- Dołączył(a)
- 4 Listopad 2018
- Postów
- 11 888
Liczę na Twoją pomoc. Też jestem mamą pomagam.pl/walczezrakiem
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Kochana jesteś Dziekuje że jestescie i wspieracie mnie. Ja jestem tym wszystkim przerażona. Walke podejmuję ale w glowie jest nadal ten najgorszy scenariusz, przepleciony ze słowami lekarzy... Boje sie tego strasznie..Jesteśmy z Tobą! Cały czas wysyłam zbiórkę, gdzie się da. Będę regularnie wpłacać Ci pieniążki, jak coś uda mi się odłożyć. Wiem, że nie kasa jest tu najważniejsza, a efekt końcowy - twoje życie.
Mamy podobna sytuacje w rodzinie, moja starsza siostra 39 lat, w tym roku dowiedziała się przypadkowo podczas usg jamy brzusznej ze ma nowotwor rozsiany, 3 laboratoria badaly próbkę pobrana podczas laparoskopii i nikt nie wie który organ daje przerzuty. Jest mamą niespełna 2 letniej wyczekanej córeczki. W kwietniu rozpoczęła chemioterapię jest dzielna i ma nasze wsparcie. Dlatego Twoja historia wydaje mi się bliska... z całego serca życzę Ci siły i powrotu do zdrowia.Z BB jestem związana od lat. Starania o dziecko, ciąża, później druga a teraz cudowany etap dorastania... przerwany brutalnie przez diagnozę - nowotwór złośliwy. Wykryty przez przypadek, dzięki starszemu 3 letniemu synkowi. Młodszy ma 15 miesięcy.
Zawalił mi sie cały świat. Wiem że dla nich muszę żyć. Muszę mieć siłe, nadzieje, ale i środki finansowe. Koszta są przerażające. A ja chcę tylko.. jedynie.. aż ..żyć. Nic wiecej..
Chcę być dla swoich dzieci. Widzieć jak rosną, bym im oparciem i wsparciem. Być..
Wspaniałe osoby które poznałam tutaj, utrzymujemy ze sobą kontakt realny, przekonały mnie bym opowiedziała swoją historie, bym nie wstydziła się poprosic o pomoc, której teraz wlasnie potrzebuje.
Ja szczerze nie potrafię.. Zawsze to ja pomagałam, było to dla mnie oczywiste i naturalne. Zamiescily nawet w moim imieniu post, ktory z racji braku zdjecia i dokładnych przez nie opisów, mógł wzbudzić podejrzenia. Wyjaśniłam tam juz sama całą procedure jaką przeszlam i co mnie czeka.
Mam przerzuty. Zaatakowana cała lewa pierś, wezly chlonne, w prawej rowniez zmiany. W piatek 05.05 mam już sie stawic w szpitalu na zalozenie portu naczyniowego, przez ktory bedzie podana chemioterapia. Stace wlosy, ale moge tez stracic i czas.. bo chemioterapia w przypadku mojego nowotworu zlosliwego moze nie przyniesc efektu. Potrzebne sa badania i leki ktorych juz nfz nie finansuje. Po potwierdzeniu mutacji genetycznej odpowiedzialnej za powstawanie nowotworów czeka mnie nie tylko amputacja całkowita - masektomia- obu piersi ale rowniez jajnikow. Zajete wezly chlonne po calkowitym usunieciu spowodują niedowład lewej reki, potrzebna bedzie wieloletnia rehabilitacja...radioterapia.. to są warianty optymistyczne.
Optymistyczne bo w dalszym ciągu wierzę że bede miała szanse sie leczyć, będę miała na badania, na dojazdy do szpitala 75km, będę miała na leki.. dziadkowie zmarli na raka, moja mam walczy teraz o zycie po rozleglym zawale, ona juz mi nie pomoże..
Nigdy nie prosiłam o pomoc, ale .. chce żyć. Po prosty chce życ dla dzieci, ktore są dla mnie wszystkim
Nie chce miec piersi, nie chce miec wlosow, nie chce nic poza tylko tym by żyć