Dzięki dziewczyny. Właśnie jestem znowu po wieczornym koszmarze Staram się już patrzeć chłodniej, mnie płakać z bezsilności a obserwować. I to co dziś zauważyłam to to że moje dziecko po prostu panicznie się boi!. On się boi samego procesu zasypiania i mało ważne czy ja jestem czy mąż czy go tulę czy go noszę czy leżymy w łóżku. Kończymy rytuał, kąpiel, mleko i w tej sekundzie On wpada w panikę bo wie że teraz musi się uspokoić i powoli zacząć usypiać.
Mamostaszka syn śpi w ciągu dnia 2 razy po godzinie. Za każdym razem na rękach z jękami wyrywaniem się i siłowaniem z ojcem ( ja już boje się o brzuch ) ale zasypia. Zgadzam się co do Hogg. Ja wiem że tam nie ma mowy o pozostawianiu dziecka samego i wiem że działa czemu teraz nie wrócę do tej metody..bo na Boga u nas nie ma mowy o tym żeby go na sekunde do tego łożeczka włożyć. Piszczy uderza o szczebelki...tego się nie da opisać. Spróbuje w ciągu dnia więcej z nim przebywać chocby w okolicach łóżeczka..
Happybeti wiesz ja już też powoli dochodzę do tego że tu żadne "metody" nie pomogą... I naprawdę staram się Go słuchać. Rozmawiam z nim jak z dorosłym czasem i próbuję w stylu "a teraz poleżymy tu..nie? dobrze to spróbujmy się poprzytulać na fotelu"itd. Wierzcie mi kochane..wierzga, krzyczy, płaczę gdziekolwiek z nim nie siądę czy się położę się. Dziś o mało nie spadł z łóżka (dużego) gdzie położyliśmy się z mężem. On między nami cicha muzyczka, bajeczka, mizianie po pleckach..nie ma mowy! Nawet nie poleżał minuty.Skakał po nas, płakał, później zaczął podgryzać..ja łzy w oczach, mąż dzielnie czyta bajkę, a Młody wyje. Scenariusz jak co noc.
Zasnął o 23.10 po 2,5 h od kąpieli uwaga.. na klatce taty bujającego się w hamaku ( tak rozwiesiliśmy już hamak w salonie)....
Hamak moją nadzieją? Czy pozwolić mu tak usypiać. A co jeśli męża zabraknie. Jak wtedy go uśpie z wielkim brzuchem z przodu..
ps. wpadłam na szalony lub nie pomysł że to może pasożyty budzą go w nocy ale co one mają do samego zasypiania.
Mamostaszka syn śpi w ciągu dnia 2 razy po godzinie. Za każdym razem na rękach z jękami wyrywaniem się i siłowaniem z ojcem ( ja już boje się o brzuch ) ale zasypia. Zgadzam się co do Hogg. Ja wiem że tam nie ma mowy o pozostawianiu dziecka samego i wiem że działa czemu teraz nie wrócę do tej metody..bo na Boga u nas nie ma mowy o tym żeby go na sekunde do tego łożeczka włożyć. Piszczy uderza o szczebelki...tego się nie da opisać. Spróbuje w ciągu dnia więcej z nim przebywać chocby w okolicach łóżeczka..
Happybeti wiesz ja już też powoli dochodzę do tego że tu żadne "metody" nie pomogą... I naprawdę staram się Go słuchać. Rozmawiam z nim jak z dorosłym czasem i próbuję w stylu "a teraz poleżymy tu..nie? dobrze to spróbujmy się poprzytulać na fotelu"itd. Wierzcie mi kochane..wierzga, krzyczy, płaczę gdziekolwiek z nim nie siądę czy się położę się. Dziś o mało nie spadł z łóżka (dużego) gdzie położyliśmy się z mężem. On między nami cicha muzyczka, bajeczka, mizianie po pleckach..nie ma mowy! Nawet nie poleżał minuty.Skakał po nas, płakał, później zaczął podgryzać..ja łzy w oczach, mąż dzielnie czyta bajkę, a Młody wyje. Scenariusz jak co noc.
Zasnął o 23.10 po 2,5 h od kąpieli uwaga.. na klatce taty bujającego się w hamaku ( tak rozwiesiliśmy już hamak w salonie)....
Hamak moją nadzieją? Czy pozwolić mu tak usypiać. A co jeśli męża zabraknie. Jak wtedy go uśpie z wielkim brzuchem z przodu..
ps. wpadłam na szalony lub nie pomysł że to może pasożyty budzą go w nocy ale co one mają do samego zasypiania.