reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Psy, koty i inne zwierzaczki w domach ciężarówek...

Elastico, Bakalia - znam to. P. się na mnie złości, że terroryzuje psa, a ja po prostu nie mogę znieść jej (bo to suka) zachowań. Skakania, włażenia w każdy kąt, lizania, mniej lub bardziej udanych prób kradzieży (te bardziej udane kończą się wymiotami, bo małpa ma delikatny żołądek), szczekania jak tylko ktoś zapuka do drzwi mieszkania, żebrania pod stołem, nieposłuszeństwa (czyt. slucham cię tylko jak na mnie patrzysz), wygryzania sobie sierści, lizania się przy mnie po... wszyscy wiemy gdzie...

Makabra.
 
reklama
Strzyga wyjęłaś mi to wszystko z ust, a najbardziej dobija mnie fakt że pies zawsze leży na kanapie (pomimo że przyjdzie z dworu brudny, mokry itd) dobija mnie to i dlatego ma zakaz wchodzenia do nas do góry, nie wyobrażam sobie sierści w pokoju gdzie śpi moje maleństwo albo pcheł.. bo wiadomo psiak lata po dworze i nie zawsze w czystych miejscach..
 
Nie no, Szajba ma zakaz wchodzenia na kanapy i fotele. Ma swój kocyk i niech tam siedzi. Ale jak ostatnio z P. ten kocyk czyściliśmy, to ja mialam trzy dni swędzącą wysypkę na rękach - nie wiem czy to pchły, czy co, ale męczyłam się strasznie :/
 
lubię zwierzęta, ale nie pozwoliłabym żadnemu spać w łóżku gdzie my śpimy.. jakoś mnie to przeraża trochę.
pies mojego P. jest tak nauczony że nie ma wlasnego miejsca, najpierw mu pozwolili włazić wszędzie a teraz jak teściowa wymieniła kanapy (do tanich nie należały)to musiała kocami je przykrywać bo pies właził (krzyczą na niego, a sami najpierw kazali mu wchodzić!) więc żaden efekt z tych kanap jak są przykryte i ich tak na prawdę nie widać.. nie mówiąc o tym, że on nie ma swojej karmy tylko dostaje to co jedzą ludzie więc wiecznie pod stołem piszczy i człowiek spokojnie jeść nie może..
 
Mam koty. Spia z nami, przynajmniej 3 zazwyczaj - Tysiek zawsze, Miyuki o ile sie nie sfocha ze na poduszce malo miejsca i Klaczek o ile nie uzna ze mu za malo miejsca zostalo. Pozostale wpadaja z wizyta, ale nie spia w lozku. Generalnie nie ma lazenia po stolach i blatach w kuchni, nie ma kradziezy jedzenia (z wyjatkiem Tyska przed ktorym trzeba chowac herbatniki), szczania po katach itp. atrakcji. Wiem, ze bede musiala pilnowac kontaktow malego i kotow bo w poczatkowym okresie moga chciec z nim spac a 6kg kota vs noworodek...
 
witaj klaczku, widze, ze cos jednak u nas napisalas;-)
Trafil temat. Mam bzika na punkcie tych glupich futer. ;-) Spotykam tyle kontrowersji w kwestii zwierzat a ciazy, ze jak sie wpadnie na ludzi normalnie myslacych, to nie sposob sie nie odezwac.

A propos psa, Strzyga - kwestia konsekwencji ze strony WSZYSTKICH domownikow. Psa mozna nauczyc czekania na wytarcie po powrocie ze spaceru, mozna nauczyc ze meble sa dla ludzi, nie dla niego i jedynie zaproszony moze wskoczyc. No, co bedzie robil jak nie widzimy to juz insza inszosc.;-)

Moje futra maja szlaban na stol, ale jak nas nie ma, maniakalnie wyleguja sie na lapku - wiem bo wracajac widze znikajacy ogon. Wieczna wojenka kto komu przez rozum przejdzie.:-D
 
Ja uwielbiam koty ale nie mogłabym spać z żadnym zwierzęciem.
Jak mieszkałam z rodzicami jakieś 10 lat temu to spałam z kotem i z psem, pamiętam ostatnie spanie z nimi jak o mało się nie zakrztusiłam sierścią, prawie się udusiłam.
Mimo to że ścieliłam łóżko to gdzieś któreś zrzuciło sierść a ja w nocy ją wciągnęłam, efekt był okropnyyy i od tej pory sypialnia jest zamknięta przed pupilami. Kocham mojego kota do szaleństwa i jak zaszłam w ciążę to usłyszałam od "życzliwych" "Kasia musisz wyrzucić kota z domu" no nie znoszę takich ludzi.
Ostatnio moja teściowa się zapytała " a co z kotem jak mała się urodzi?" a ja na to oschle "kot był, jest i będzie" ucięłam dyskusję i dałam do zrozumienia że nic jej do tego. To mój kot, ja o niego dbam, ja go karmię a innym nic do tego i OOOO i kropka :-)
 
reklama
Wiesz... Ja po poronieniu uslyszalam od tesciowej, z reszta karmiacej bezdomne koty i - wydawaloby sie z racji wyksztacenia - wiedzacej co mowi, ze to przez koty i ze powinnam sie ich byla pozbyc. Abstrahujac od znaczenia slowa "pozbyc", zarzut ze "to na pewno przez toksoplazmoze" po prostu mnie dobil. Nota bene robilam potem badania w tym kierunku i mam toxo w obu mianach ujemna, mimo ze od dziecka mam do czynienia ze zwierzakami, czesto chorymi, bezdomnymi, "parszywkami" wszelkiej masci.
Akurat nasze gnojki spia z nami bo... tak wyszlo.;-) Sa rozpuszczone, ale kazde z nich jest "po przejsciach" i wazniejsze dla mnie bylo to ze bita przez poprzednia wlascicielke kotka po roku u mnie dala sie poglaskac, niz to ze w nocy budzi mnie teraz darciem ryja bo... glaskac jej sie zachcialo.:-D
 
Do góry