- Dołączył(a)
- 3 Październik 2024
- Postów
- 6
Witajcie drogie mamy, chciałabym się Was poradzić w pewnej kwestii. Mój syn od września uczęszcza do przedszkola (4 latek). Wcześniej nie chodził do żadnej placówki, był ze mną w domu więc ta adaptacja przebiega dość ciężko, na co byłam gotowa. Konsultowaliśmy to z psychologiem i wskazał, że syn ma duży lęk separacyjny.
Poranki i rozstania są ciężkie, natomiast niepokoi mnie inna kwestia. Syn spędza w przedszkolu 4h, praktycznie zawsze gdy go odbieram bardzo mocno płacze, nie raz muszę go uspokajać 10 min w szatni nim się ubierzemy. Nikt z nauczycieli ani obsługi nie wychodzi i nie mówi co się stało, że syn wpada w taką histerię. Dopiero gdy ochłonie sam mówi mi, że Pani krzyczała/podniosła na niego głos. Mówi, że płakał bo tęskni za mamą a pani podniesionym głosem mówiła "No przestań już płakać no". Ja się nie czepiam bo wiem, że grupy są duże, mogą puścić nerwy więc nie komentuje tego do Pań. Mówię dziecku, że tak się zdarza, że było głośno i chciała pewnie żeby ją usłyszał. Serce mi się łamie gdy widzę dziecko w takim stanie. Dodatkowo ostatnio jedna z pań w szatni słyszała jak syn powiedział, że Pani krzyczała, od tego czasu gdy odbieram syna w szatni zawsze ktoś się z pracowników kręci, jakby chciał usłyszeć o czym rozmawiam z dzieckiem, wcześniej szatnia była zawsze pusta.
Nie wiem co zrobić, zależy mi żeby syn chodził do placówki, natomiast ciężko mi patrzeć gdy odbieram go w takim stanie. Może ktoś z Was był w takiej sytuacji?
Poranki i rozstania są ciężkie, natomiast niepokoi mnie inna kwestia. Syn spędza w przedszkolu 4h, praktycznie zawsze gdy go odbieram bardzo mocno płacze, nie raz muszę go uspokajać 10 min w szatni nim się ubierzemy. Nikt z nauczycieli ani obsługi nie wychodzi i nie mówi co się stało, że syn wpada w taką histerię. Dopiero gdy ochłonie sam mówi mi, że Pani krzyczała/podniosła na niego głos. Mówi, że płakał bo tęskni za mamą a pani podniesionym głosem mówiła "No przestań już płakać no". Ja się nie czepiam bo wiem, że grupy są duże, mogą puścić nerwy więc nie komentuje tego do Pań. Mówię dziecku, że tak się zdarza, że było głośno i chciała pewnie żeby ją usłyszał. Serce mi się łamie gdy widzę dziecko w takim stanie. Dodatkowo ostatnio jedna z pań w szatni słyszała jak syn powiedział, że Pani krzyczała, od tego czasu gdy odbieram syna w szatni zawsze ktoś się z pracowników kręci, jakby chciał usłyszeć o czym rozmawiam z dzieckiem, wcześniej szatnia była zawsze pusta.
Nie wiem co zrobić, zależy mi żeby syn chodził do placówki, natomiast ciężko mi patrzeć gdy odbieram go w takim stanie. Może ktoś z Was był w takiej sytuacji?
Ostatnia edycja: