reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Proszę o radę

To naprawdę twój facet to straszna świnia- dla jednego dziecko wszystko a dla drugiego nic. I babka to samo- ale to już mnie nawet nie dziwi- teściowe mają coś takiego ze kochają najbardziej pierwszego wnuka:( Natomista jeśli chodzi o traktowanie Ciebie jest to niedopuszczalne- z tego co przeczytałam to tatuś robi ci wielką łaskę, że ty i twoje dzieci zabieracie komfort i przestrzeń jego syneczkowi. A to ze nosiś jego dziecko komletnie się nie liczy. Wręcz sam ci powiedział że żałuje iż związał się z kobietą- czyli tobą. Jak tylko jest możliwość to uciekaj od nich na swoje. Może facet się opamięta jak zrozumie co stracił, albo jak narodzi się dziecko, ale po czymś takim to tylko od ciebie będzie zależało czy dasz mu kolejną szansę...
 
reklama
Masz całkowitą rację.
Czarę goryczy dopełnia fakt, że to nie ja prosiłam o zamieszkanie tutaj. Sami nalegali, a ja głupia dałam się omamić.
Ciężko narazie się przeprowadzić gdzieś dalej, bo córki tu chodzą do szkoły a starsza w tym roku kończy gimnazjum (więc testy itp). Nie chcę jej nic komplikować, chcę aby skupiła się teraz przede wszystkim na nauce.

Nie zabieramy nikomu komfortu ani przestrzeni. Młody ma nadal swój pokój - ja go nazywam szczurzą norą. A komfort? Kurcze, była żona zabrała się a ich pozostawiła z masą długów. Umówiliśmy się na początku, że jego pensja idzie na spłatę długów i opłaty a moja na życie. I tak było, praktycznie całą pensję jego pochłaniały raty i opłaty. Teraz mam to gdzieś z czego będą żyli.

I widzę, że do przyszłego tatusia mojego dziecka zaczyna pomału coś docierać. Ale ja drugi raz nie dam już się nabrać.
 
Ostatnia edycja:
ramona wiesz ja z moim synem mieszkam u nich tzn. u mojego partnera i jego syna, teraz to nasz dom mój R i naszych dzieci! i każde jest równe! i kazdego obowiazuja te same zasady!!! Ty jesteś tam po to aby miec tanią służbę, która jeszcze płaci za to że mieszka:szok: uciekaj szybko!!! zyczę powodzenia na komisji mieszkaniowej:tak:
 
jestem w szoku... ty jestes tania slużbą sprzatającą, która jeszcze dokłada się do ich życia!!! a właściwie ich utrzymuje:szok:
wiesz ja też przyszłam do "ich" domu i tez z dzieckiem swoim, teraz mamy jeszcze wspólne dziecko i każde dziecko jest traktowane tak samo! no kiedys bylo inaczej ale jak jestesmy 1 rodzina to musza byc te same zasady! co prawda młody nie myje się nie zmienia bielizny... ale to juz inny temat... nie ma opcji abym byla jego służacą czy też służacą jego ojca:no:
 
Ja Ja już też przestałam być służącą. Od tygodnia robię tylko to co niezbędne, czyli ogarnę mieszkanie, ugotuję obiad ale już nałożyć sobie i pozmywać po sobie każdy musi sam.
Widzisz, może jest ci łatwiej bo masz wsparcie w swoim partnerze. Ja chyba dużo mniejsze - jeśli wogóle teraz.
Dziś do Młodego zadzwoniła "mamusia" na skype. Chcąc niechcąc słyszałam część rozmowy. Młody w pewnym momencie stwierdził do matki- jak narazie wszystko idzie po mojej myśli. A "mamusia" ucieszyła się i powiedziała - to dobrze. Oczywiście rozmowa tyczyła się mojej osoby.
Powiedziałam swojemu, że słyszałam rozmowę (bo były tam też inne kwestie poruszane). Młody oczywiście powiedział ojcu o czym "mamusia" rozmawiała, ponieważ chciał wyjaśnić pewne niejasności (jak zwykle żmija kłamała) i te kłamstwa wyszły na jaw. Wtedy powiedziałam mu, że słyszałam też takie słowa Młodego i nie mówię ich po to aby nastawić go przeciwko synowi. Chodzi mi tylko o to, że kiedyś sam się przekona kto był w stosunku do niego w porządku a kto nie. Stwierdziłam też, że tym sposobem uczy Młodego, że uporem i złością można osiągnąć wszystko i że to się kiedyś na nim odbije, ale mnie już ten problem nie interesuje i nie dotyczy - tak powiedziałam swojemu.
A finanse - mój dostaje tygodniówki. Po odcięciu moich dochodów już drugi tydzień zostało mu wielkie G. W połowie tygodnia już pożycza od rodziców na papieroski :) Kiedy podczas obiadu stwierdził, że te pieniądze nic nie warte i że nic mu znów prawie nie zostało - powiedziałam ze spokojem - aby do czerwca, później będzie jeszcze gorzej bo dojdą ci alimenty dojuż też przestałam być służącą. Od tygodnia robię tylko to co niezbędne, czyli ogarnę mieszkanie, ugotuję obiad ale już nałożyć sobie i pozmywać po sobie każdy musi sam.
Widzisz, może jest ci łatwiej bo masz wsparcie w swoim partnerze. Ja chyba dużo mniejsze - jeśli wogóle teraz.
Dziś do Młodego zadzwoniła "mamusia" na skype. Chcąc niechcąc słyszałam część rozmowy. Młody w pewnym momencie stwierdził do matki- jak narazie wszystko idzie po mojej myśli. A "mamusia" ucieszyła się i powiedziała - to dobrze. Oczywiście rozmowa tyczyła się mojej osoby.
Powiedziałam swojemu, że słyszałam rozmowę (bo były tam też inne kwestie poruszane). Młody oczywiście powiedział ojcu o czym "mamusia" rozmawiała, ponieważ chciał wyjaśnić pewne niejasności (jak zwykle żmija kłamała) i te kłamstwa wyszły na jaw. Wtedy powiedziałam mu, że słyszałam też takie słowa Młodego i nie mówię ich po to aby nastawić go przeciwko synowi. Chodzi mi tylko o to, że kiedyś sam się przekona kto był w stosunku do niego w porządku a kto nie. Stwierdziłam też, że tym sposobem uczy Młodego, że uporem i złością można osiągnąć wszystko i że to się kiedyś na nim odbije, ale mnie już ten problem nie interesuje i nie dotyczy - tak powiedziałam swojemu.
A finanse - mój dostaje tygodniówki. Po odcięciu moich dochodów już drugi tydzień zostało mu wielkie G. W połowie tygodnia już pożycza od rodziców na papieroski :) Kiedy podczas obiadu stwierdził, że te pieniądze nic nie warte i że nic mu znów prawie nie zostało - powiedziałam ze spokojem - aby do czerwca, później będzie jeszcze gorzej bo dojdą ci alimenty do płacenia :)
 
ramona wiesz ja widze dużo siebie u was:-( u nas na poczatku tez bylo podobnie no moze z wyjatkiem wtracajacej sie mamusi, bo tu kontakt jest znikomy:sorry: tez dawalam prawie cala pensje aby utrzymac wszystkich bo w tym domu byly prawie same dlugi... ale moj limit dobroci sie skonczyl pare lat temu :tak:
zycze Ci aby wszystko sie poukladalo po Twojej mysli:tak:nieraz trzeba wszystko postawic na 1 szali:eek:
 
No i może facet ocknie się po narodzinach dziecka... Ja zawsze sobie wyobrażałam ze jak kobieta zajdzie w ciąże to facet od razu jest ojcem- całuje brzuch, mówi do niego, głaska, donosi smakołyki mamie...I pewnie są tacy mężowie/ojcowie, niestety są też neandertalczyki, którzy póki nie widzą to nie czują...U mnie tak było przez całą ciążę- nic a teraz widać że kocha dziecko.
 
Ja czasem też odnoszę wrażenie, że dla większości facetów nasze ciąże to jakieś takie wirtualne stany :-)
Do mojego chyba zaczyna docierać, Młody od trzech dni stawiany na bacznośc. Albo tatuś zaczyna rozumieć albo już troche brak kasy mu doskwiera (moje źródełko z forsą zakręcone. Dostępne tylko dla mnie).
Uważnie obserwuję sytuacje. Do tej pory siedziałam cicho, a teraz wyciągam na wierzch pewne sytuacje i bez skrupułów pokazuję, kto jest w stosunku do niego nieszczery. I cały czas mu powtarzam, że on sam jest dla mnie kimś ważnym (bo taka jest prawda) ale dla osób, które wobec mnie są nie fair nie mam zamiaru być w porządku.
 
Witam. Dziewczyny pomóżcie.Mam 24 lata od 2 lat wychowuję z mężem 10 letnią pasierbicę. Do niedawna wszystko było ok, ale od kilku miesięcy jak tylko bym mogła to urwałabym młodej głowe przy samym tyłku taka zrobiła się nie grzeczna, pyskata i wogóle zachowuje się tak jakby była pępkiem świata. A najgorsze jest to że mój mężczyzna wraca styrany z pracy i twierdzi że to ja sobie problem uroiłam, bo on żadnego problemu nie widzi. Błagam o porady...:wściekła/y:
 
reklama
Anulek- napisz coś więcej, z kim wczesniej mieszkała mała, co z matką dziecka, itp., będzie na wtedy łatwiej coś doradzić...
 
Do góry