reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Problem z Teściową

reklama
Ja z moją teściową mieszkałam prawie 10 lat i nigdy nie wtrącała się w nasze życie.Od kilku lat mieszkamy osobno i nadal pozostajemy w dobrych stosunkach..Trzeba od początku dawać czytelne sygnały co się nam nie podoba i co nas drażni.Jestem pewna,że takie nalatywanie na teściową jest chyba wynikiem jakiejś frustracji.Nie podoba mi się takie zachowanie i zwalanie całego zła tego świata na teściowe.

To się powinnaś cieszyć !!! Trafił ci się skarb...Pytam jeszcze raz co byś zrobiła gdybyś usłaszala takie teksty jakie ja słysze? Gdybyś czytała wszystkie moje posty wiedziałabyś że ja osobiście dawałam jej od początku sygnały że ja i Ł. jesteśmy niezależni od nich ...Ale ona jest typem osoby bardzo upartej i z którą nie da się wygrać...Jedynie kłótnie i czyjeś łzy dają jej coś do rozumienia ale na krótką metę... Zresztą co ja ci będe opisywać swoją sytuację.... Powiedz mi jedno ? Skoro nie wiesz jak można tak nalatywać na teściowe i zwalać niby na nie to co byś zrobiła gdyby to ona zaplanował ci wesele? Gdyby rywalizowała z Tobą o twojego męża? Powieszzapewne ,,że pokazałabym jej co może a co nie..." A wiesz co ja ci powiem.. że gdybym ja jej pokazała co może a co nie to dawno wyleciałabym na zbity pysk bo to jest jej dom.... i jej rodzina jak ona twierdzi....Gdybym powiedziała że to moje wesele i ja decyduje to nie dałaby ani grosza.... A troche nie na ręke jest nam siedzenie w moim pokoju w bloku... Więc robie z siebie cwaniaka na forum nic nie da....
fifi trixibell Podpisuje się pod twomi słowami ;):tak:
 
To w takim razie nie rozumiesz czytanego tekstu.
Tu nie chodzi o teściowe takie jak Twoja, czy moja, która jest zupełnie normalna.
Nie wtrąca się, nie udziela dobrzych rad i zawsze pomaga, kiedy jest potrzebna.
Tu chodzi o pozaostałe ewenementy uprzykrzające życie młodym.
Nie każda rozumie postawione granice.

Jak język i słownictwo Ci nie odpowiadają to zmień forum, bo nikt nie każe Ci tu pisać
 
Kochana jak ci tak ,żle u tej twojej teściowej to się wyprowadz.i zacznij żyć na własny rachunek a za zaistniałą sytuację powinnaś chyba obwiniać swego męża .Chyba ze razem nie dorośliście do tworzenia rodziny.
 
dawałam jej od początku sygnały że ja i Ł. jesteśmy niezależni od nich ...

gdybym ja jej pokazała co może a co nie to dawno wyleciałabym na zbity pysk bo to jest jej dom.... i jej rodzina jak ona twierdzi....Gdybym powiedziała że to moje wesele i ja decyduje to nie dałaby ani grosza.... A troche nie na ręke jest nam siedzenie w moim pokoju w bloku... :tak:

...i to jest ta niezależność???
 
chrenitka On dobrze wie co robi zle a co robi dobrze... I nie martw się bo mam w planie się wyprowadzić jak tylko się dorobimy... Ale wierz mi to że człowiek nie zawsze wszystko ma w życiu nie oznacza że ktoś musi go uważać za podczłowieka i decydować za niego nie sądzisz? Może gdyby tak zanim podejmie jakąś decyzję zapytała nas o zdanie byłoby OK... Tak pozatym nie odpowiadasz na pytania i chyba nie czytałaś tematu od początku....I nie musisz pisać o dziewczynach że nie mają kultury pisząc w dany sposób o swoich teściowych..nie znasz ich ..skąd wiesz że Ty nie pisałabyś gorzej? No ale jak się wszystko ma co najlepsze to potem trudno innych rozumieć xD Poza tym napisałaś że trzeba od początku dawać czytelne sygnały na co pozwolić a na co nie... A co powiesz o dziewczynach które są żależne od teściów i nie mogą im ot tak pokazać że coś im się nie podoba...Czy to znaczy że muszą być traktowane gorzej tylko temu że teściowie sami chcieli im pomóc?
zuzkus Chodziło mi raczej o to że zawsze dawałam jej do zrozumienia że potrafimy żyć we dwoje bez jej rad..sami gotować, sami zajmować się domem , sami podejmować decyzje, że sami wiemy co dla nas najlepsze...Owszem jestem otwarta na rady ale nie na traktowanie mnie jak małą córkę a nie żonę syna... A co do piniędzy to owszem moglibyśmy się wynieść bo mąż pracuje , ja też dorabiam...Z weselem też ich nie prosiliśmy o to ponieważ w sumie nie potrzebowaliśmy wesela.... Tylko że w tym momencie patrzę na dziecko i wole mieć pieniądze dla dziecka by miało wszystkiego pod dostatkiem niż płacić za mieszkanie w bloku...a wiem jak to jest żyć w bloku bo żyłam 20 lat i nie chce tam wracać...

Pozatym nikt nie napisał że jest mi u niej strasznie zle...Napisałam tylko co mi dokucza i co boli.. i może ktoś jest w podobnej sytuacji wie jak z niej wyjść... Takie gadanie że dziewczyny traktują teściową jak zło ostateczne jest troche głupie... Bo to że twoja się nie wtrąca nie znaczy że każda taka jest... Teściowa to też człowiek z wadami tak jak ja czy Wy..tyle że powinna te swoje wady też dostrzegać a nie traktować się jak encyklopedię... Szczerze wątpie w To że obie byłybyście w stanie wytrzymać fakt iż Wasza teściowa jest tak uparta że o wszystkim chciałaby decydować i rywalizować o względy syna... Wątpie że pisałbyście tak jak teraz na forum...Ale dopóki się nie dowiecie to nie ma co czytać.... Poza tym nie chce mi się znów opisywać całej sytuacji..Od początku było pisane już wcześniej....ale że ktoś woli najpeirw na kogoś najechać a potem doczytać ^^ nie moja broszka
 
Ostatnia edycja:
Aguś zakochana -ja nie mam zamiaru cię osądzać.Tylko tyle piszesz o niezależności o tym że dacie sobie radę tylko teściowa uprzykrza wam życie.Z tego co się doczytałam to winisz wszystkich tylko nie siebie i przyszłego męża.Czas może dorosnąć i wziąść swój własny los w swoje ręce a nie czekać aż zrobią to za ciebie inni..Nie wymagaj szacunku od innych sdkoro ty sama nie umiesz szanować innych,bo ta żła teścioiwa to przecież matka twojego przyszłego męża.A niezależnośc to zaspokojenie swoich potrzeb życiowwych między innymi mieszkania.
 
chrenitka Bo tak się składa że żyło Nam się bardzo dobrze dopóki nie dowiedziała że o dziecku..Zrobiła się zaborcza i jakby zazdrosna o syna... Wiesz dawno staralibyśmy się o mieszkanie czy dom z mężem..Ale zawsze nam to odradzali i obiecywali drugi dom który od lat stoi pusty i do którego codziennie jezdzą...Mają już dość pracy na kilka frontów dlatego chcieli sobie też ulżyć dając nam dom i mając przy tym więcej pomocy a mniej obowiązków...My w ogóle planowaliśmy wspólne życie...ale nie myslałam nigdy nad mieszkaniem ze względu na takie własnie rozmowy.. Nam to pasowało ,jego rodzicom to pasowało ponieważ im więcej osób w domu tym mniej obowiązków na jedną głowę..A że mają swoje lata to nie raz im pomagaliśmy...
I podkreślam ..ja ją zawsze szanowałam jako matkę mojego męża... Ale gdzie się kończą prawatych matek? Dogadywałyśmy się dobrze dopóki nie zauważyłam że denerwuje ją fakt iż jej syn ma inne zdanie od niej...zdanie podobne do mojego...Doszłam do wniosku że poczuła ryzyko utraty kontroli nad wszystkim i że straci kogoś kto zaqwsze miał takie zdanie jak ona i był z nią na codzień..( bo mąż w pracy, po pracy obowiązki w drugim domu a starszy syn imporezowicz , codziennie poza domem) Miała tylko Mojego Ł. i teraz zaczęła jakby walczyć o swoje wpływy..Ja to rozumiem.... Ale jak zrobić żeby ona zrozumiała fakt że jesteśmy parą i powinniśmy razem decydować, że powinien poświęcać teraz mi i w przyszłości dziecku czas... Nawet teść jest jej przeciwny i sam mówił mi że nie warto nic robić ani się przejmowac bo ona taka jest i się nie zmieni...A zna ją jakieś 30 lat więc wiedział co mówił ;P

No więc odpowiedz mi co Ty byś zrobiła na moim miejscu? skoro uważasz mnie za osobę niedojrzałą ;)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Ja wam powiem tak, ten kto nie ma doczynienia z męczącą teściówka nie zrozumie tego, który niestety to doczynienie ma.Ludzie są różni, owszem wiele zależy od podejścia i wyznaczenia granic pod warunkiem, że do drugiej strony do dociera i chce coś zmienić ,niestety te teściowe, które docinają synowym, czują się zepchnięte na boczny tor najczęściej i to pewnie dlatego,każdy kto wchodzi do nowej rodzinki, zazwyczaj chce jak najlepiej wypaść, ja byłam nastawiona pozytywnie choć już widziałam przesłanki niechęci do mnie, dziewczyny gdybym ja wiedziała co tesciówka o mnie mówiła zanim jeszcze mnie poznała to by was zmroziło, nie bede się o tym rozpisywać bo się znowu nakręce , powiem tylko, że mój mąż mieszkał jakieś 20km odemnie i miał wolne tylko weekendy więc nocował u mnie z soboty na niedziele zazwyczaj i na podstawie tego moja teściowa miała mnie delikatnie mówiąc za kobiete lekkich obyczajów, i to ona nie ma kultury a nie ja chrenitko.
Starałam się naprawde gotowałam, przywoziłam ciasta , myłam naczynia, no i co wszystko było albo za słone albo za mało słone, naczynia źle umyte bo ona myje pięć tależy przez pół godziny, a ja krócej, w domu mam biednie i ciasno, jak wróce od fryzjera to źle wyglądam oczywiście, ogólnie powiem tak kiedyś było lepiej teraz jest gorzej i mówie to nie tylko ja, ale jej synowie obaj, synowa i jej mąż, ta kobieta klnie jak szefc, potrafiła naubliżać mojej mamie na zmówinach mówiąc jej że jest gruba pytam się gdzie tu kultura?????Ja jej nie ubliżam ani nie docinam choć mnie świerzbi, wszelkie rozmowy zlecam mężowi bo ja i tak jestem nie widzialna, zawsze mówi syn przyjechał, jade z synem tu czy tam, upiekłam synowi ciasto, i tak w nieskończoność, mnie nie ma poprostu.
 
Do góry