No i tu jest temat dla mnie...
Maja zaraz po narodzinach tak mi się dossala do piersi, a ja nie wiedziałam jak ma prawidłowe ssanie wyglądać, że skończyło się na max poranionych brodawkach- miałam cale piersi jakby mi ktoś malinki zrobił. Co gorsza nie poraniła samych brodawek ale chwyciła pół brodawki, resztę sutka i tak mi wyssała.. a ssie mocno!!
Wczoraj zaczął mi się nawał i po prostu płakałam ( do tej pory płaczę). Piersi mam tak nabrzmiałe że złapać się nie mogę, brodawki są tak naprężone że nie można ich złapać. Niesamowity obrzęk... no szkoda gadać. Jakby nie położne w szpitalu to chyba bym dostała na głowę choć mimo to dostaję. Bez kapturków nie da rady!! Bo Mała nie złapie, mam takie naciągnięte te cycki
Teraz nawet sam kapturek nie wystarczy- położna musiała mi strzykawką "wyciągać" brodawkę żeby w ogóle dało się cokolwiek do kapturka wsadzić
Bol niesamowity, żądnej nie życzę...
Doradzono mi, żeby na zmniejszenie ilości pokarmu pić szałwię 2 x dziennie... Poza tym masować, smarować bepanthenem, albo jesczez lepiej wlasnym pokarmem i suszyć. A jesli chodzi o biustonosz to żeby jeszcze bardziej nie naciagac piersi mam chodzić w nim... Szkoda tylko że te co mialam są za male bo piersi mam co najmnie dwa razy takie niz przed nawalem... Moj D. patrzy zdumiony ze tak szybko urosły... Stanik 80 D mam za mały, a wcześnej nosiłam 75 B lub C...
Poleca sie jeszcze przed karmieniem ciepły okład, po karmieniu zimny.... Ja poza tym korzystam z silnych rąk męża który ugniata te piersi jak może a one mało co miękną, a pokarm kapie strużkami...
No ale z powodu tej daremnej brodawki bardzo się męczymy, bo Majunia nie ma co złapać... ech szkoda gadać a się rozpisałam jak nie wiem..
W szpitalu nosilam ja na dokarmianie i potem bez problemu znów ssała pierś. Przed chwią D. lecial do apteki po mleko bo noję się że mogę nie dac rady jej nakarmić (ostatnie karmienie męczyłysmy się ponad godzinę, Maja i ja plakalysmy a D. mi ściskał piersi żeby jej cokolwiek polecialo do tego kapturka, bo oczywiście nie miała za co złapać...).
Poza tym w szpitalu miała bardzo silny odruch ssania i oszukiwałam ją smoczkiem (odradzały mi stosowanie przez pierwsze 2 tygodnie) więc potem dawałam jej mojego palucha i działało
Oj ale się rozpisałam ale to dla mnie strasznie ciężki temat...