reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Psy, koty i inne zwierzaczki w domach ciężarówek...

Justyś - no cudna Kuleczka :-) a jakie pozy przyjmuje :-D fajne mamy cudaki. Zabawnie by to wyglądało jakby się razem bawili (są naprawdę bardzo podobni do siebie) Kiro pozdrawia Kulkę ;-)
 
reklama
Kasia pokazywałam dzisiaj Kiro mojemu D. oboje stwierdziliśmy, że mieli by cudowne dzieci, jednokolorowe;D Twój ma nawet takie same kolorki na mordce jak moja modelka:-)
Elastico kwestia wychowania zwierzęcia i przy zwierzęciu, moja kotka śpi ze mną, ale ona nie wychodzi z domu, jest czysta, nie ma pchły ani robaków. Nie karmię jej z widelca, ani z talerza wspólnego, ale pozwalam jej na przechadzki po szafach.
Ja miałam całe życie zwierzęta w domu, dla mnie to jak członek rodziny. Też potrafię ją walnąć, ale tylko za to, że czasem rzuci się na twarz mi:dry:A sprzątania wiele po niej nie mam :)


 
Justyś - no nasz to by za wiele dzieci nie zrobił bo wykastrowany ;-):-D niestety z moich planów nie wypuszczania go na dwór nic nie wyszło :-( lata łajza po dworze no i dlatego muszę go czasem wykąpać.

Za pół roku przeprowadzamy się do własnego mieszkania (w bloku) no i będzie masakra z Kiro, bo jak mu wytłumaczyć że wtedy zero podwórka (obcy teren, obcy ludzie) ?! :confused:
 
A już myślałam, że jak szaleje po dworze to nie kastrat :) To ci współczuję za pół roku, mój nie kastrat tak parę miesięcy temu zwiał mi z nowego miejsca i do dzisiaj go nie ma :(
Słyszałam kiedyś, że trzeba zwierzaka w jednym pokoju np, trzymać żeby przywykł do nowego miejsca, powoli się przyzwyczai. Ja swojego kocurka tak i trzymałam, ale jak mi napaskudził w łazience i darł się pół nocy to nerwy mi puściły i wtedy zwiał. Może z wykastrowanymi w nowym miejscu łatwiej sobie poradzić. Będę za Kiro kciuku trzymać żeby chłopak dał radę:-)

 
Elastico, kwestia wychowania zwierzaka i opanowania sie wobec jego zachowan. W zyciu nie uderzylam psa ani kota, sa inne metody wychowawcze. Przewaznie wystarcza glos, na koty dobrze dziala spryskiwacz ze zwykla woda. Moje koty nie laza po szafkach w kuchni, nie kradna jedzenia, nie sepia przy naszych posilkach, nie pchaja sie do talerza - jedzenie dostaja w jednym miejscu i o tym wiedza. Poza tym maja szanse cos wysepic kiedy kroje mieso na obiad - wtedy rzucam na podloge lub daje z reki i to jest ich. Owszem, laza po meblach w pokojach i to im wolno, ale nie na stol - szafy, fotele, kanapy. Ze wzgledu na ich obecnosc w domu odpadaja meble skorzane i skoropodobne bo wiadomo, ze nawet przypadkiem pozostawia slady pazurow, ale generalnie one tez nie drapia mabli - od tego maja drapak. Spia z nami (te ktore chca) i nie widze w tym problemu, ale tez moje koty nie wychodza w ogole z domu, sa czyste, zadbane, wyczesane i zdrowe.
JustYs, najprosciej kota po prostu w ogole nie wypuszczac z domu. W PL mieszkalam na osiedlu, gdzie ludzie wypuszczali a to psy, a to koty, z dwoch stron osiedla biegly ruchliwe drogi wiec... Uznalam ze wypuszczanie kota w takich warunkach to rosyjska ruletka. Zwlaszcza ze Klaczek szybciutko stal sie bardzo popularny i slyszalam spekulacje "jakie to ladne kotki by po nim byly"... Dziekuje, wolalam zeby zostal moj niz robil u kogos za reproduktora. Miyuki i Hino podobnie - zachwyty ludzi jakie to piekne persy :)baffled:) i jakie by po nich cudne kocieta byly... Idiotyzm gleboki bo po 1 nie persy tylko mieszance, po 2 obie kastrowane, po 3 Miyuki z racji genetycznej gluchoty niehodowalna nawet gdyby byla najwyrasowaniuchniejsza, po 4 jestem wrogiem rozmnazania kotow poza zarejstrowanymi hodowlami poki tak wiele jest bezdomnych i potrzebujacych domu. A jak dla mnie rasowy = rodowodowy. Moje zadne rodowowdu nie ma, nawet nie jest w typie rasy, po prostu ladne kocie "kundelki".
Kasia_ZG, kot po kastracji ma mniejsze ciagatki wloczegowskie bo odpada mu motyw prokreacji, ale i tak po przeprowadzce, proponowalabym zablokowanie wychodzenia z domu i przemyslenie zrobienia kota calkiem stacjonarnym - wypuszczanie zawsze jest ryzykowne. Owszem Kiro nie musi byc zachwycony takim ograniczeniem, ale powinien przywyknac. Moje glupki nie tesknia za spacerami. Futro, jedyna ktora zna "smak wolnosci", na widok otwartych drzwi wycofuje sie w glab domu. Jedynie Miyuki lubi spacery na smyczy, a to dlatego, ze gluchota ogranicza jej bodzce i... kotek sie nudzi. Spacerki sa rozrywka, bo zawsze mozna sterroryzowac jakiegos psa.:-D
 
Ja nie nadązam sprzątać i pastować kompletów po domownikach czy gościach jak wpadną na kawe, a co dopiero jakby kot czy pies sie tam wylegiwał...
Dostałby takiego kopa w dupsko, że by przez zamknięte drzwii do Warszawy doleciał, ale kwestia wychowania i tego na co sie pozwala... :) bo przeciez każdy jest inny.

Ostatnio zrobiłam sobie śniadanie zostawiłam na barku bo oczywiscie złapalo mnie sikanie, wracam z toalety patrze, a tu moją kanapke polizuje kot. dostał takiego placka, że na scianie sie zatrzymał... i za kare cały dzien pod drzwiami na dworze stał... a było zimno.
Teraz dopadly mnie troche wyrzuty sumienia, ale wcześniej... nie.
To była furia z rana haha :D

dziewczyno...ja proponuję Ci, żebyś swojemu dziecku takiego "placka" zaserwowała jak zrobi coś czego nie nauczyłaś go, że nie wolno...takie osoby jak Ty nie powinny mieć zwierząt...
 
Moja ostatnia kotka jak się jedzenie robiło to owszem, towarzyszyła siedząc na jednej z szafek, ale tylko się przyglądała. Spokojnie mogłam ją zostawić sam na sam z mięsem jakimś. Ona jakaś szurnięta była, przysięgam, ale w pozytywnym sensie :) Jak się jej odkroiło kawałek i rzuciło do michy to wtedy wpieniczała.
Za to wody z miski nie ruszyła za chiny ludowe. Z kranu trzeba było puścic :)
 
elastico - oj... chyba ktoś tu nie lubi zwierząt oj... no nie ładnie! wyobraź sobie że to ten Twój kot wymierza Ci takiego "placka" że lecisz na ścianę a później stoisz na dworze i marzniesz :no::crazy: ja rozumiem można się zdenerwować na zwierzaka ale bicie to przesada a tyle się o tym mówi :no: pomyśl jak się czuł ten biedny kot.
A skoro nie darzysz zwierząt zbytnią sympatią to może lepiej abyś ich nie miała ?!

Niestety musiałam to napisać nie mogłam przejść obok tego obojętnie.
 
reklama
Kłaczek Ja mojej kici nie wypuszczam, bo mieszkam w centrum miasta i oczywiście fakt stać by się jej coś mogło. Po drugie nie jest wykastrowana ( szkoda mi jej wyciąć wszystko) A kocurka miałam przez parę lat u rodziców nie kastrata, bo mój ojciec nie zgodził się żebym pozbawiła go męskości i chodził po dworze, mieszkaliśmy blisko obwodnicy, ale chłopak wracał do domu, tylko strasznie pogryziony przez inne koty. Widzę, że jesteś wielką entuzjastką kiciusiów.
I to akurat prawda, że nie wolno bić kotów, ani na nich wrzeszczeć, bo nie lubią hałasu i przemocy, źle to znoszą. Moja mała czasami dostanie klapsa, ale nigdy, żebym jej krzywdę zrobiła, bo po chwili siada na kolana i grzeczna jest.\
Nie wyobrażam sobie wywalić kota za drzwi na mróz, serce by mi pękło, ale to prawda niektórzy powinni mieć nawet sądowy zakaz zbliżania się do zwierząt.

 
Do góry