reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Problemy z USYPIANIEM dziecka

Pedro ja Ci chyba natrzaskam kiedyś paskiem po dupsku!!! JA tu się zamartwiam o Anie czy wszystko dobrze z serduszkiem,a Ty nawet słowem o tym nie wspomnisz??!!


Tak tak, jasne, kuś tak dalej to jeszcze uwierzę i częściej się będę droczył:-D:-D
Z Anią wszystko ok, lekarz nam na usg wszystko dokładnie wytłumaczył, świetny specjalista i super ma podejście do swych pacjentów. Np. co dla nas ważne, rozmawiał z Anią, tzn. odzywał się do niej jak do człowieka, a traktując badanego dziecka jak bezrozumnego malucha. A wracając do badania to powiedział, że Ania ma szmery, fakt, ale są one związane z pewną "struną" w sercu, która napinając się czasem wydaje "szmery" zachowując się jakby nawet struny głosowe. Ma to ok. 70% zdrowych dzieci, a najczęściej te szmery objawiają się w trakcie jakiejś choroby, gdy serce często musi ciężej pracować. Mogą one występować nawet do 12 roku życia, ale nie są one wogóle grożne. Badanie trwało z 15min. sprawdził na usg serce z każdej możliwej strony, nerki, wątrobę, wnętrzności i wydał opinię, Ania jest zdrowa rydz!

A ja tak Was poczytuję o tych Waszych nastrojach gdy wracacie do domu i jesteście zmuszone często same radzić sobie z dzieckiem, a i z jeszcze niewiarą w swe wrodzone umiejętności macieżyńskie. Ja jako facet niewiele mam na ten temat do powiedzenia. U nas byłem tylko biernym obserwatorem, a i były takie chwile, że nawet moje zapewnienia, że jest świetną matką, rewelacyjnie sobnie daje z tym wszystkim radę - wzbudzały w mojej Marcie agresję i nerwy. Szczególnie to się objawiało przy atakach kolki czy problemach z karmieniem. Pamiętam do dziś jak wkurzały ją i podłamywały teksty innych "pomagaczy" - a może coś źle zjadłaś, a może coś jej jest, a może ktoś ją zauroczył a wy nie przywiesiliście czerwonej wstążeczki, a może .... Pamiętam jak się czuła gdy czytała fora gdzie dziewczyny piszą, a moja to je... śpi.... i się uśmiecha, a ją szlak brał, że jej córka taka nie jest, że macieżyństwo to miało być nieprzerwane szczęście. Sam do niej nie raz miałem pretensje, że co ona chce, przecież Ania jest najedzona, przebrana, utulana i wybujana jak mało które dziecko, że to minie, że kolka kiedyś musi przejść. jednak nic to nie dawało, a moje "pocieszania" skutkowały najczęściej "cichymi dniami". Cóż ja Wam mogę dziewczyny powiedzieć, uważam, że każda z Was jest od samego początku specjalistką od swegho dziecka, nikt jak tylko Wy potraficie je utulić, uspokoić, ukochać, nikt - pomimo, że wydaje wam się, że innym to jakoś szybciej idzie - nie da rady na dłuższą metę być tak cierpliwe, spokojne i gotowe do poświęceń, jak matka swojego dziecka. I należy usmiechać się z politowaniem na "pomagaczy" w stylu, a "jak ja miałam dziecko (lata temu) to moje takie nie było"; "a pewnie robisz to i tamto nie tak" itd. itp. - gdyby to było mozliwe najlepiej dać wtedy dziecko takiej pseudopomagaczce na killka dni, ciekawe jak by sobie poradziło.
 
reklama
No więc u nas spokojna nocka i ogólnie jakiś czas ogłady nastąpił:) Hmm, jedyna pobudka nocna to kupa i choć Małej to rybka i dalej spała to ja ją obudziłam przewijaniem i oczywiście humor taneczny i uśmiechy i gadanie i ja obiecuje sobie jej nie zczepiać zawsze zaczynam się z nią wygłupiać:) ale po kilku minutach smoka w paszcze i padamy dalej:)

Artisti rachunki rachunki, ale Mała Ci da odetchnąć, a im starsza tym bardziej ciekawska i tym będzie spokojniejsza:) no może póki nie zacznie się przemieszczać samodzielnie, bo to pewnie kolejny haos:)
Miłego dnia życzymy.
 
pedro - och jak fajnie się czyta taki męski głos w sprawie:tak: Dokładnie tak, jak było u nas. Już nawet nie mam ochoty wracać do tych chwil. Było ciężko. Najważniejsze, że teraz jest lepiej i dziewczyny: będzie lepiej:-D:-D:-D
 
ja uwielbiam to forum, zawsze jak jest mi źle i wydaje mi się, że robię coś nie tak to jak czytam Wasze posty to od razu lepiej mi się robi bo okazuje się że nie jestem odosobniona w moich problemach, że inni mają wręcz tak samo - czyli dochodzę do wniosku, że to jest normalne, że trzeba mieć więcej cierpliwości i po prostu trzeba przez te trudne dni jakoś przejść, trzeba to przeczekać i żyć nadzieją że będzie lepiej! :-)

Pedro
- jakbym o sobie czytała... ja też tak reagowałam jak mąż mnie pocieszał, że super sobie radzę - "jak super skoro tulę dziecko, daję mu cyca a ono wciąż płacze!" - ale jest już lepiej ;-)

a co do nocki, mała po kąpieli i po jedzonku z piersi dwóch nawet wciąż się czegoś domagała, ja już doszczętnie zrezygnowana i zdołowana że mam mało pokarmu bo dziecko wciąż głodne zdecydowałam się na butlę :-( i byłam w szoku bo mała wciągnęła jeszcze 90 ml :-( czyli faktycznie była głodna :-( w końcu po północy usnęła wtulona w moją pierś, obudziła si ę po 4, a ja w szoku bo byłam zalana! więc spokojnie przebrała małą i dałam cyca ;-):-)
robię już chyba wszystko żeby zwiększyć pokarm, ale czasem wciąż jest go mało :-(
 
W szpitalu leżałam z małym dosyć długo i miałam mało pokarmu...............położne kazały mi brać gorące prysznice na piersi masować i bardzo często przytsawiać do piersi- bo małe ssaki tonajlepsi i pobudzacze,:tak:dużo pić wody, herbatek na laktacje- mnie pomogło...potem to podczas kąpieli ze mnie ciekło
A i jak przyszla do mnie położna na wizytę..........to kazała mi kupić Karmi i wypić odgazowane:szok:- bo pobudza laktacje........miałam obawy i spóbowałam kiedyś-podziałało na mnie:nerd::nerd:
 
ja w sumie piję herbatki, piję dużo wody, piję nawet bawarkę i dwa razy dziennie kompot z jabłek, mała jest bardzo często przy cycu, czasem traktuje go jak smoczka, ale nie odstawiam jej no bo w końcu czasem sobie possie więc teoretycznie pobudza laktację myślę sobie, co do prysznica, to tylko raz dziennie biorę i staram się masować no i ostatnio też o tym karmi słyszałam, straszne miałam obawy ale spróbowałam, nie chcę z tym przesadzić, ale myślę sobie, żeby tak co drugi dzień wypijać, na razie jestem po dwóch, no zobaczymy....
 
nasza dzisaj spała ładnie mimo ząbkowania, teraz właśnie wstała z drzemki i gada do siebie, A JA jej nie przeszkadzam.
Przez pierwsze trzy miesiące też byłam ledwo żywa. Zwłaszcza że mieszkamy sami w
Warszawie i tylko przez pierwsze dwa tygodnie byłam z mamą a potem sama. Mąż pracował całymi dniami a do tego miał weeekendy po 12 i 14 godzin i jakoś przeżyłam choć fakt lekko nie bylo. Więc dziewczyny nie bójcie się, miną te magiczne 3 misiące i będzie jak nowonarodzone.
 
Aaaaa! Ja już ze skóry wychodzę. Malinka, u nas magia trzech miesięcy w ogóle nie działa. Do tej pory Tuśka przespała raz albo dwa bite 5 godzin w ciągu nocy. A tak to średnio co dwie-trzy się budzi.:wściekła/y: Najczęściej cyc pomaga- popije i zasypia. Ale ile można? Do tego wije mi się przy każdym karmieniu, wierzga nogami więc walczymy, walczymy, a potem jest rozkapryszona i o spaniu nie ma mowy. :baffled:
Nam tu gaviscon na refluks kazano postosować kilka dni, ale nie idzie go podać! 15 ml takiego świństwa, że niech mnie licho jak ona to wypije. Nawet z mlekiem nie chce. A ryki są takie, że już wolę te wierzgania bez gavisconu...

Pedro, dzięki za słowa wsparcia- jak bym o nas czytała więc raźniej, oj raźniej.
Tylko teściowie nawet na odległość potrafią wkurzyć- ja tu kurczę sraczka, herbatę sobie parzę, cała szczęśliwa, że Tuśka poszła do tatusia się śmiać do dziadków na skype choć na 10 minut, a oni cholery w pretensje, że z nimi nie rozmawiam:wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y:, i ich unikam i diabli wiedzą co jeszcze. A dzwonią kurna ich m... co trzy dni! Mąż to jedynak, więc...
A ogólnie dziś mam nastrój niech to dunder- dwa dni cierpieliśmy po szczepionkach, teraz dalej humory, ale ale... właśnie nie mogła mi Tusina zasnąć po tym walecznym karmieniu i w przypływie złości położyłam jej tetrówkę na gębę. Nie żebym od razu dziecko dusić chciała! W życiu! Tylko żebym może jej ciemno na oczka zrobić, a nosek zostawić odsłonięty. No i padła w 4 minuty!!! :happy: Słyszałam o tej metodzie i zadziałała.

mamjakty łyknij sobie karmi czasami, tylko może nie całą butelkę od razu:-D Ja w zastępstwie karmi popijam Guinnessa - i też zalecony przez położne w szpitalu. Tak pół szklaneczki na kilka dni zaraz pokarmieniu. Laktacja od razu lepsza, ale może to też zasługa lepszego samopoczucia:rofl2:

U nas z nieba leci białe g..., ludzie histeryzują, samochody w korkach, autobusy nie jeżdżą... za to jest bajkowo za oknem.
 
Evelajna! No to dałaś!!!:) hehe śmiać mi się chce z Twojego postu;p Tylko kurka nie rujnuj tutaj nadzieji wielu matek! Magia 3 miesięcy DZIAŁA!!! Evelajna tylko za mało piwka popija;)

Ja byłam sama w sumie od początku, tyle tylko że wpadałam do Mamy na obiad i wracałam do siebie, czasem zakupy mi znajomy podrzucił, bo to mnie najbardziej denerwowało w pierwszych dniach. I da się się przeżyć, bez babć dziadków itd. Fakt, że czasem było trudno, ale tak chyba musi być:( Wolałam sama Malutką się zajmować niż z babcią dobra rada... Ja za newrowa kobieta jestem, by akceptować kogoś pod moim dachem. A i mojej babci też się dostało ostatnio:(
Buziaki dla maluszków:)
 
reklama
kaatia jakich lekow homeopatycznych uzywalas dla malej na brzuszek?
ja chyba uderze do lekarza wlasnie w tą strone...
najgorsze ze z tego wszytskiego to mnie brzuch tak z nerwow boli ze ja ledwo zyje...
oczywiscie kazdy ma sto pomyslow jak malej pomoc...kazdy mowi "spokojnie po prostu boli ją brzuszek"...łatwo powiedziec bo to nie im dziecko pieje niemal 24 na dobe, ona płacze a ja razem z nią...
 
Do góry