi!!
A ja zabieram sie na oddział 12 stycznia ;-) i będę tam czekać na cc :tak:
 
Nathanek słodziutki, gratuluję! :-D

Gratulacje dla wszystkich mamuś... a ile nas jeszcze zostało nie rozdwojonych?? kurcze chyba więcej już rozpakowanych a dopiero dziś 7 styczeń... ale się wszystkie spieszą...
Nie no, aż tak źle jeszcze nie jest, sprawdź sobie na liście - ciągle czekające jesteśmy w przewadze :-)
 
Dzięki dziewczyny, ja nie mogę się na niego napatrzeć:-):-):-)
Widać ile marchewki w ciąży piłam

A teraz opis moich przeżyć...
W sobotę wieczorem zaczęły się skurcze, niebolesne napinanie macicy. Zaczęłam je liczyć. No i jeszcze na bb pisałam co z tego będzie, pewnie nic. No ale jakoś tak mnie tknęło, żeby się wykąpać, posiedzieć w wannie itd. No więc poszłam się kąpać, jeszcze z wanny nie mogłam się wygramolić, bo w niej usiadłam. Wołałam Piotrka a on spał i nie słyszał. Więc jakoś w końcu z niej wyszłam a Piotrkowi się oberwało. Skurcze po kąpieli nie ustały. Zaczęłam się zastanawiać. No nic, poszłam spać. Ok. godziny 1 zachciało mi się siusiu. Wstałam z łóżka a tam hhhhhlupppp wody na podłogę, dobrze, że mam panele. Piotrek się zerwał. Mówię do niego, że wody mi odeszły. Nagle zaczęłam czuć parcie na "drugie". Piotrek w tym czasie zadzwonił do szpitala. Kazali mi przyjechać. Jeszcze wzięłam szybki prysznic, w trakcie mycia z wodami ciekła mi też krew, ale mało.
Przyjechaliśmy do szpitala. Położna mnie podłączyła do ktg, skurcze marne. Ale już wtedy miałam rozwarcie na 3cm (była godzina 2 w nocy). Zostałam w szpitalu dostałam pokój porodowy, przebrałam się w koszule no i czekanie. Już wtedy zaczęłam mieć skurcze bolesne. Najpierw dali mi paracetamol, ale nic nie pomógł. Potem gaz, no i w sumie na tym gazie bym dociągnęła. O godzinie 6 rano miałam rozwarcie na 8 cm, a o 8 na prawie 10cm. Prawie bo szyjka nie była do końca otwarta.
No i tu się zaczęły schody. Okazało się, że mały jest źle ułożony i jest za duży do mnie. Ok. 10 rano przenieśli mnie na inną salę z większym sprzętem. Przyszła lekarka, zbadała mnie no i wyrok, że prawdopodobnie kleszczowy. A ja już panika:szok:, bo bardzo bałam się kleszczowego. Podjęła decyzję, że najpierw dadzą mi oksytocynę, która miałaby go przekręcić. No i wtedy nie byłoby kleszczy. Także żyłam jeszcze nadzieją. Po oksytocynie skurcze są nie do zniesienia. Bardzo się wtedy bałam, nie dość, że bolało okropnie to jeszcze kleszczowy. Piotrkowi łzy ciekły jak tak na mnie patrzył. Ale nie wyobrażam sobie, że miałabym to przejść sama. Dużo mi to dało, żę był ze mną. Już mi było wszystko jedno, niech mi tylko wyciągną zdrowe dziecko. Myślałam tylko o nim, zgadzałam się na wszystko, byleby Nathankowi nic się nie stało. Dostałam epidural, który mi bardzo pomóg, byłam naprawdę wycieńczona tymi skurczami. Polecam,nic się nie czuje, czuje się tylko napinanie macicy. Nogami można ruszać tylko, ich nie czujesz. Na takiej samej zasadzie jak u dentysty. Są różne opinię na temat tego znieczulenia, dla mnie to super wynalazek. Nie taki diabeł straszny... Niestety musiałam czekać na anestezjologa godzinę, także zdążyłam te skurcze poczuć. Na ktg miałam skurcze 127%. Także możecie sobie to wyobrazić. Z oksytocyną dostałam też wodę, bo już byłam odwodniona.
O godzinie 14.45 miałam zacząć przeć. W trakcie parcia małemu spadło tętno, przyszła lekarka no i się zaczęło. Nagle wokół mnie tłum ludzi. Przynieśli narzędzia, jak już zobaczyłam tackę, wiedziałam co się święci. Znam narzędzia do zabiegowego. Bo pracuje przy narzędziach. Już wiedziałam, że będzie kleszczowy. Bałam się bardzo, płakać mi się chciało. Już miałam 1000 myśli.
Przykuli mi nogi. Zakładania kleszczy nie czułam, bo byłam na znieczuleniu. Musiałam normalnie przeć, ale czułam jak ona go ciągnęła. Bałam się, że zaraz mu krzywdę zrobi. Wyciągnęli mi go położyli na brzuchu, już wtedy nie mogłam się powstrzymać. Popłakałam się.
Przez cały poród starałam się nie rozkleić, chciałam, żeby to szybko się skończyło i myślałam tylko o moim Nathanku.Ale jak już go zobaczyłam, rozkleiłam się całkowicie. Nathanek w pierwszej minucie życia dostał 7 punktów a w piątej minucie 10 punktów. Nie wiem dlaczego na początku tylko 7. Bo nie mam tego wyszczególnionego.
Lekarka która odbierała poród powiedziała, że był problem z jego ramionami, nie mógł się przecisnąć. Dlatego ja też nie miałam pełnego rozwarcia.
W trakcie porodu straciłam litr krwi. Podali mi wodę, pobrali krew i powiedzieli, że jak będę miała niskie hb, to muszą zrobić mi transfuzję. Na szczęście hb miałam ok.
Jestem pozszywana, miałam 5 nacięć. Po porodzie dostałam antybiotyk na gojenie się rany.
Następnego dnia znowu pobrali mi krew no i moje hb było 8. Dostałam tabletki.
Jeżeli chodzi o opiekę nade mną. To powiem Wam szczerze, że jestem zadowolona. Naprawdę dobrze się mną (nami) zajęli. Szczególnie cieszę się, że trafiłam na dobrego lekarza. Kobieta wiedziała co robi. Także angielska służba zdrowia nie jest jeszcze taka straszna.
Gdyby nie to, że był źle ułożony mój poród skończyłby się po 8 godzinach.
Cieszę się, że już po wszystkim i mam już mojego maluszka w łóżeczku. Teraz sobie śpi:-)
 
Podziw bierze Emilko jak sie czyta twoja opowieść z porodu-Zuch Dziewczyna!
Jeszce raz gratuluje prześlicznego synusia:tak::tak::tak:
 
reklama
Status
Zamknięty i nie można odpowiadać.
Do góry