reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Problem z Teściową

Dzieckowita gratuluje rozsadnych rodzicow i tesciow. super jest miec wsparcie, gorzej jak chca organizowac ci zycie "bo ty sobie nie radzisz".

Nikita, Tesciowa sie nie odzywa. dzwoni rzadko (bo jej podobno zabronilam kontaktow z jedynym synem) a jesli dzwoni, to dzwoni do meza i to zazwyczaj z pretensjami i zalami - "jestem nie potrzebna", "do grobu mnie wsadz", "kaz mi sie odpier**ic to to zrobie" i tym podobne epitety, pomieszane z uwagami jak to moj syn cierpi bo nie ma czapeczki przykrywajacej uszy, bo chodzi do zlobka (raz w tygodniu), i jak to go mecze bez przerwy (wg niej miejsce dziecka jest w lozeczku/kojcu, bron boze na podlodze). a no i powinnam o Adama "bardziej dbac" - przeziebil sie w przedszkolu i nabil sobie guza grzechotka. mam mu rowniez uwazac jak raczkuje zeby sie nie uderzyl. Maz powiedzial, ze z tego co wie, to jak on byl mamy to matka ciagle nad nim stala, zeby tylko cos mu sie nie stalo. i ja mam robic tak samo.

W ogole maz podjal decyzje o rozmowie z rodzicami (matka szczegolnie) przy najblizszej wizycie w Polsce (maj). Tesciowa wie o rozmowie i na sile probuje rozmawiac z nim juz teraz, "no bo po co pozniej?". Maz rozlacza sie za kazdym razem jak tesciowa zaczyna swoje wywody i mowi ze na zale i dyskusje bedzie czas w maju. wygladana to ze tesciowa probuje za wszelka cene nie dopuscic do tej rozmowy.

Ja zamierzam wtracic swoje bo chce przedstawic tesciowi swoj punkt widzenia i dlaczego moij stosunek do niej jest taki a nie inny. Okazalo sie bowiem ze tesciu sie na nas pogniewal, bo zle traktujemy tesciowa. pokazala mu swoja wersje wydarzen (nic jej nie wolno bylo jak byla u nas, ja na nia krzyczalam, strofowalam, nie wolno jej bylo Adama trzymac na rekach itd, itd). Zamierzam rowniez powiedziec ze jesli nie zmieni swojego stosunku do mnie i nie zaakceptuje faktu ze jestem zona jej syna i matka Adama, i moj sposob wychowywania go nie rani nie mamy ze soba o czym rozmaiwac. powiem ze to wlasnie jej podejscie rani - rani mnie i krzywdzi moje dziecko. i albo to zaakceptuje, albo moze nie dzwonic bo informacji na temat dziecka nie dostanie zadnych.

Maz zamierza jej powiedziec, ze sposob w jaki go wychowywala mu sie nie podoba. i to ze traktowala go i traktuje teraz jak nieudolne male dziecko mu sie nie podoba i albo sie zmieni - albo on zmieni numer telefonu. i ma zaproponowac ojcu, zeby tesciowa poszla na leczenie, skoro sobie nie radzi z faktem ze syn jest dorosly i samodzielny.

Oboje wiemy, ze to nic nie da, ze skonczy sie jak zawsze - jej placzem, slowami o tym ze jest niepotrzebna to niech ja do trumny polaza, ze ona tez ma marzenia, ze jest sama zupelnie,ze maz "zdziczal" a ja jej nie szanuje. bo sytuacje o ktorych my mowimy miejsca nie mialy, albo my nie znamy sie na zartach. i pozniej zale przejda w ogromna awanture.

druga wersja to taka, ze sie bedzie kajac, obieca poprawe, nie bedzie sie wtracac, a pozniej znowu bedzie to samo. ale maz ma juz dosc moich nerwow, moich klotni, moich pretensji i powiedzial, ze zrobi to co zrobi bo ja i Adam jestesmy dla niego najwazniejsi.

Takze zobaczymy...
 
reklama
Wrocilismy z Polski od dziadkow. Adam ciagle wola na rece, placze jak sie go odlozy, ciagle chce zeby ktos przy nim siedzial... a prosilam i blagalam, zeby go ciagle nie nosic i dac posiedziec samemu.

Moi rodzice w wiekszosci sluchali (moze poza noszeniem) ale z tesciami juz tak dobrze nie poszlo.

Rozmowa z tesciami tez byla. I nic nowego nie wniosla. Dowiedzialam sie tylko ze tesciowa zartowala albo ja zle ja zrozumialam, biore wszytsko do siebie, ona taka jest taki ma charakter i juz. a to ja jestem ta co krzyczy, nic jej sie nie podoba a biedna "mamusia" sie zamartwia czy syn i wnuk sa zdrowi i zadbani :(

Adama nie odstepowala nawet na krok. chciala obklejac cale mieszkanie, zeby sobie guza nie nabil przypadkiem, ciagle nad nim stala, chodzila za nim krok w krok i zaslaniala "niebezpiecznie" przedmioty. dowiedzialam sie tez, ze guz u dziecka to zlo, no o przeciez Maz nie mial nigdy zadnego :(

ogolnie bylam przerazona. powiedzialam nawet ze niech mu klatke kupi bedzie jej wygodniej go upilnowac.. Adam nigdy z nia nie zostanie.
Ja juz nawet nie mam sily pisac co ona mowi, jak sie zachowuje. Ogolnie nie ma nic zlego w tym co ona robi - bo to normalne. to ja jestem "odwazna", "nieodpowiedzialna", "nie dbam wystarczajaco", a ona sie niepokoi, martwi tym ze wnuk cierpi, jest jej go zal, ze on sie tak meczy ze mna :(

Nie odzywam sie do niej. nie rozmawiam i nie zamierzam. Maz probowal jej powiedziec, ale albo udawala ze nie slyszy, albo do niej nic nie dociera.

J. obiecal, ze takie rozmowy czy jej uwagi nigdy wiecej nie beda mialy miejsca. Obiecal to po raz kolejny. a ja juz w to nie wierze. ja nie chce tej kobiety ogladac, nie chce jej slyszec i nie chce zeby moje dziecko przebywalo z nia sam na sam. Jesli uslysze choc jedno bezpodstawne, krytyczne slowo - bede zmuszona zrobic to czego nie chce i przed czym sie bronie - stanowczo powiedziec mezowi ze albo ja i syn albo jego matka (zmiana numeru, zero kontaktu). Mam dosc.
 
O rany, Josia, współczuję...moi teściowie są ok, codziennie w czasie naszej pracy, odkąd nasz synek skończył 5 miesięcy, zajmują się nim...Ale szczerze powiem, jeste jeden bardzo duży problem. Przekarmiają go i rozpieszczają...Wyręczają we wszystkim, otaczają go kloszem...Wiem, że to z troski, z chęci ofiarowania mu wszystkiego co najlepsze...Ale to nie działa na niego zbyt dobrze...Jest mało samodzielny, i ma zbyt dużą wagę :(
 
Sara ja na Twoim miejscu wolalabym zatrudnic opiekunke,bo co jej powiesz tak zrobi,a z rodzina widzisz jak jest..powiedziec jak powiesz to albo nie sluchaja albo sie obraza,dlatego ja mialam nianie,wolalam zaplacic wiecej,ale wiedzialam,ze co oczekuje to bedzie

Josia
..Ty wiesz,ze ja ci tesciowej wspolczuje,kobieta jest toksyczna i nie ma juz co probowac ja zrozumiec,bo jak widac kota ogonem sprytnie potrafi odwrocic..mysle,ze powinnas dac sobie spokoj z tesciowa,niech maz ma z nia kontakt,bo to jednak syn i nie powinnas go stawiac przed wyborem Ty albo Mama,bo nawet jak wybierze Ciebie to jego rodzina jak i on moze z czasem beda mieli ci to za zle i ciagle w tej rodzinie bedziesz ta zla
ciekza sprawa,bo rozumiem Cie doskonale,ze chcesz miec spokoj a nie ciagle zyjesz zaszczuta wiecznymi telefonami i oskazeniami,ale chyba warto wypuscic powietrze z siebie i olac te stara babe? :sorry:

na jaki tel dzwoni tesciowa? stacjonarny? komorkowy? jesli stacjonarny,wylaczylabym ten telefon :tak: jesli komorkowy,to na Twoim meijscu zmienilabym swoj nr tel. by ewentualnie do mnei nei dzwonila,maz coz nr nie zmieni,ale moze to cos da? :sorry:
 
Ostatnia edycja:
moja teściowa ma na mnie " haka" bo nie mamy dzieci a drygi syn rok po ślubie spodziewa się dziecka i oczywiście ja jestem ten wyrzutek co nie potrafi zajść w ciążę , ale to inna historia którą kiedyś opiszę ...
poza tym przyjechała do nas na wakacje i oczywiście już 1 dnia zrobiła fochy bo ja jej chciałam dać kołdrę do spania a ona nie będzie spać pod takim "ciężkim" , potem na drugi dzień ja śmiałam zabrać samochód i jechać do pracy podczas gdy ona chciała aby ją zawieść do miasta bo przecież "tak mało od nas oczekuje " ,
teraz jest obrażona i stwierdziła że sobie sama pojazd załatwi , nie rozumiem takiego myślenia ? przywieźliśmy ją z lotniska i nawet grosza nie wzięliśmy za paliwo a ona myśli że w POlsce to sramy pieniędzmi ? mąż sobie wziął urlop aby ją przywieść i dodatkowo bezpłatny a ta będzie fochy strzelać
 
Hej Dziewczyny,

Ja powiem tylko jedno. Nie pozwolcie sobie zniszczyc zycia rodzinnego kims tak toksycznym jak moja tesciowa.

Skonczylo sie na tym, ze ja kloce sie non stop z mezem, Adam tego wyslu****e i doszly jeszcze straszne nerwobole. Doszly wizyty u lekarza, badania - okazalo sie fizycznie jestem zdrowa. Takze czekaja mnie wizyty u psychologa... Z reszta nie tylko mnie - bo meza tez. Przez caly ten "burdel": "ja-tesciowa" doszlo do tego, ze obwiniam o to meza. zloszcze sie na niego, krzycze - czesto bez powodu.

Takze, prosze was - jedyna rada to pozbyc sie takiego czlowieka ze swojego zycia - zeby uniknac problemow. Ja wiem, ze to sa rodzice jednego z was itd. ale to WASZE zycie na tym cierpi. A czesem na ratowanie malzenstwa moze byc juz za pozno...
 
Najśmieszniejsze jest to, że takie osoby, jak Twoja teściowa uważają, że są jak najbardziej w porządku do nas. Nie widzą swojego działania i idą ślepo na przód.
 
reklama
Ja też doszłam dow niosku, ze dobrzy teściowie to skarb. Sąsiedzi narzekają, bo dziadki dzieci rozpieszczają, a u mnie odwrotnie, nie ma chętnych, kazdy w swoje zycie zapatrzony. Wniosek jeden: jakby nie było, nie można sie przejmowac. To nasze życie i trzeba sie dogadać. A przynajmniej próbować...może jakis złoty srodek sie znajdzie. Ja nadal szukam...:no:
 
Do góry