Czy teść egoista, czy teściowa nadgorliwa to są złe rzeczy dla innych, zwłaszcza dla małżeństw. Opowiem po krótce swoją historię. Teściowa została wdową dość wcześnie, bo miała chyba 46 lat. Sama wychowywała 3 dzieci, bo mąż nie życzył sobie by związała się z kimś potem. Córki dobrze wychowała, zresztą jedna już wchodziła w dorosłe życie. Córki wyrosły na mądre i zrównoważone kobiety. A syna wychowała źle. Zrobiła z niego mamisynka. On ma 29 lat i mieszka z nią nadal. Jak zaczęłam do niego przychodzić to dziwiłam się, że razem mieszkają i ona nie traktuje go jak mamisynka. Po jakiś 8 miesiącach wprowadzilam się do nich i mieszkalam z nimi jakieś 9 miesięcy. Z czasem zauważyłam, że jednak ona go od siebie nadal próbuje uzależnić, że traktuje go jak mamisynka. Z każdym miesiącem było coraz gorzej. Ale jeszcze nie tak źle, żeby dla mnie to przeszkadzało. W połowie tego czasu ona planowała wyjazd za granicę na dwa tygodnie i biadoliła, że jak my sobie poradzimy. Było mi przykro, że ona mnie bierze takimi kategoriami. Tym bardziej ja miałam 18 lat jak wyprowadziłam się z domu i bardzo dobrze sobie poradziłam, a to było wiele lat później. To, że ona wszystko robi za swojego syneczka to nie oznacza, że za mnie wszystko robiono, ba ode mnie nawet bardzo dużo wymagano w domu, nawet zbyt wiele. Nadszedł czas, że po urodzeniu dziecka wyprowadziłam się z synkiem. (Z jej synem mam dziecko). Przyjeżdżamy do niego zazwyczaj na 2-3 dni w tygodniu już tak od kilku miesięcy. Ale to co się dzieje od dobrych paru miesięcy przechodzi ludzkie pojęcie. Jego matka traktuje go jakby był coraz mniejszym dzieckiem i to opóźnionym w rozwoju. Kur...wicy można dostać jak ona mu 3 razy w ciągu 10 minut przypomina o umyciu wanny i posłaniu łóżka. Ostatnio nawet przyszła z roboty i jako jedne z pierwszych słów do niego to było, czy umył wannę. 29 - letniemu facetowi mówi, żeby poszedł spać, i gasił światło. Jak on chciał wyjść do kolegi to ona stanęła obok niego i zaczęła mówić: dokąd idziesz???, ale tylko na chwileczkę słyszysz, zaraz wracaj. Strasznie wtrąca się w jego życie, w moje też zaczęła, ale wzięłam ją na dystans. Irytuje mnie strasznie tym swoim zachowaniem. Gdzieś na innym wątku pisałam o tym. Mojego syna też próbuje tak traktować. Dzieciak nie mógł nawet chrupka obejrzeć, bo wsadziła mu go do buzi, albo jego stopy. Niech se wsadza swoje stopy do swojej buzi i zapycha chrupkami. Coraz mniejszą ochotę mam na przyjazdy do nich. Jak tylko pomyślę o niej to gotuje się we mnie. Jak pokłóciłam się z jej synem to zaraz przychodziła i pytała co się stało. Albo dla mojego syna wycierała buzię swoją ręką. Dawałam już jej nawet na zapas chusteczki, że może zrozumie, ale jak nie miała pod ręką chusteczki to wycierała ręką, aż w końcu nie wytrzymałam i powiedziałam dla niej, żeby używała chusteczki. Odparła, że myła przed chwilą rękę, więc pod nosem powiedziałam dość głośno, że to nie bardzo wygląda, że są chusteczki. Od tej pory jak nie ma obok chusteczek to prosi, żeby dać. Zaprosiła nas do baru to trajkotała tylko tratatatratata. Słuchać już jej nie mogłam. Nawet nie można chwilę w spokoju posiedzieć, bo gada tylko. Swojego syna traktuje jak służącego. Nigdy go nie pchała do przodu, pozbawiła go poczucia własnej wartości. On wiele potrafi, ale nie wierzy w siebie. Mam dosyć jej. Na dodatek obruszyła się i z pretensjami powiedziała dla mnie, że jej rodzina chce zobaczyć mojego syna, a nas nigdy nie ma. Zauważyłam, że czasem zwłaszcza przy kimś lubi się pokazać jaka to ona wielka i w ten sposób próbuje poniżyć własnego syna. Akurat pokazała wtedy swoją złośliwość, bo wie, że lubię słodycze,a nie mogę ze względu na karmienie to wyciągnęła i powiedziała: zobacz co ja tutaj mam. W jej oczach wtedy jakby diabeł siedział. Już nawet na podstawie własnego doświadczenia wiem, że nie ma co mieszkać z teściami, zwłaszcza jak jest dziecko. Tym bardziej teściówka nigdy nie zrozumie problemów między partnerami, a i będzie się wtrącać. Aha, a swojego syna wychowała tak, że on nie potrafi być partnerem w zwiazku. Skaleczyła go, nieświadomie, ale skaleczyła. Niech teraz nowa kobieta się z nią zmaga, bo ja nie dość, że mam dosyć jej syneczka to teraz i jej.
Kiedyś powiedział mi, że jak jest sam to się gubi, dopiero teraz zrozumiałam o co mu chodziło. Ja dla faceta nie będę matkować, mam już dziecko. Jestem pewna, że gdy ułożę sobie życie z kimś innym, to nigdy nie zamieszkam z teściami, ani w swoim rodzinnym domu.
A pomyśleć, że pisałam na tym forum kiedyś, że nie mam do niej zastrzeżeń.