Ja Ja już też przestałam być służącą. Od tygodnia robię tylko to co niezbędne, czyli ogarnę mieszkanie, ugotuję obiad ale już nałożyć sobie i pozmywać po sobie każdy musi sam.
Widzisz, może jest ci łatwiej bo masz wsparcie w swoim partnerze. Ja chyba dużo mniejsze - jeśli wogóle teraz.
Dziś do Młodego zadzwoniła "mamusia" na skype. Chcąc niechcąc słyszałam część rozmowy. Młody w pewnym momencie stwierdził do matki- jak narazie wszystko idzie po mojej myśli. A "mamusia" ucieszyła się i powiedziała - to dobrze. Oczywiście rozmowa tyczyła się mojej osoby.
Powiedziałam swojemu, że słyszałam rozmowę (bo były tam też inne kwestie poruszane). Młody oczywiście powiedział ojcu o czym "mamusia" rozmawiała, ponieważ chciał wyjaśnić pewne niejasności (jak zwykle żmija kłamała) i te kłamstwa wyszły na jaw. Wtedy powiedziałam mu, że słyszałam też takie słowa Młodego i nie mówię ich po to aby nastawić go przeciwko synowi. Chodzi mi tylko o to, że kiedyś sam się przekona kto był w stosunku do niego w porządku a kto nie. Stwierdziłam też, że tym sposobem uczy Młodego, że uporem i złością można osiągnąć wszystko i że to się kiedyś na nim odbije, ale mnie już ten problem nie interesuje i nie dotyczy - tak powiedziałam swojemu.
A finanse - mój dostaje tygodniówki. Po odcięciu moich dochodów już drugi tydzień zostało mu wielkie G. W połowie tygodnia już pożycza od rodziców na papieroski
Kiedy podczas obiadu stwierdził, że te pieniądze nic nie warte i że nic mu znów prawie nie zostało - powiedziałam ze spokojem - aby do czerwca, później będzie jeszcze gorzej bo dojdą ci alimenty dojuż też przestałam być służącą. Od tygodnia robię tylko to co niezbędne, czyli ogarnę mieszkanie, ugotuję obiad ale już nałożyć sobie i pozmywać po sobie każdy musi sam.
Widzisz, może jest ci łatwiej bo masz wsparcie w swoim partnerze. Ja chyba dużo mniejsze - jeśli wogóle teraz.
Dziś do Młodego zadzwoniła "mamusia" na skype. Chcąc niechcąc słyszałam część rozmowy. Młody w pewnym momencie stwierdził do matki- jak narazie wszystko idzie po mojej myśli. A "mamusia" ucieszyła się i powiedziała - to dobrze. Oczywiście rozmowa tyczyła się mojej osoby.
Powiedziałam swojemu, że słyszałam rozmowę (bo były tam też inne kwestie poruszane). Młody oczywiście powiedział ojcu o czym "mamusia" rozmawiała, ponieważ chciał wyjaśnić pewne niejasności (jak zwykle żmija kłamała) i te kłamstwa wyszły na jaw. Wtedy powiedziałam mu, że słyszałam też takie słowa Młodego i nie mówię ich po to aby nastawić go przeciwko synowi. Chodzi mi tylko o to, że kiedyś sam się przekona kto był w stosunku do niego w porządku a kto nie. Stwierdziłam też, że tym sposobem uczy Młodego, że uporem i złością można osiągnąć wszystko i że to się kiedyś na nim odbije, ale mnie już ten problem nie interesuje i nie dotyczy - tak powiedziałam swojemu.
A finanse - mój dostaje tygodniówki. Po odcięciu moich dochodów już drugi tydzień zostało mu wielkie G. W połowie tygodnia już pożycza od rodziców na papieroski
Kiedy podczas obiadu stwierdził, że te pieniądze nic nie warte i że nic mu znów prawie nie zostało - powiedziałam ze spokojem - aby do czerwca, później będzie jeszcze gorzej bo dojdą ci alimenty do płacenia