Pedro ja Ci chyba natrzaskam kiedyś paskiem po dupsku!!! JA tu się zamartwiam o Anie czy wszystko dobrze z serduszkiem,a Ty nawet słowem o tym nie wspomnisz??!!
Tak tak, jasne, kuś tak dalej to jeszcze uwierzę i częściej się będę droczył
![śmiech :-D :-D](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/laugh.gif)
![śmiech :-D :-D](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/laugh.gif)
Z Anią wszystko ok, lekarz nam na usg wszystko dokładnie wytłumaczył, świetny specjalista i super ma podejście do swych pacjentów. Np. co dla nas ważne, rozmawiał z Anią, tzn. odzywał się do niej jak do człowieka, a traktując badanego dziecka jak bezrozumnego malucha. A wracając do badania to powiedział, że Ania ma szmery, fakt, ale są one związane z pewną "struną" w sercu, która napinając się czasem wydaje "szmery" zachowując się jakby nawet struny głosowe. Ma to ok. 70% zdrowych dzieci, a najczęściej te szmery objawiają się w trakcie jakiejś choroby, gdy serce często musi ciężej pracować. Mogą one występować nawet do 12 roku życia, ale nie są one wogóle grożne. Badanie trwało z 15min. sprawdził na usg serce z każdej możliwej strony, nerki, wątrobę, wnętrzności i wydał opinię, Ania jest zdrowa rydz!
A ja tak Was poczytuję o tych Waszych nastrojach gdy wracacie do domu i jesteście zmuszone często same radzić sobie z dzieckiem, a i z jeszcze niewiarą w swe wrodzone umiejętności macieżyńskie. Ja jako facet niewiele mam na ten temat do powiedzenia. U nas byłem tylko biernym obserwatorem, a i były takie chwile, że nawet moje zapewnienia, że jest świetną matką, rewelacyjnie sobnie daje z tym wszystkim radę - wzbudzały w mojej Marcie agresję i nerwy. Szczególnie to się objawiało przy atakach kolki czy problemach z karmieniem. Pamiętam do dziś jak wkurzały ją i podłamywały teksty innych "pomagaczy" - a może coś źle zjadłaś, a może coś jej jest, a może ktoś ją zauroczył a wy nie przywiesiliście czerwonej wstążeczki, a może .... Pamiętam jak się czuła gdy czytała fora gdzie dziewczyny piszą, a moja to je... śpi.... i się uśmiecha, a ją szlak brał, że jej córka taka nie jest, że macieżyństwo to miało być nieprzerwane szczęście. Sam do niej nie raz miałem pretensje, że co ona chce, przecież Ania jest najedzona, przebrana, utulana i wybujana jak mało które dziecko, że to minie, że kolka kiedyś musi przejść. jednak nic to nie dawało, a moje "pocieszania" skutkowały najczęściej "cichymi dniami". Cóż ja Wam mogę dziewczyny powiedzieć, uważam, że każda z Was jest od samego początku specjalistką od swegho dziecka, nikt jak tylko Wy potraficie je utulić, uspokoić, ukochać, nikt - pomimo, że wydaje wam się, że innym to jakoś szybciej idzie - nie da rady na dłuższą metę być tak cierpliwe, spokojne i gotowe do poświęceń, jak matka swojego dziecka. I należy usmiechać się z politowaniem na "pomagaczy" w stylu, a "jak ja miałam dziecko (lata temu) to moje takie nie było"; "a pewnie robisz to i tamto nie tak" itd. itp. - gdyby to było mozliwe najlepiej dać wtedy dziecko takiej pseudopomagaczce na killka dni, ciekawe jak by sobie poradziło.