O rany dziewczyny nie wiem już co robić Strasznie głupio rozwodzić się po 3 miesiącach od slubu To bardzo przykre, bo mój mąż wydaje mi się, że kiedyś był inny. Ale na początku związków zawsze jest inaczej. Zakochanie zaślepia nas a dopiero później realia wychodzą na jaw.
Mieszkania na rodziców raczej nie przepiszę, bo oni jakiś czas temu przepisali go na mnie. Poza tym właścicielką mieszkania stałam się przed zawarciem związku małżeńskiego, a chyba to co nabyłaś przed zawarciem małżeństwa nie wchodzi do wspólnoty majątkowej. Czyli mój mąż nie powinien mieć żadnego prawa do tego mieszkania.
Nie wiem co robić dziewczyny Czy to dobrze, że nadal jestem twarda i od piątkowej klótni nie odzywam się do niego? On też nie dzwoni, więc pewnie czeka, aż ja pierwsza się złamę.
Problem też w tym, że on jest wiecznie zapracowany i może nawet mu na rękę, że żona mu nie jęczy i ma spokój. Nie ma nawet czasu zastanowić się nad nami, bo tylko praca, praca, praca.
Pisałam już, że przed ślubem miałam wielkie wątpliwości czy aby na pewno wiązać się z nim. Nie czułam się szczęśliwa, nie czułam się kochana. Rozmawiałam z nim o tym szczerze. Powiedziałam co mnie boli. Oczywiście najpierw było, że znowu coś wymyślam, a później mówił, że kocha itd.
Kiedyś rozmawiałam też z jego rodzicami o jego zachowaniu. Powiedzieli, że ich dzieci ewidentnie mają problem z okazywaniem uczuć, ale powiedzieli też, że mój mąż (wtedy narzeczony) mnie kocha, bo samo to, że zgodził się na ślub kościelny to mega wyczyn z jego strony. jakby nie kochał, to i kościelnego by nie było. (oni są raczej niepraktykujący).
Czasami jest milusi i kochany. Ale czasami tak jak w sytuacjach, o których Wam piszę, chciałabym spierniczać daleko od niego:-(
Co dalej począć z tym wszystkim?
Mieszkania na rodziców raczej nie przepiszę, bo oni jakiś czas temu przepisali go na mnie. Poza tym właścicielką mieszkania stałam się przed zawarciem związku małżeńskiego, a chyba to co nabyłaś przed zawarciem małżeństwa nie wchodzi do wspólnoty majątkowej. Czyli mój mąż nie powinien mieć żadnego prawa do tego mieszkania.
Nie wiem co robić dziewczyny Czy to dobrze, że nadal jestem twarda i od piątkowej klótni nie odzywam się do niego? On też nie dzwoni, więc pewnie czeka, aż ja pierwsza się złamę.
Problem też w tym, że on jest wiecznie zapracowany i może nawet mu na rękę, że żona mu nie jęczy i ma spokój. Nie ma nawet czasu zastanowić się nad nami, bo tylko praca, praca, praca.
Pisałam już, że przed ślubem miałam wielkie wątpliwości czy aby na pewno wiązać się z nim. Nie czułam się szczęśliwa, nie czułam się kochana. Rozmawiałam z nim o tym szczerze. Powiedziałam co mnie boli. Oczywiście najpierw było, że znowu coś wymyślam, a później mówił, że kocha itd.
Kiedyś rozmawiałam też z jego rodzicami o jego zachowaniu. Powiedzieli, że ich dzieci ewidentnie mają problem z okazywaniem uczuć, ale powiedzieli też, że mój mąż (wtedy narzeczony) mnie kocha, bo samo to, że zgodził się na ślub kościelny to mega wyczyn z jego strony. jakby nie kochał, to i kościelnego by nie było. (oni są raczej niepraktykujący).
Czasami jest milusi i kochany. Ale czasami tak jak w sytuacjach, o których Wam piszę, chciałabym spierniczać daleko od niego:-(
Co dalej począć z tym wszystkim?