GoskaRW, to jak moja Miyuki! Obie @@ mialy pierwotnie nawyk szukania wody poza miska bo ich wczesniejsza pancia dawala kotom wylacznie mleko crazy a wody to sobie w brudnych garach szukaly. I mogla tym zalatwic Hino, ktora ma w ogole delikatne flaczki i na byle co reaguje biegunka z krwia. U mnie koty zalapaly szybko gdzie jest woda, ale Rajmund dla kawalu nauczyl Miyuki pic wode z kranu nad umywalka w lazience. Po przyjezdzie do UK, okazalo sie ze krany tu krociutkie i... kota wykombinowala sobie picie w wannie. Drze ryja i trzeba jej odkrecic wode ale tak, zeby rozlala sie po dnie jednak nie moczac kotku lapek - kotecek sie napija i mozna zakrecic. Gorzej, ze miewa pragnienie rowniez w nocy. Coz - sami rozpuscili to maja.
JustYs, Futro nie byla wycieta jak ja przygarnelismy, byla w ciazy. Po urodzeniu miala rujke i o ile do tej rujki nie bylismy jeszcze pewniczy ciachac, tak w trakcie "dojrzelismy" natychmiast. Ona w srodku nocy potrafila sie rozedrzec jakby ja ktos nadepnal. Ja wiem, ze sa srodki anty.. ale... wydaje mie sie ze jednorazowy zabieg jest mniej szkodliwy niz trucie pigulami, ktore moze w efekcie prowadzic do nowotworow listwy mlecznej i guzow macicy. Klaka wycielismy jak zaczal dojrzewac, Tysiek przyszedl juz ciachniety, @@ kieleskie tez, tyle ze swiezutko po zabiegu. I tu uwaga - Miyuki, ledwie 2 letnia kotka, jadaca u poprzedniej panci na Proverze, w momencie kastracji miala juz guzy na macicy. Czyli w sama pore. Niekastrowanego kocurka to ja sobie w domu w ogole nie wyobrazam, chyba ze ktos hodowle prowadzi. Mialam przez krotki czas "na stanie" pelnojajeczna znajde, notabene roboczo ochrzczona Smierdzielem. Ufff...Zasluzenie. Zostal mi dostarczony jako kotka, ale juz od progu jego zapach (podlal sie w podrozy) rozwiewal watpliwosci.
JustYs, Futro nie byla wycieta jak ja przygarnelismy, byla w ciazy. Po urodzeniu miala rujke i o ile do tej rujki nie bylismy jeszcze pewniczy ciachac, tak w trakcie "dojrzelismy" natychmiast. Ona w srodku nocy potrafila sie rozedrzec jakby ja ktos nadepnal. Ja wiem, ze sa srodki anty.. ale... wydaje mie sie ze jednorazowy zabieg jest mniej szkodliwy niz trucie pigulami, ktore moze w efekcie prowadzic do nowotworow listwy mlecznej i guzow macicy. Klaka wycielismy jak zaczal dojrzewac, Tysiek przyszedl juz ciachniety, @@ kieleskie tez, tyle ze swiezutko po zabiegu. I tu uwaga - Miyuki, ledwie 2 letnia kotka, jadaca u poprzedniej panci na Proverze, w momencie kastracji miala juz guzy na macicy. Czyli w sama pore. Niekastrowanego kocurka to ja sobie w domu w ogole nie wyobrazam, chyba ze ktos hodowle prowadzi. Mialam przez krotki czas "na stanie" pelnojajeczna znajde, notabene roboczo ochrzczona Smierdzielem. Ufff...Zasluzenie. Zostal mi dostarczony jako kotka, ale juz od progu jego zapach (podlal sie w podrozy) rozwiewal watpliwosci.